Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 03, 2015 13:33 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Jak zdróweczko?
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35117
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pon paź 05, 2015 11:34 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Kasiu i jak się czujesz ?
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 05, 2015 15:01 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Napisz coś 8O

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Śro paź 07, 2015 12:27 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Za dwa tygodnie wyniki dzisiejszej biopsji. Jestem mocno ciekawa co wyjdzie,aczkolwiek pani doktor twierdzi,że z obrazu USG wynika,że będzie dobrze. Pocieszam się produkcją symultaniczną, znaczy robię jednocześnie dwa sweterki typu nietoperz, jeden już praktycznie na wykończeniu drugi mniej więcej w połowie roboty. W końcu zima idzie no nie? Koty kotami ale ubrać się jakoś trzeba....


Chyba faktycznie to czarne francolstwo nie było dla mnie.

Tym razem.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40


Post » Śro paź 07, 2015 13:31 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Nawet, jeśli był dla Ciebie, to przecież go wypuściłaś... A on odleciał. Miał Cię w... Zmienił zamiar. Nie był Tobą zainteresowany. Albo po prostu zabłądził.
Bo to nie był motyl przeznaczony dla Ciebie.
Trzymam kciuki. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: Oby było dobrze.
Teraz trzeba siedzieć jak na jeżu, przez dwa tygodnie niepewności.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Śro paź 07, 2015 15:18 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Muuusi być dobrze! Czary zostały rzucone, choróbsko ma iść precz tam gdzie raki zimują a psy ogonem szczekają.
A jak samopoczucie? Lepiej?
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35117
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro paź 07, 2015 17:51 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

I tam , gdzie sołtys zwija asfalt na noc :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Śro paź 07, 2015 20:18 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

I tam, gdzie ni za szto nie ma drogi powrotnej.
:ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek
Obrazek

Batumi [*] 1.06.2009
Padzioch [*] 20.09.2014
Tereska [*] 10.09.2018
Iga [*] 9.10.2019

Kotimont

 
Posty: 1792
Od: Sob cze 13, 2015 22:34

Post » Śro paź 07, 2015 23:29 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

No to trzymamy :ok: :ok: :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro paź 07, 2015 23:51 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16573
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 08, 2015 19:28 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Zdrowia :ok: :ok: :ok:

wiolka06

 
Posty: 801
Od: Nie paź 10, 2010 19:08

Post » Pt paź 09, 2015 22:19 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

kocia_mendka pisze:
Tak się zastanawiam, czy ten motyl nie był przeznaczony tym razem dla mnie?

Taki głupi przesąd, z dziecięcej książeczki...

ad 1 nawet tak nie myśl !!!!!!!!!!!
ad 2 no ,i niech tak zostanie,taki tylko głupi przesad

i trzymam :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Pon paź 12, 2015 14:28 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Czekam na wyniki. Powolutku dochodzę do siebie, w sumie od mniej więcej tygodnia jestem w stanie jeść normalnie bez obawy,że wszystko za moment wyląduje w klopku i nie czuję już tego obrzydliwego metalicznego posmaku w ustach. Chyba ku lepszemu idzie zawsze to coś.
Ale,żeby MNIE nie było za wesoło menażeria się rozłożyła. Na początku nic groźnego, ot, drobna niedyspozycja żołądkowa, Wanieczka zarzucił drobiem ozdobnym na świeżo wypraną pościel, no ale co się dziwić, Masza przynisła mu mysz rozmiarowo mniej więcej jak Wanieczka. Rzygnął to rzygnął, posprzątałam pawia,zmieniłam pościel i spoko jest. Maszeńka spała sobie na parapecie jako,że pogoda nie bardzo no to i w piecu rozpalone cieplutko fajnie nic tylko się wylegiwać. No więc Masza śpi na parapecie, Artem na leżadełku kaloryferowym Wanieczka w pudełku na komodzie. Jakby psiamać drapaka nie było. No, ale jest karton, czego kot może więcej chcieć od życia c`nie? Pełne michy, ciepło w dupsko, pańcia głaszcze ile chcąc, jest fajowo. Masza zaczyna się wiercić nerwowo. Miauczy. Ewidentnie potrzebuje do kuwety. Skok z parapetu na stolik z laptopem, bieg.... Nie doniosła. Szlaczek się ciągnie od stolika ( po laptopie też poleciało, dobrze,że jak raz był zamknięty... ) przez mój pokój, przedpokój, kuchnię, stopień przed łazienką, w łazience.... W kuwecie piana ze śluzem i krwią a Maszka wyje jakby ją ze skóry obdzierali. Przy okazji poleciało na kafelki ścienne obok kuwety. Wanieczka wstaje. Miauczy, kręci się nerwowo..... Jako,że Wania nieogarnięty jest nieco i czasem zapomina do czego jest kuwetka łaps kota na ręce i biegiem do łazienki. Poleciało po koszulce i spodniach. Oraz po kapciach. W kuwecie piana z krwią i śluzem. I szlaczek przez wszystkie wyżej wspomniane pomieszczenia bo leciało jak z gaśnicy pod ciśnieniem. Sprzątam. Pokój, stolik, serweta ze stolika do wyrzucenia, Domestos śmierdzi jak jasna cholera, podłogi, łazienka...wycieram podłogę w klopku. Drzwi przymknięte pod drzwiami Artem wyje jakby go obdzierali ze skóry.Nawet się nie wysilał żeby drapać w drzwi. Tam gdzie go zastało tam narobił. Śluz, piana i krew. I wyje. Smród w całym domu taki,że nawet psy nie chcą do domu wejść, twardo udają,że ich nie ma. Trufla zaczyna piszczeć. Wylatuję na taras, wuj z tym,że śniegu do kostek, lecę boso nawet bez skarpetek, przecież nie zdążyłam się jeszcze umyć i oporządzić a pociekło po mnie nader porządnie. Trufla piszczy. Krew,śluz i piana. Na tarasie. Tuż przy samym wejściu. Obok Brutus, na szczęście narobił w trawę, jakoś się spłucze może szlauch podłączę, jakoś to będzie. Brutus wyje, Trufla wyje, koty wyją. W domu nasrane wszędzie, nawet w korytarzu na górze, dobrze,że drzwi do pokoi pozamykane. Wesoło jest.

Pytam się siory czy by mnie nie zawiozła do weta z menażerią, bo wszyscy chorzy. Oczywiście moim samochodem w razie gdyby któreś popuściło. ONA NIE MA CZASU. A to ,że chorzy to MOJA wina. Bo ich przekarmiam. Bo wiecznie pełne michy stoją i one tak chodzą i jedzą non stop i tylko sobie żołądki paprają. Aha. Rozumiem. Nie no, spoko.

Swoją drogą zastanawiam się jak miałabym to wszystko ogarnąć logistycznie. Mam trzy chore koty i jeden transporter. Oraz dwa psy. Duże. Jestem sama jedna, chyba,że Młodemu odwołają dziś jazdy i przyjedzie do domu o rozsądnej porze a nie jak to ostatnio miał w zwyczaju po 22. Kolega małżonek wraca 19. Syn sąsiadów wyjechał na studia a córka sąsiadów ma bliźniaki i dla bele gówna z domu nie wyjdzie. Bo ma bliźniaki.
A do tego wszystkiego Maszka ma zapalenie trzeciej powieki, Wańce się zaczyna robić to samo i kończy mi się domestos oraz jednorazowe rękawiczki. Ręczników papierowych nie ma już dawna. Bo wyszły. Mokrych chusteczek też już nie ma.
Znowu któreś nie doniosło do kuwety. Nawet nie sprawdzam które, co to za różnica.....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon paź 12, 2015 15:29 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Masz pięć chorych zwierząt i sama nie jesteś w kwiecie wieku. Jesteś młodsza, przed kwiatem. I po przebytej chemii. I łazisz boso po pierwszym śnieżku, prosząc się o gluta do samego pasa. A kto zajmie się menażerią, jak Ty się rozłożysz?
Bądź dla siebie miłosierna.
Zawołaj weta do domu!
Trzymam kciuki za zdrówka menażerii. Musieli podłapać wirusa... :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek, Silverblue i 450 gości