skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto sie 11, 2015 23:00 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

agnieszka.mer pisze:. . . Lekarka mówiła , że u rudych nigdy nic nie wiadomo . . .

Tak, ja też na rude uważam. Czasem trafiają mi się dzikie rudaski na sterylki, wtedy bardziej kontroluję ich stan. Na razie złych doświadczeń nie miałam
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Śro sie 12, 2015 6:21 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

Wiem o czym piszesz. Teraz mam tylko 6. W tamtym roku w krotkim czasie dorobilam się chyba 8 2 tygodniowych (karmienie co dwie godziny cała dobę )i 4 kociaki 2- miesieczne. Do tego z poprzedniej piątki zostały dwa nie wyadoptowane.O starszakach nie wspomnę.Obróbka kotów i rodziny + praca (trzeba zapracować na to) zajmowały tak dużo czasu, że na resztę już sił nie było.Tak to tylko osoba tymczasująca zrozumie.
Czy chciałam tyle kotów? Nie. Był wybór zostawić np w lesie czy na pustkowiu gdzie ktoś podrzucil lub zabrać i zacisnąć zeby.
Nikt z nas takich sensacji nie chce tylko...nie umie przejść obojętnie.
Marta trzymaj się.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56008
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Śro sie 12, 2015 7:31 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

marta-po pisze:
jasia.stargard2 pisze:marta-po Nie chciałam Ciebie urazić, tylko pomyślałam, że gdyby oczka miały tylko do zdjęcia umyte to prędzej może by znalazły domek jako kotki bardzo zadbane. Podziwiam Ciebie, ile ty masz przy tych zwierzakach pracy, jak dużo ich masz. Chylę mocno czoło przed taką osobą, która przygarnia tyle zwierzaczków, kotków i piesków. Jeżeli uraziłam mocno to przepraszam. Dalej jednak będę kotkom kibicować. Są śliczne i oby znalazły b. dobre domki. :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461

Ja dziś usiadłam wtedy gdy jadłam. Opis czynności przy takiej ilości zwierząt nie oddaje stanu faktycznego. Wydaje się, że nakarmić i ogarnąć kuwety. I to wszystko. Ale nie ma tak dobrze. Samo karmienie to zagmatwana historia. Brygida nie lubi jeść z innymi, dostaje oddzielnie. Roman ma ogromny problem z uzębieniem, jemu trzeba drobno siekać i dać w takim miejscu, żeby inni mu tej siekaniny nie wciągnęli. Klarcia je z partyzanta i w ukryciu, bo jest dzikawa, muszę jej podkładać do jej miejsc. Boguś ostatnio nic nie lubi. Otworzyłam mu tuńczyka. Liznął i płacze, że głodny. Zabrałam, dałam kotkom posterylkowym. Boguś dostał saszetkę rossmannową. Ostatnio lubił. Dziś nie. Patrzy i płacze, że głodny. Fajnie. Kacper próbuje podjeść maluchom karmę dla kociąt. Dostaje w kuchni, żeby nie podkradał maluchom. Brygida w kuchni nie jada, bo tyłka nie rusza cały dzień z tarasu. Trzeba jej zanieść na dwór. Coś tam podje z łaską. Stoję i pilnuję, bo trzeba zabrać, bo zaraz się muchy zlecą. No i ten upał. Jedzenie nie poleży w misce, bo zaraz się dziwnie spocone i niewyględne robi. Stefa wciąż wskakuje na blat i wykrada z deski podczas krojenia. Lądowała na podłodze ze trzydzieści razy, po sekundzie znów była na blacie. To tylko wycinek z rozrywki.
I tak od rana do nocy. Fajnie byłoby zawołać kicikici, żeby się kotki zbiegły, zgodnie zjadły i radośnie rozeszły. Ale tak nie ma. Samo karmienie to czynność wymagająca dużej logistyki, planowania i masy czasu. A przecież koty lubią jeść kilka razy dziennie.
Historii z kuwetą nie będę opisywać. Ale małe zołzy nie mają litości. Ponadto jeden uparciuch kuwetę zrobił sobie z wanny. A ktoś zrobił za kuwetą.
W międzyczasie mały biały wlazł na drapak sufitowy. Nie wiem jak, ale wlazł. Zdejmowałam w panice. Brygida gdzieś się schowała. Poszukiwania trwały z pół godziny. Ktoś rozlał mleko z miski. Ktoś ściągnął kocyk z posłania, ktoś oberwał firankę. Ktoś gonił muchę i pozwalał naczynia. Ktoś wlazł do wanny, zrobił kupę i poszedł sobie zostawiając ślady łap w mokrej wannie.
Dlatego na mycie pycholi nie starcza mi czasu ani sił. Chyba, ze teraz w nocy. Ale sił już nie mam.
Są najedzeni, napici, kuwety ogarnięte, uszy wyczyszczone, miski pomyte, maluchy śpią w klatce. A ja zaległam i już nie wstanę choćby się paliło i waliło. Obok mnie leży Stasio i Jasio.....

Jesoo, jakbym czytała o sobie i moich kotforach :roll:
Marta-po jak ja Cię rozumiem :mrgreen:
A co do zalegnięcia to i tak się zerwiemy jeśli nawet przez sen coś niepokojącego usłyszymy :wink:
Kciuki wielkie od podczytywaczki :ok:

Hania66

 
Posty: 4591
Od: Pt mar 10, 2006 17:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 12, 2015 11:11 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

marta-po pisze:
jasia.stargard2 pisze:marta-po Nie chciałam Ciebie urazić, tylko pomyślałam, że gdyby oczka miały tylko do zdjęcia umyte to prędzej może by znalazły domek jako kotki bardzo zadbane. Podziwiam Ciebie, ile ty masz przy tych zwierzakach pracy, jak dużo ich masz. Chylę mocno czoło przed taką osobą, która przygarnia tyle zwierzaczków, kotków i piesków. Jeżeli uraziłam mocno to przepraszam. Dalej jednak będę kotkom kibicować. Są śliczne i oby znalazły b. dobre domki. :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461

Ja dziś usiadłam wtedy gdy jadłam. Opis czynności przy takiej ilości zwierząt nie oddaje stanu faktycznego. Wydaje się, że nakarmić i ogarnąć kuwety. I to wszystko. Ale nie ma tak dobrze. Samo karmienie to zagmatwana historia. Brygida nie lubi jeść z innymi, dostaje oddzielnie. Roman ma ogromny problem z uzębieniem, jemu trzeba drobno siekać i dać w takim miejscu, żeby inni mu tej siekaniny nie wciągnęli. Klarcia je z partyzanta i w ukryciu, bo jest dzikawa, muszę jej podkładać do jej miejsc. Boguś ostatnio nic nie lubi. Otworzyłam mu tuńczyka. Liznął i płacze, że głodny. Zabrałam, dałam kotkom posterylkowym. Boguś dostał saszetkę rossmannową. Ostatnio lubił. Dziś nie. Patrzy i płacze, że głodny. Fajnie. Kacper próbuje podjeść maluchom karmę dla kociąt. Dostaje w kuchni, żeby nie podkradał maluchom. Brygida w kuchni nie jada, bo tyłka nie rusza cały dzień z tarasu. Trzeba jej zanieść na dwór. Coś tam podje z łaską. Stoję i pilnuję, bo trzeba zabrać, bo zaraz się muchy zlecą. No i ten upał. Jedzenie nie poleży w misce, bo zaraz się dziwnie spocone i niewyględne robi. Stefa wciąż wskakuje na blat i wykrada z deski podczas krojenia. Lądowała na podłodze ze trzydzieści razy, po sekundzie znów była na blacie. To tylko wycinek z rozrywki.
I tak od rana do nocy. Fajnie byłoby zawołać kicikici, żeby się kotki zbiegły, zgodnie zjadły i radośnie rozeszły. Ale tak nie ma. Samo karmienie to czynność wymagająca dużej logistyki, planowania i masy czasu. A przecież koty lubią jeść kilka razy dziennie.
Historii z kuwetą nie będę opisywać. Ale małe zołzy nie mają litości. Ponadto jeden uparciuch kuwetę zrobił sobie z wanny. A ktoś zrobił za kuwetą.
W międzyczasie mały biały wlazł na drapak sufitowy. Nie wiem jak, ale wlazł. Zdejmowałam w panice. Brygida gdzieś się schowała. Poszukiwania trwały z pół godziny. Ktoś rozlał mleko z miski. Ktoś ściągnął kocyk z posłania, ktoś oberwał firankę. Ktoś gonił muchę i pozwalał naczynia. Ktoś wlazł do wanny, zrobił kupę i poszedł sobie zostawiając ślady łap w mokrej wannie.
Dlatego na mycie pycholi nie starcza mi czasu ani sił. Chyba, ze teraz w nocy. Ale sił już nie mam.
Są najedzeni, napici, kuwety ogarnięte, uszy wyczyszczone, miski pomyte, maluchy śpią w klatce. A ja zaległam i już nie wstanę choćby się paliło i waliło. Obok mnie leży Stasio i Jasio.
Zrozumieć to może tylko ktoś kto tymczasuje, ktoś kto ma dużo kotów, bo tego trzeba doświadczyć.
Każdy ma prawo do swojej opinii, tylko że czasem jest zupełnie inaczej niż nam się wydaje.
Nie wiem czy teraz obraz sytuacji jest czytelniejszy. Im mniej zwierząt, tym każdy jest bardziej zadbany. Nigdy nie miałam ich tak dużo jak teraz. Nie planowałam tego i zamierzam powrócić do stanu pierwotnego. Nie chcę, żeby rezydenci tracili z powodu tymczasów, a tak się dzieje, bo mam dla nich mniej czasu.
Wszystkie ciocie kibicujące maluszkom zapraszamy do nas, dlatego zaglądaj do nas.

Zrobiłam dziś trochę zdjęć, ale już nie mam sił na przeglądnie i wybieranie. Na razie jedno wrzucę.
A jednak muszę się zwlec z wyrka. Rezydenci wciąż na tarasie. Nie zamierzają nocować w domu. Muszę ich uprzejmie zagonić do środka. Nie chcę ich zostawiać na noc na tarasie bez kontroli.

Obrazek

Śliczne masz te maluszki, ale mają u Ciebie dobrze. Ja też miałam tymczasy i wielu kotkom z parkingu załatwiałam nowe domki. Rozumiem Ciebie w pełni. Pozdrawiam. :201461 :201461 :201461
Obrazek

jasia.stargard2

 
Posty: 370
Od: Wto sty 27, 2015 16:02

Post » Śro sie 12, 2015 13:29 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

ASK@ pisze:Wiem o czym piszesz. Teraz mam tylko 6. W tamtym roku w krotkim czasie dorobilam się chyba 8 2 tygodniowych (karmienie co dwie godziny cała dobę )i 4 kociaki 2- miesieczne. Do tego z poprzedniej piątki zostały dwa nie wyadoptowane.O starszakach nie wspomnę.Obróbka kotów i rodziny + praca (trzeba zapracować na to) zajmowały tak dużo czasu, że na resztę już sił nie było.Tak to tylko osoba tymczasująca zrozumie.
Czy chciałam tyle kotów? Nie. Był wybór zostawić np w lesie czy na pustkowiu gdzie ktoś podrzucil lub zabrać i zacisnąć zeby.
Nikt z nas takich sensacji nie chce tylko...nie umie przejść obojętnie.
Marta trzymaj się.

No właśnie. Tym sposobem dołączył dziś kolejny maluch. Najpierw usłyszałam rozpaczliwe miauczenie u mnie w ogrodzie. Po poszukiwaniach znalazłam malucha - starszaka na jodle w moim ogrodzie na wysokości trzech metrów. Miałam go tam zostawi? Wiadomo, że nie. Kolejny k-łop-otek. Ręce opadają.

Obrazek

Obrazek

Hania66 pisze:Jesoo, jakbym czytała o sobie i moich kotforach :roll:
Marta-po jak ja Cię rozumiem :mrgreen:
A co do zalegnięcia to i tak się zerwiemy jeśli nawet przez sen coś niepokojącego usłyszymy :wink:
Kciuki wielkie od podczytywaczki :ok:

Na szczęście tej nocy mnie oszczędziły. Dopiero bladym świtem przez pół godziny walczyłam z łaskotaniem na ustach i nosie. Jakby uparta mucha jakaś.To Stasio rozdawał mi buziaczki łaskocząc przy okazji wąsami.

jasia.stargard2 pisze:Śliczne masz te maluszki, ale mają u Ciebie dobrze. Ja też miałam tymczasy i wielu kotkom z parkingu załatwiałam nowe domki. Rozumiem Ciebie w pełni. Pozdrawiam. :201461 :201461 :201461

Do wyboru, do koloru :kotek:
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Śro sie 12, 2015 13:43 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

Marto mam ze 25 tacek Kitten Baby Pate,jeśli Ci się przydadzą podaj gdzie wysłać.

misia007

 
Posty: 1418
Od: Nie lip 08, 2007 11:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 12, 2015 13:44 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

To jest animonda vom feinsten

misia007

 
Posty: 1418
Od: Nie lip 08, 2007 11:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 12, 2015 13:59 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

Ojej, klon mojego Fredzia 8O
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56131
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro sie 12, 2015 19:03 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

Wszystko przyjmę, nie wybrzydzam, wszystko się przyda, każde wsparcie. Podam na pw adres.
Nowy siedzi oddzielnie w klatce. Dopiero zakupiłam odrobaczenie, zaraz mu zrobię. To wielki miziak, przytulak i mruczek.

Wróciłam dopiero z Warszawy, jeżdziliśmy z dwoma rezydentami do specjalisty, więc lecę teraz oporządzić koty po mojej nieobecności, bo sajgon zrobili. Póżniej jak zdążę powrzucam zdjęcia.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Śro sie 12, 2015 19:09 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

I napisz Marto, co z Romanem :ok:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Śro sie 12, 2015 19:18 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

Troszkę na kotach napisałam. Generalnie Roman ma prawie wszystkie zęby do usunięcia. Jest seniorem, więc będzie operowany pod okiem najbardziej zaufanej przez dr Jodkowskiej anestezjolog.

No dobra, lecę na obrządek
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Śro sie 12, 2015 21:03 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Śro sie 12, 2015 21:14 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

Cudne, najedzone, zaopiekowane kociątka :D :1luvu:
One są na Karaibach :201479 :D
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw sie 13, 2015 7:33 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

One są po prostu prześliczne :1luvu: To marmurkowe cudo :1luvu: , a pingwinka jest jak pluszowa zabawka.
Taka mnie naszła refleksja.Na forum jestem już długo, wątki Marty czytam.Czytam też inne i często jest mowa o fundacjach, jacy wszyscy są zajęci, nie mają czasu na nic, ewentualnie na wklejenie numeru konta i prośby o pomoc.Marta działa lepiej niż niejedna fundacja, jest jedyną osobą w okolicy, która zajmuje się bezdomniakami, psy też się trafiają.Jakoś nie zauważyłam, aby prosiła o pomoc, kilka razy zaś pisała, że dostała pieniądze z gminy na sterylki.Jest jak instytucja, tyle tylko, że robi wszystko za swoje pieniądze, kosztem własnego zdrowia, na pewno też angażuje trochę rodzinę.Koty mają świetne warunki, co widać na zdjęciach, ale piękny taras został wybudowany za ciężkie pieniądze.Mogłaby pojechać za to na Karaiby, na przykład.Nigdy nie czytałam, żeby skarżyła się na to, że koty tak bardzo ją ograniczają.Wręcz przeciwnie, martwiła się, że musi służbowo wyjechać i zaniedba coś tam.To nie jest laurka, to jest prawda.I wielki szacunek.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56131
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw sie 13, 2015 22:15 Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy

Narzekanie nic nie da.Oczywiście, że czasem bywa ciężko, tak jak właśnie teraz. Obowiązki przy tej ilości kotów od rana do nocy. I duże koszty utrzymania. Dlatego tym bardziej jestem wdzięczna za karmę dla maluchów. To, że ktoś dostrzegł potrzeby jakie powstają przy takim stadku i chce pomóc, jest dla mnie niesamowicie pozytywnym zaskoczeniem, bo sama o pomoc nie umiem i nie chcę prosić.
Bezpłatne sterylizacje udało mi się uzyskać w urzędzie gminy. Nie praktykowali wcześniej czegoś takiego. Ale się cieszyłam, gdy po tych rozmowach i pismach dostałam w końcu telefon zwrotny i to osobiście od z-cy burmistrza z informacją, że jest zgoda.
Koszty są duże,mimo bezpłatnych sterylek. Dwa razy udało mi się zakupić karmę na fakturę na gminę, ale to nawet w minimalnym stopniu nie pokrywa kosztów utrzymania kotów. Kotki po sterylce przebywają u mnie 10 dni. Zazwyczaj jedzą dużo, a ja daję im to co domowym. Czasem dla tych wolnożyjących to jedyna okazje, żeby zjeść podroby czy mięso z indyka.
Poza tym mam wolnożyjące pod opieką. Też trochę tej karmy idzie.
Teraz jest ciężko. Traktuję to jak okres przejściowy. W końcu wyadoptuję maluchy i życie wróci do normy. Trudno dlatego, że cały czas pochłaniają obowiązki ,,bytowe" przy kotach, a nie ma czasu, żeby z nimi pobyć. Oda rana do nocy obowiązki, kompletny brak czasu na odpoczynek, dlatego ostatnio już tylko o takich późnych porach znajduję czas, żeby wejść na forum.
Ale już padam, jutro rano czeka mnie wyprawa z kotami na badania, czas iść spać.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 195 gości