"Ile widzisz kotów na obrazku?"

A teraz spowiedź:
Ostatnie osiem dni to doktorat z logistyki. Zwłaszcza ostatnie dwa dni.
W sobotę zwinęłam Dżo i Dżu.
Przez weekend łapałam mamuskę gówniarzy - w poniedziałek rankiem klatka była pełna rocznego kocurka z jajeczkami.
We wtorek zwinęłam trójkę rodzeństwa Dżo i Dżu, bo trochę hm... niezręcznie byłoby mi patrzeć, jak dogorywają w schronisku.
(Czy wspominałam już, że jestem fatalnym Domem Tymczasowym? Niestety kieruję się staroświeckimi emocjami.)
W czwartek spędziłam 6 godzin na wizycie adopcyjnej. W tym ponad trzy w mieszkaniu i nowych opiekunów Barnisia

Dziś do domu zawiozłam parkę : Dżo i Dżu, słodziaki nieprzeciętne. Opiekunowie to młodzi emeryci, 50+ Nudzi im się. Załatwiłam im zajęcie przy wychowywaniu młodej, kociej arystokracji.
Dziś do domku poszedł również mój Fredziolin. Świadomy dom: najpierw osiatkował okna, potem zaczął szukanie kota. Mieszkanko małe gabarytowo, kawalerka, ale.... przecież nie o to chodzi

Zostało na stanie trzech braci: Cieszek, Leszek i Bolek. (Nie pytałam ich o stosunek do twórczości Żeromskiego, ja nie jestem zwolenniczką tejże, stanowczo za dużo nadęcia, a ja prosta baba jestem).