Tak, tak - są bardzo grzeczni. Zaczajają się na siebie z bandycką miną.
Pani dr Chmielarz podejrzewa, że złe wyniki nerkowe chłopaków są w wyniku stresu, jaki wzajemnie sobie fundują. Będziemy działać w kierunku uspokojenia, dr Chmielarz jest także kocim psychologiem, ale to dopiero po zabiegu sanacji paszczęk Leosia i Dory, który już za 5 dni. Trzeba będzie także włączyć jakieś uspokajające suplementy diety, na samym końcu możliwości są kocie psychotropy, choć pani doktor uważa je za ostateczność.
Na razie założyłam im uspokajające obróżki, które okropnie mi śmierdzą.
Waluś waży 5400 a Leoś 6300, ewidentnie są upasieni - KTOŚ to nawet zauważył podczas ostatnich odwiedzin
Mam się więcej z nimi bawić, co jest trudne, bo Waluś bawi się prawie wyłącznie na leżąco, pełzając po łóżku za piszczącą myszką.
Wędka jest już strasznie nudna.
Gonitwę za laserkiem monopolizuje Baźka.
Trochę za późno przypomniały mi się kulki z króliczym futerkiem, może by to ich zaktywizowało
