Kiedy przyjechałam rano, okazało się, że boks otwarty, Mamuśki nie ma. Przeszukałam wszystko - i dalej jej nie było

Już w końcu pomyślałam, że może ktoś ją wcześniej zawiózł, bo się strasznie wystałam w korku (po drodze miałam niespodziewane zwężenie z powodu pielęgnacji terenów zielonych

). No to jadę jadę do schroniska, a tam oczywiście kota nie ma, ekipa patrzy na mnie jakbym się z choinki urwała

Wróciłam więc do KCH i nadal szukam. Nadeszła na szczęście Beatka i okazało się, że Mamuśka jest w kuwecie na szafce, do której zaglądałam z dołu - i nic, a trzeba było zajrzeć porządnie (bo oczywiście to jedyne miejsce, do którego nie zajrzałam porządniej!!!), No w każdym razie znalezioną Zgubę zapakowałyśmy w tej kuwecie (bo nie ryzykowałyśmy, że nam zwieje podczas przekładania do transporterka) i zawiozłam ją do schroniska.
Przeżyłyśmy z Beatką drugi stres - z Vegą

ale to już Beatka pewnie opowie.
Zostawiłam Advocate dla Migi. Mam nadzieję, że Miga waży poniżej 4 kg.