Muszę, muszę bo inaczej się uduszę
Powiedzieć - jaja przejaja, to nic nie powiedzieć.
Bo ja tu sobie po cichutku, albo się procesuje z gdaką, albo robię pierdylion innych rzeczy, a w tle rozgrywa się walka z PZU. Umówiłyśmy się z mamą do kancelarii na jutro. Bo od PZU nie dostałyśmy jeszcze nic, a w rozmowie telefonicznej rzeczoznawca upierał się (w piatek) przy szkodzie całkowitej. No ok, mechanik już kupił drzwi, przystąpił do akcji wymiany więc nie ma na co czekać tylko przygotować się do walki na noże. Bo wiadomo, że polubownie się nie dogadamy.
A dzisiaj nagle potroiło mi się w oczach. Mój bank taki ma zwyczaj, a może ja taką opcję, że codziennie informuje mnie smsem o stanie konta oraz karty kredytowej. I fajnie, i wygodnie i w ogóle slitaśnie jak nie wiem co. Najczęściej te smsy olewam, ale dzisiaj otworzyłam. Miałam kilka smsów, m.in. z banku i jakoś rzuciwszy okiem kwota na koncie mi się nie zgadzała. Otworzyłam owego i
Se myślę - mam sponsora?

A może ktoś się jakże przyjemnie pomylił na moją korzyść? Albo wygrałam w totolotka, no ale nie gram przecież. Jakis cudownie odnaleziony spadek po krewnych pogrzebanych w zgliszczach dońskiego powstania? No ale co? Siodło i szabla złote były? W końcu pomyslałam, że może jakoś źle odczytuję kwotę i najbardziej w sumie przemawiało do mnie to ostatnie. Ale i tak mi się nie zgadzało, bo przecież te trzy tuniczko sweterki ostatnio nabyte aż tak dramatycznie stanu konta by nie zmieniły. Pognałam oglądać wyciąg. No i? Tak, PZU dokonało przelewu na moje konto z tytułu tej właśnie omawianej tutaj szkody
Nic z tego nie rozumiem, przelew jest, ale nie ma ani słowa wyjaśnienia. No ale jak dali to biorę i przelewam mamusi na kanto

Mamusia bardzo sympatycznie darowała mi końcówkę i nakazała kupić sobie coś ładnego, mamusia nie chytra to i końcówkę wydam godnie, żeby nie przynosić rodzicielce wstydu
I jest jeszcze wisienka na torcie. Otóż suma, którą mi wpłacono na konto przekracza znacząco sumę ubezpieczenia auta. Tak więc zapewne słuszne były nasze podejrzenia o zaniżeniu sumy ubezpieczenia przez agentkę, która jak się domyślacie ubezpieczała nas po raz ostatni

Bo wyceny dokonuje się na bieżąco i rzeczoznawca wyceniając wartość samochodu na dzień szkody, wycenił jego wartość zupełnie inaczej niż nasza, wydawałoby się, zaufana i wieloletnia agentka.
Swoją drogą to świństwo, bo mama stwierdziła, że chyba zmieni ubezpieczyciela skoro w PZU jest niekiedy OC dwukrotnie droższe o AC nie wspominając. Ach nie, powiedziała agentka, proszę się wstrzymać, sprawdzę czy można zejść z ceny. No i zeszła, znacząco bo o kilkaset złotych. Szkoda tylko, że nie powiedziała, iż zaniżyła wartość samochodu i stąd taka "promocja". Ponieważ mama ubiezpieczała się jeszcze u teścia tej pani, w sumie kilkadziesiat lat w tej samej rodzinnej firmie, nie podejrzewała, że mogą ją tak chamsko rolować
