Dzięki

Bez kryształów, nie wyszły ani razu. W moczu wyszły wyłącznie bakterie.
W zasadzie ona kuwetkowych objawów nie ma, poza tym dziwnym żwirkiem. Dziwnym, bo nie czerwonym, nie zabarwionym w miejscu kałuży, tylko... od czasu do czasu pojawiają się w silikonowym żwirku pojedyncze, rozproszone, jakby różowawe kamyczki żwirku. Jak się je odseparuje i weźmie do ręki, to są właściwie szare, dopiero na tle reszty żwirku można się dopatrzeć tego różowawego kolorku. Jest ich mało i nie zawsze. Ja już nie wiem, czy to krew, czy po prostu żwirek się "psuje", czytałam gdzieś, że to może być od słońca.
Ale samopoczucie - kotek-torpeda robi się osowiały.
I to powraca i zbiega się z różowawymi żwirkami. Po czym przechodzi - ale właśnie wyczytałam, że i bez antybiotyku by przeszło.
Z drugiej strony są te bakterie w siuśkach. Ale z trzeciej: "Osad moczu może zawierać elementy, które wyglądają jak bakterie, ale te elementy zazwyczaj są artefaktami."
Na razie postawiłam krytą kuwetę i Fortunka skorzystała. Zobaczymy, czy to wybór na stałe. I czy się barwi na różowo - tu słońca nie ma.
W zasadzie, ze względów finansowych, nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby wybrała też żwirek bentonitowy
