Dlatego nie rozumiem, nie akceptuje i nie toleruje. Ja kota traktuje jak czlonka rodizny to tak jak by puscic dziecko i powiedziec a idz w diably. Wrocisz jak zglodniejesz.
Kiedys wracalismy do domu, znalezlismy przy drodze konajacego kota, potraconego. Zaraz zawrocilismy bo jeszcze zyl, gdy M. do niego podszedl wlasnie ducha wyzional. Z noska ciekla krew i babelki powietrza M. go tylko sciagnal z drogi...

