Wszyscy wiemy, że dokarmianie to nie wszystko, a tam mogli liczyć tylko na to. Matka niedawno zaginęła, może przeczuwała, że jest plan złapania jej na sterylkę. Na posesji pies nie dawał żyć maluchom. No i nasza forumowiczka wraz z mężem nie wytrzymali i wzięli chłopaków do domu:
W domu dwie rezydentki (viewtopic.php?f=46&t=156764&hilit=lori) niezbyt chętnie przyjęły tymczasowiczów, jak to najczęściej bywa.
Kocurki są po generalnym przeglądzie u weta, kopalnia w uszach zniknęła, odrobaczenie przeprowadzone. Kuweta - bezbłędnie.
Szukają wspólnego domu. Szkoda tak zżytych ze sobą braci rozdzielać.


Przez miau można poszukać kogoś na wizytę PA.Ja bardzo lubię, kiedy dzwoni tylko jeden telefon, zwykle jest to TEN właśnie domek.Po co więcej?