» Czw sie 20, 2015 21:49
Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy
Uwieszona siedmioma kociaki pojechałam do weta.
Do leczenia dołączył mały rudas i pingwinki. Nie mają mega objawów, ale niektóre mają podwyższoną temperaturę, trzecią powiekę, ktoś tam kicha. Walczą z wirusem.
Dwa białaski dużo lepiej, ale mają przedłużone leczenie do poniedziałku.
Od jutra nasz grafik wygląda tak:
Rano: pięć maluchów antybiotyk, dwa maluchy środek na biegunkę, cztery maluchy czyszczenie uszu na świerzba, dwa czyszczenie sierści ze wszołów (już niewiele zostało), jeden dicortinef do nosa.
w ciągu dnia: wszystkie maluchy + część rezydentów beta glukan
wieczór: pięć maluchów antybiotyk, dwa maziaję na biegunkę.
Doktor zezwoliła na odrobaczenie. Przed dwa kolejne dni i powtórka za dwa tygodnie.
Czy coś pominęłam? Samo podawanie beta glukanu maluchom i rezydentom to zajęcie na półtorej godziny. Tyle czasu nam to dziś zajęło.
Od rana do nocy mam dyżur przy maluchach. Nie mam czasu na nic. Ledwo ciągnę
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop