I wszystko się pieprzło...wczoraj zabrałam z ulicy psa ..myslałam ze potrącony jechałam do weta po kota i z kotem , wiedz tego psiaka wpakowałam do auta...Psiak nie ma złamań, jest pobijany , strzelano do niego ma śrut....stan zapalny pęcherza i duże problemy z krzepliwością krwi , pełno farfocli tam pływa...I więc psiak przezył ma sie lepiej musze go odebrać ze szpitaliku i nie mam gdzie , gmina kosztów nie pokryje , fundacje maja to w dupie .............I żyć nie umierać


Kotke odebrałam ze szpitaliku ma problemy neurologiczne troche jest lepiej.....Źle zrobiłam bo to kot wolnożyjacy w jej stanie mogłam ja uśpic...a teraz wet do opłacenie , kotki nie moge wypuścić bo sie jeszcze przewraca ..Jest lepiej ale do zdrowia długa droga waga 1.600

Mała ze złamana girką ma zdjęcty gips , zobaczymy....

A tu żeby nie było nudno sunia z małym w rowie też nikt jej nie zabierze , dzwoniłam na sm nie mają miejsca .....wiec oby je sachody nie rozjechały a mały będzie pewnie pierwszy...

Ciśnie mi się na usta tylko , kurka wodna ......i bezsilność ;(