Conchita pisze:Wczoraj nic, dwa złapane, żaden nie był Mają.
Natomiast dziś o 6Wszystko było na dobrej drodze
Rozstawialiśmy klatkę (Ewa z Koterii zostawiła nam ją na weekend), Maja pojawiła się kilka metrów dalej i czmychnęła, niepotrzebnie próbowałam podejść i co gorsza w tym momencie z łomotem otworzyła klapy śmieciarka, co ją do reszty przeraziło i zniknęła. Potem jeszcze raz mignęła TZ-towi. Próby wykiciania jej nic nie dały, jest spanikowana i ostrożna, zachowuje sie jak dzikus.
Klatka stoi, koło 8 ją zabiorę, bo się zaczną znowu łapać miejscowe koty. To był trzeci raz, kiedy była widziana 0 6, wychodzi, jak sie robi jasno, a kocie lokalsy jeszcze nie wychodzą z domu.
Jest chudaaaa![]()
![]()
OT: te lokalsy ciachnięte? jak nie, to zdecydowanie kazdego złapanego trzeba ciachnąć. wypuszczanie nieciachniętych wolno żyjących zlapanych do klatki to bardzo duże utrudnienie dla kazdego kto chciałby je potem łapać do sterylizacji.
Tajemniczy Wujek Z. ma klatkę opadającą, sterowaną na pilota. Może taka zadziała, te opadające są chyba mniej przerażające dla kotów.