Wawe, kociambry czują się dobrze, grzybek ma się jeszcze lepiej, tzn. skórka jest taka szarawa, już nie zaczerwieniona, ale na razie nie ustępuje. Dalej się nie rozprzestrzenia i to jest pocieszające. Zaczęłam podawać od kilku dni lamisil dopyszcznie i osłonowo tabletki na wątrobę, bo Sara wylizywała, gdy smarowałam jej te miejca, a Filip usłużnie jej pomagał.

Gorsze jest to, ze Sara ma katar (nie otwieram okien, więc nie wiem, co jest tego przyczyną). Dostaje rutinoscorbin, bo nic mocniejszego ze wzgledu na grzyba nie mogę zastosować. Furczy jej w nosku już od tygodnia, ale jakby coraz mniej. Najbardziej się ucieszyłam dzisiaj z tego, że zaczęła jeść mokre jedzenie, więc po południu nie męczyłam ją podawaniem tabletek, tylko wciągnęła je razem z jedzeniem.
Oczka Filipa mają się coraz lepiej, wydzieliny pojawia już niewiele. Poza tym Filip jest zdrowy, jak rydz. Odpukać, ale grzyb nie ima się ani mnie, ani Filipa, a minął miesiąc odkąd jest u nas Sara, więc (odpukać) już nas nie sięgnie.
Suonko, aparat został mi polecony przez kolegę. Ja kompletnie początkująca chciałam tani i jak najprostszy w obsłudze, a największą zaletą jest instrukcja w j. polskim. Cieszę się, że potwierdzasz celność jego wyboru.
Pozdrawiam
Fraszka