Jesteśmy po kąpieli - zniosłam to prawie tak samo źle jak Tacia.
Ale trzeba było to zrobić, bo już się pod kołtunami zaczęły odparzenia robić
Na szczęście dość sprawnie to odmokło i chyba samo siedzenie w ciepłej wodzie trochę łagodziło dolegliwości.
Bo jak siedziała, to całkiem grzecznie, gorzej jak próbowałam rozplątać kołtuny i domyć - zamach na godność osobistą straszny
A przez to, że nie widzi, to dodatkowo wpada w straszną panikę.
Coś okropnego, niestety na sucho nawet nie jestem w stanie jej tego powycinać.
Na razie na podeschnięcie trafiła do marowej klatki - bo tam jest poduszka i cieplutko, a ona musi trochę się uspokoić, żeby sobie krzywdy nie zrobiła.
W stresie ją strasznie nosi
I chyba właśnie zasnęła w końcu... Na podusi cieplutkiej

Jak pośpi i podeschnie, to jej jeszcze posmaruję tę pupinę alantanem.
Straszne to wszystko
Mam tylko nadzieję, że szybko zapomni i lepiej się poczuje.