Wzięliśmy w końcu do Lupusa Migotkę i Agatkę. Mam wrażenie, że Kalinkę chyba trzeba tam zawieźć, nie tylko kalinkową kupę (której w końcu nie wzięliśmy). Nie ogarnęliśmy już Kalinki i jej dzieci, ale już było na tyle późno, że baliśmy się że nie zdążymy. A i tak siedzieliśmy tam do bardzo późna, bo wyszliśmy przed 21.
Migotka ma wyczyszczone uszy i zakropione Oridermylem. Dobrze by było to powtarzać co 2-3 dni, a jeśli są problemy z czyszczeniem, to chociaż zapuszczać Oridermyl. Zapomniałam chyba napisać, że ona w piątek poza szczepionką miała zaaplikowany Advocate. Trzeba go powtórzyć po miesiącu, a potem jeszcze raz po 2 miesiącach. Może być też skuteczny na pchły.
Agatka dostała zastrzyki. Poza tym jest ubrana w nowy kubraczek, większy i bardziej rozciągliwy. Może wytrzyma. Teraz może się próbować bardziej wylizywać i wygryzać, bo ranka może ją swędzieć. A gdy dziś przyjechaliśmy znowu była bez kołnierza. Woleliśmy nie ryzykować i stąd decyzja o ubranku. W czwartek zawieziemy ją do kontroli. Trzeba jej podawać Vetomune, wpisałam w kartę.
Z pośpiechu zapomnieliśmy o wzięciu książeczek, weźmiemy w czwartek.
Megi przy nas kichała i wyglądała na zasmarkaną

Jeszcze na koniec zabawna scenka. Przez całą drogę do Lupusa Miga się bardzo wydzierała, a w drodze powrotnej była bardzo cichutka. Wracając zatrzymaliśmy się przy sklepie, by kupić sobie wodę do picia i Maciek kupił przy okazji piwo. Odezwałam się "Miga, a może się piwa napijesz?" Na co Migotka wydała z siebie donośne "Miauuu!" , a potem znowu siedziała cichutko do końca. 