

Nasze panny 2/5 wyszły dzisiaj na podwóreczko o godz. 20. I mimo iż ktoś wystawił starą wersalkę, została obejrzana i nie zaszczycona zasiedzeniem. Beluś natychmiast zażądała powrotu, a Tigi obejrzała pana, który odkręcał metalowe nóżki, omiotła wzrokiem czerwoną wersalkę, położyła się na teraz niekorzystnie ciepłym betonie, stwierdziła ze wychodzenie jest przereklamowane, bo w domu chłodniej i dostojnie udała się na panele. tak że 3 poduchy które znalazłam i wyprałam dla bezdomniaków musiałam pomierzyć sama, bez pomocy , bo poszewki chcę uszyć na nie.