» Sob paź 03, 2015 11:12
Re: Kochany Miziak wrócił z Gdańska do Wrocławia
Niedawno wróciliśmy. Godzina w gabinecie, u Pana Doktora, który jest absolutnie genialny. Znam Go, wiele kotów ode mnie było u Niego na kastracji i sterylizacji. Miziak i Noś też. Pan Doktor poznał Miziaka. Miziak został przyśpiony do pobrania krwi, inaczej się nie dało. Moje rękawice spawalnicze też nic by nie dały. Nie chciał przejść z transportera do klatki iniekcyjnej, w żaden sposób, nie poddawał się. Wypadł mu przy tym ząb, ma teraz już tylko jeden kieł i żadnych zębów poza tym. Zakrwawił cały transporter, okropne to było. Pan Doktor użył worka jutowego - znam ten sposób, kiedyś nauczyła mnie Ewa. Przesypał, zrobił zastrzyk. Pobrał krew.
Testy FIV/FeLV ujemne. Reszta wyników (łączenie z moczem, bo wycisnął ręką pełny pęcherz) w poniedziałek. Kciuki potrzebne, bardzo się boję. Doktor powiedział, że kot wygląda dobrze.
Teraz zostawiłam go jeszcze w transporterze, otworzyłam na oścież okno, żeby wywietrzyć jego pokój i umyłam podłogę.