Łódź 1992+223 - Bianka Malowanka bis - str.101

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 25, 2015 13:46 Re: Łódź 1992+147 - oseski, połamańce, martwe ciąże - str

się powoli rozkręcacie, widzę
więc poczekam jeszcze trochę z wyjawieniem prawdy
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 25, 2015 14:45 Re: Łódź 1992+147 - oseski, połamańce, martwe ciąże - str

przeklejam najnowsze wieści z Jolinego wątku viewtopic.php?f=1&t=147075&start=1305
gisha pisze:Dzwoniła Jola, ze była u weta z kocią rodzinką. Soni brzuszek ok, ogromny i twardy bo objada się niemożliwie, a ponieważ karmi, to Jola nie ogranicza jedzenia.
Maluszki Soni to podobno 3 dziewczynki. Dla jednej Jola ma już imię Karolinka bo z Karolewskiej, a 2 pozostałe, może Kama i Kinga.......? Tylko jak je rozróżnić, one prawie identyczne :oops:
Inne, może fajniejsze propozycje mile widziane :)
Za tydzień może będą odrobaczone, a w późniejszym terminie sterylka i porządek z ząbkami Soni.
Apel o pomoc ciągle aktualny :201494
Obrazek
Obrazek

Madie pisze:Karo, Kama i Kira?:) Cos wyjtkowo potrzebne kocim dzieciom?

---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 25, 2015 14:58 Re: Łódź 1992+147 - oseski, połamańce, martwe ciąże - str

wejdę Wam w paradę, sorki.
O tej akcji pisałam - teraz dojrzałam, by napisać więcej - bo chyba kończą mi się siły.
Cierpliwość i wyrozumiałość.
Bo ot, kolejna sytuacja - Wawelska - rok temu p.Łucję prawie zmuszono do zabrania stamtąd czterech podrostków, dotąd sa u niej, Teraz telefon - kotka z dwoma kociakami, oczywiście i spadła z nieba... Odmawiam karmicielce, nie mamy gdzie upchnąć kociaków. No to dzwonią do mnie jej sąsiedzi - znaczy mocniej nacisną, może jednak wepchną? Niestety to tak nie działa...

No więc - znacie? To posłuchajcie.


Obrazek

Do niedawna myślałam, że już niewiele może mnie zaskoczyć.
O święta naiwności…. Głupota, bezczelność i nie wiem jak jeszcze określić niektóre cechy naszego gatunku po raz kolejny przerosły moje najśmielsze wyobrażenia…

Ale ab ovo.

Luty 2014 - telefon (nr stacjonarny) od pani z ul.Produkcyjnej - ratunku, 10 kotów. Jak zwykle zaproponowałam pożyczenie klatki łapki i darmowe sterylki w ramach miejskiego programu, z ew. naszą pomocą.

Maj 2015 - „mój” pan z warsztatu samochodowego (vide „koty warsztatowe”) poprosił o pomoc dla swojej pracownicy - dokarmia stado kotów, nie daje sobie rady, Dostałam nr komórkowy, Dzwonię, gadam, pani podaje adres, coś mi pika w pamięci. A tak, dzwoniła rok temu, nawet wzięła klatkę ze schroniska, ale nie chciały się łapać. Ale w schronisku jej obiecała taka jedna pani, że jak połapie i przywiezie, to jej przyjmą. Tu już powinna zapalić mi się czerwona lampka, bo jak, kotów nawet łapką złapać nie można, czyli dzikie, a schronisko przyjmie? O ja naiwna i głupia….

W majowa niedzielę 10.05.2015 pojechałam tam.
Pani nie może nic, absolutnie nic. Nawet dzwonek przy furtce jest zepsuty… Za to brama szczelna, od samej ziemi prawi do nieba. Na podwórku czarne audi czy bmw - ale to kuzyna, on wozić nie pomoże, w ogóle w niczym nie pomoże.
Koty - w domu wypasiona trikolorka, na podwórku 8-10 (pani nie wie, ile) kotów karmionych kolorowymi chrupkami i puszką z ziemniakami. Znaczy czubaty talerz ziemniaków i jedna najtańsza puszka. Moją radę, by zamiast takiej puszki kupiła kotom do ziemniaków pół kilo najtańszych podrobów, lepiej im posłużą, pani zbyła machnięciem ręki.

Obrazek* Obrazek

Koty kręciły się i piszczały na widok pani z michą tej strawy.
Zaopatrzona w dwie klatki-łapki i whiskasa postanowiłam trochę połapać - miałam szanse z takim „przysmakiem”. Na pierwszy ogień poszedł wielki, ale bardzo chudy i bardzo poraniony kocur - zabrał się za michę, wzięłam go za kark i wpakowałam do kontenera. Dopiero w środku zaczął się awanturować, ale nie rozwalił opakowania. Potem łapały się kolejne, przepakowywałam do kontenerów, taśma po prostu. Cztery w kontenerach w samochodzie, kolejny w klatce - koniec opakowań. Tzn jedna łapka została..

Obrazek * Obrazek

Białą bardzo ciężarną kotkę też złapałam za kark, ale nie miałam już gdzie wepchnąć, do klatki nie chciała się zapakować,, zaczepiała łapkami o pręty. Ugryzła mnie w końcu - puściłam - uciekła.
Z pięcioma kotami w samochodzie - cztery w kontenerkach, jeden w klatce - popędziłam do domu i do p.Łucji - dowiozłam jeszcze trzy kontenerki, więcej nie było w zasięgu. Przepakowałam kota z klatki, dwie klatki zostawiłam, pojechałam sobie.
Po jakimś czasie telefon - kolejny kot w klatce. Kurs, przepakowanie, do domu na chwilę - sześć w samochodzie.
Potem jeszcze raz w tę i z powrotem.

Siedem.

Gdzieś mignęło mi czarno-dymne - nie wiadomo, czy ze stada, czy sąsiadów. Pani nie wie...

Obrazek * Obrazek

Rano przed pracą kurs do lecznicy - dobrze, że wetka siedziała, jak zobaczyła dostawę… Kawy już nie musiała pić, ciśnienie jej wystarczająco skoczyło.

A ok.13tej telefon - złapał się kolejny, zabiorę go po pracy. Ciągle nie wiem, czy to ostatni…
A, i muszę szybko przyjechać, bo pani spóźni się do pracy, czekać nie będzie, najwyżej kota wypuści. No to zrywam się pół godziny wcześniej, lecę na tę Produkcyjną, pakuję kota (to ta biała bardzo ciężarna) i panią do samochodu, dwie łapki nastawione na podwórku.
Wiozę panią do pracy - po drodze pani mi tłumaczy, że nie chce tych kotów, że mam je „gdzieś” wywieźć. Ja z kolei wyjaśniam, że koty dzikie, do schroniska się nie nadają, muszą wrócić do siebie, nie mam takiego miejsca, gdzie mogłabym je wypuścić. Pani - obiecano jej w schronisku, że przyjmą,. Ja - ok, pojedziemy do lecznicy razem, z lecznicy do schroniska, pani będzie tam rozmawiać z pracownikiem, który zobowiązał się przyjąć.
Potem do lecznicy z ostatnią kotką - szczęśliwa, że to mocno ciężarna, którą w niedzielę miałam w rękach i nie udało mi się jej zapakować do klatki.
Bardzo późnym wieczorem kolejny telefon, że mam zaraz zabrać łapki, już żadnych kotów nie ma, mam zabrać zaraz, rano nie, bo pani idzie do pracy na 17tą, i rano będzie spać. A ten dymny? Nie ma żadnego dymnego ani czarnego, musiało mi się coś wydawać. Jest prawie północ, ja do pracy na 8mą, ale w końcu spać nie muszę, jadę po te klatki…
I tak myślę, czy warto jeszcze tłumaczyć tej pani, że smila kosztuje taniej niż kitykat, a jest lepsza. Że tańsze i lepsze wołowe serca czy nerki niż byle jaka puszka z ziemniakami….

Bo tego, że nie mieszkamy na Animal Planet, że nie ma w naszym mieście „ekip do łapania kotów” ani że nie mam gdzie zabrać dzikich kotów, ani że schronisko nie jest dla dzikusków - raczej nie dam rady wyjaśnić, pani ma wiadomości z lepszego źródła..

Siedem ciężarnych mocno kotek, jedna prawie zaczęła rodzić w lecznicy.
I jeden kocur. Harem sprawnego kocura - za chwilę byłoby siedem miotów - chyba miała ta bezradna kobieta niebywałe szczęście....

Obrazek * Obrazek

40 kleszczy na kocurze plus kupa paskudnych, paprzących się ran. Część z nich to ślady walk - głębokie i ropiejące, na pewno pozostaną po nich duże blizny.
Po kilkanaście kleszczy na kotkach.

Obrazek * Obrazek *

Po kilku dniach informacje z lecznicy - koty wszystkie bidne, i niedożywione, widać ta ziemniaczana dieta im nie służy.
Kocur i biała ciężarna (zaczęła rodzić na stole operacyjnym) oswojone, ale wymagają leczenia. Kocur - bo te rozległe ropiejące rany szybko go wykończą, jeśli się ich porządnie nie wyleczy, kotka - bo jest wyniszczona - kartoflana dieta i ciąża. I koci katar.
Oswojona też jedna z białoburych, wyjątkowo przymilna, na razie bez objawów chorobowych oprócz niedożywienia.
Reszta dzicz totalna, agresywne, w lecznicy w szpitaliku z trudem wymieniają im podkłady, kuwety i miski - kocice atakują. Sprawdziłam to zresztą przy pakowaniu tych kotek z lecznicowych klatek do kontenerków - wyższa szkoła akrobacji i jazdy…

Obrazek * Obrazek

Kolejny weekend - zabieram koty z lecznicy, dla dwóch oswojonych chorych - białej kotki i kocura - mam dom tymczasowy, trzecia oswojona - zdrowsza - niestety do schroniska, naprawdę nie mamy co z nią zrobić, a miziasta jest nieprzeciętnie, szkoda jej na ulicę….
A pięć dzikich - z bólem serca z powrotem na Produkcyjną.
Dzwonię, że jadę - na stacjonarny, na komórkę - nikt nie odbiera. Dojeżdżam - zamknięta na głucho brama, jak już pisałam, dzwonka brak. Przez szczeliny widzę samochód z otwartym bagażnikiem, walę w bramę, wołam, wypakowuję z samochodu kontenerki z kotami i opakowanie smili, na początek niech koty mają coś ciut lepszego od kitykatów i ziemniaków, może pani się do tej smili przekona. W końcu furtka się uchyla, oparty o nią woreczek smili wpada do środka - pani przez szczelinę przypomina mi, że wiele razy mówiła, że nie chce tych kotów, mam je sobie zabierać, zręcznym kopem usuwa blokujący woreczek karmy, zatrzaskuje furtkę i znika.
Stoję pod zamkniętą ta zatrzaśniętą furtką i zamkniętą bramą jak żona Lota - obok pięć dzikich kotów w kontenerkach.

Obrazek * Obrazek

Długo stać nie mogłam, inne zajęcia czekały. Co miałam robić? Do góry bramy nie sięgam, za wysoka, ale obok ogrodzenie z podmurówką - jakoś stanęłam czubkiem buta na tej podmurówce, zaczepiłam kontenerem o górę ogrodzenia - pierwszy kot wyskoczył na swoje podwórko. I tak jeszcze cztery razy…
Mam nadzieję, że dają sobie radę, w końcu znają teren, to rejon starych domków jednorodzinnych, pełno zakamarków i komórek, otwarte śmietniki…
Dla przypomnienia i ostrzeżenia - Łódź, Produkcyjna 15.
Zadzwoniłam do pana warsztatowca, który prosił o pomoc dla swojej pracownicy kobiety, opowiedziałam o jej zachowaniu - chyba był zażenowany sytuacją.

Obrazek * Obrazek

Seler czeka na ogłoszenia - aż pogoją mu się rany i nabierze ciała, słowem - zacznie przypominać kota, a nie kości w worki ze starego futra. Śliczna bielutka Pietruszka znalazła dom pod koniec maja.
A trzecia kotka - Fika - odwieziona przez mnie do schroniska - poszła stamtąd do domu na początku sierpnia - to jej zdjęcie, podkradzione z forum.miau.pl.

Obrazek

Dla rozluźnienia atmosfery - śmieszną drogą dotarła do mnie relacja schroniskowej wetki - w skócie - „przyszła jedna taka, duby smalone opowiadała, podejrzanie wyglądała, przyjęłam, bo kota mi było szkoda”. A co mówiłam? A to, co wyżej - o siedmiu ciężarnych kotkach i poranionym kocurze, o pięciu, którym odmówiono powrotu, o dwóch chorych, które zostały w naszym domu tymczasowym. Po prostu prawdę - niestety nie mam talentu powieściopisarza i daru tworzenia fikcyjnej rzeczywistości, opisuję tylko i wyłącznie fakty….
Kilka dni temu początkującej w wolontariacie koleżance opowiedziałam kilka historii - i tych, opisanych na blogi, i tych, jeszcze nie opisanych. Jej reakcja? „Nie wierzę, powiedz, że to nieprawda, nie wierzę”.
Cóż, drodzy czytelnicy - pewnie nie przeczytają tego karmiciele, których ta i podobne historyjki dotyczą. Może przeczytają inni karmiciele - i może zrozumieją przykre doświadczenia wolontariuszy i coraz mniejszy zapał do współpracy …
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 25, 2015 15:06 Re: Łódź 1992+147 - oseski, połamańce, martwe ciąże - str

tak dla porządku wstawię, chociaż nikt nie pyta jak się czuje Placek co to jeszcze parę dni temu był jak szmatka...
mms'a dostałam od dr Joasi
i zdjęcie też mi przysłała
Placek - aryskotrata je samodzielnie, ale tylko z palca lub łyżeczki. A rano czekał ze wszystkimi pod drzwiami klatki :-D
Obrazek
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 25, 2015 15:23 Re: Łódź 1992+147 - oseski, połamańce, martwe ciąże - str

Kochane dziewczyny!
Oczywiście, że czytamy!
Czasami ( odtąd mówię tylko za siebie) zwyczajnie brakuje mi słów...
Ta historia z Produkcyjnej... kiedyś jak mój syn był mały i np. podpadła mu szkoła, to mówił, że pójdzie podłożyć bombę...
No to kto ze mną? Adres mamy ;-)
I kibicuję wszystkim kociakom, i z radością czytam, że jest lepiej; tylko naprawdę rzadko chce mi się pisać...
Wasza robota jest wspaniała, zazdroszczę, że macie takie wielkie serca :1luvu:
I ja też chyba robię się troszeczkę lepsza, jak się o Was ocieram :201494 :201494 :201494
I kto tu mruczy<- to nasz blog, można poczytać i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie
kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

hikora

 
Posty: 763
Od: Czw sie 23, 2012 5:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 25, 2015 17:35 Re: Łódź 1992+147 - choroby, zagadki, żale - str.63, 64

kalewala, to jest pięć etatów z nadgodzinami. Co najmniej :( :( :(
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto sie 25, 2015 18:12 Re: Łódź 1992+147 - choroby, zagadki, żale - str.63, 64

Basiu, idziemy, wezmę kałacha i cos do jedzenia, nie zapomnij szczoteczki do zębów i cieplej bielizny, idzie zima :evil:
Obrazek

wiesiaczek1

Avatar użytkownika
 
Posty: 2176
Od: Nie kwi 10, 2011 21:23
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 25, 2015 18:36 Re: Łódź 1992+147 - oseski, połamańce, martwe ciąże - str

ewa_mrau pisze:tak dla porządku wstawię, chociaż nikt nie pyta jak się czuje Placek co to jeszcze parę dni temu był jak szmatka ....


Ja na przykład nie pytam ze strachu .... :-( ale super, że jest lepiej!

lilian08

 
Posty: 298
Od: Wto gru 04, 2012 20:08

Post » Wto sie 25, 2015 18:48 Re: Łódź 1992+147 - choroby, zagadki, żale - str.63, 64

wczoraj z Perełki do domu pojechała Fela - bardzo dziękuję dr Małgosi i p. Kasi!
Obrazek
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 25, 2015 21:51 Re: Łódź 1992+147 - choroby, zagadki, żale - str.63, 64

Ewuś, cieszę się ogromnie, ze Placek lepiej i ze Fela już w swoim domku:D

Historia Kalewali o babie z Produkcyjnej to prawdziwy horror :strach:

Dziewczyny , szacunek wielki dla Was, jesteście niesamowite, o ogromnych sercach , szalenie Was podziwiam jak wiele robicie mimo takich postaw niektórych ludzi :1luvu: :1luvu: :1luvu:

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Śro sie 26, 2015 14:45 Re: Łódź 1992+147 - choroby, zagadki, żale - str.63, 64

Szukają - nówki

Obrazek * Obrazek * Obrazek *


W domach Fela z magla, Szałwia z Gruszowej

Obrazek * Obrazek
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 26, 2015 19:15 Re: Łódź 1992+147 - choroby, zagadki, żale - str.63, 64

kalewala pisze:Szukają - nówki

Obrazek * Obrazek * Obrazek *


W domach Fela z magla, Szałwia z Gruszowej

Obrazek * Obrazek


Aniu, zawsze powtarzam - to niezwykłe, co robisz, po prostu niesamowita jesteś. :201494 :1luvu: Ale dobrze cię rozumiem, że masz powyżej uszu takich "opiekunów" :evil: :evil: :evil:
Ewuniu, dobrze, że coś się wyadoptowało, tyle kotów czeka w kolejce... I fajnie, że Placuszek lepiej! :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69665
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 27, 2015 9:34 Re: Łódź 1992+147 - choroby, zagadki, żale - str.63, 64

Persiczka prawie ze śmietnika...

No tak, mamy taką od wczoraj.

Skąd? Ano, prawie ze śmietnika.

Bo „moje” karmicielki z Radogoszcza trochę pomagają takiemu Arkowi znad torów - bardzo biedna rodzina, mieszka w szopie przy torach, ma oczywiście koty i psy. No to karmicielki pilnują - zabierają na sterylki / kastracje, czasem pomogą w karmie - same cienko przędą, ale…. Dla dzieciaków jakieś ciuszki podrzucą, dla Arka i jego żony też. No.

Arek „dorabia” chodząc po śmietnikach. No i gdzieś wypatrzył, dopytał się - że po zmarłej starszej pani, podczas choroby trzy miesiące mieli w domu sąsiedzi, opiekowali się, ale nie dogadała się z psem, oni już nie radzą sobie z kocio-psim konfliktem, nie chcą / nie mogą jej już trzymać… Póki była nadziej, że pani wróci, czekali, ale teraz nadziei już nie ma….
Arkowi żal mu się zrobiło, to zabrał, uznając że panie z Radogoszcza pomogą.

Panie zadzwoniły, ja zawiozłam - kotka w lecznicy.

Dymna, ale mocno zrudziała.
Dredów od cholery - dawno nie czesana….
Świerzbowiec w uszach aż huczy, cała szyjka i główka przy uszkach w strupach, drapało się biedactwo.

Lusia - powiedzieli sąsiedzi
Niesterylizowana, a może sterylizowana - powiedzieli sąsiedzi.
Ma siedem lat a może i więcej - powiedzieli sąsiedzi.
Ma tylko trzy kiełki, żadnych innych ząbków - powiedział lekarz, więc sąsiedzi mogą nie mieć racji.

Na razie w lecznicy - morfologia, biochemia, testy - jeśli wszystko ok, to sterylka i golenie, potem szukamy domu

Jeśli walnięte nerki…..

Więc trzymajcie kciuki - i poproszę o pomoc, te badania to ok.150-220zł, sterylke zrobimy w ramach programu miejskiego

Tradycyjnie
Fundacja For Animals - Oddział Łódź
40-384 Katowice, 11go Listopada 4
nr konta nr 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
Z dopiskiem - persiczka

Zdjęcia mam w aparacie, aparat będę miała wieczorem więc zdjęcia też wieczorem…
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 27, 2015 11:14 Re: Łódź 1992+147 - persiczka ze śmietnika, help - str.64

A w jakim wieku te dzieci i jaki rozmiar żony? Ja z kumpelami z pracy oddajemy ciuchy do Caritasu, a można by bezpośrednio dla nich ....

lilian08

 
Posty: 298
Od: Wto gru 04, 2012 20:08

Post » Czw sie 27, 2015 11:19 Re: Łódź 1992+147 - persiczka ze śmietnika, help - str.64

lilian08 pisze:A w jakim wieku te dzieci i jaki rozmiar żony? Ja z kumpelami z pracy oddajemy ciuchy do Caritasu, a można by bezpośrednio dla nich ....


a dowiem się :D
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: muza_51, włóczka i 79 gości