Dziewczynki witajcie

Dziś spałam 4h - tak przykrej nocy to jeszcze nie miałam. Przepłakałam pół nocy. Jeżeli są granice podłości i perfidności to ktoś dobił do ich samego dna. I to kolejny raz. Tosia próbowała mnie pocieszyć jak tylko mogła, ale to jest dla mnie zbyt straszne. Chodzi o kogoś z rodziny, kto ma do mnie wieczny problem i wszystko tą osobę we mnie razi, a już najbardziej to że idziemy do przodu z mężem i firmą. Na każdym kroku ta osoba rywalizuje i udowadnia, że ma się lepiej ode mnie, porównuje takie rzeczy, że byście nawet nie pomyślały, że można porównywać - już samo to jest psychiczne, prawda? Nawet wyprowadzka do Bytomia i ograniczenie kontaktów nie pomogło. Nawet poniża moje koty. To mnie już przerosło...

Z dobrych wieści - zapuchnięta i zapłakana miałam się szykować do wydziału komunikacji, a mąż oświadczył, że dziś zamykają o 12 a jest 11.42 i nie zdążymy, co za tym idzie nie odbierzemy dziś auta. A wiecie, że napaliliśmy się jak łysi na grzebienie i to było wielkie rozczarowanie. Zarządziłam jedziemy! Dojechaliśmy o 11.51 i biegiem ja do kasy mąż do biura, tak się okazało, że nie to biuro, dotarliśmy na samą 12, ale jeszcze nas przyjęli i mamy tablicę - co za szczęście! Więc potem możemy iść po ubezpieczenie, które już czeka i odbieramy auto

)Aż się boję co się w tej osobie gotuje jak o tym usłyszy - naprawdę zaczynam się tej osoby bać, szczególnie, że jest nieobliczalna a sprawy osobiste roztrząsa na fb publicznie - dno dna).
Przyszła też paczuszka od Ewy za konkurs piękności dla Marysi - bardzo dziękujemy

!!! Nie zrobiłam zdjęcia, bo tel mam rozładowany. Koty wszystkie wszystko obejrzały, a dostałyśmy: smakołyki smilla, miseczkę podwójną, łopatkę do kuwety, i piłeczki z piórkami i grzechotką w środku i myszki z piórkami bez grzechotki. Tosi bardzo się ta piłeczka podobała a i ja dostałam coś o czym marzyłam od dawna

Sliczną bransoletkę z zawieszką kotkiem na czarnym rzemyku. Od razu założyłam na rękę i będę w niej chodzić, jest śliczna
Dziś o 8 rano byłam już na telefonie z przyjaciółką. Długo rozmawiałyśmy o tym co się stało. I pierwszy raz przyszła do mnie Tosia i wskoczyła na łóżko moje w sypialni i tuliła się długo. Przyszły też Marysia i Kitusia, ale nie siedziały na łóżku. Marysia za narzutą a Tosia wciąż wskakiwała na narzutę. Potem nie wiem kto kogo, ale był koci galop. Marysia ostatnio siada blisko Tosi i się na nią patrzy. Dziś też. Tosia do niej podchodzi, jak podejdzie to Marysia syczy, Tosia ucieka i znowu podchodzi. Za Kitusią Tosia chodzi krok w krok. Trochę mi żal małej, bo tak lgnie do dużych, a jak się za blisko zbliży to one syczą i biedna Tosia musi uciekać. Ale postęp widać znaczący

Śmiać mi się chce jak widzę, jak Tosia poluje na Kitusie

Dziś jedziemy do teściowej. Jak nigdy doceniam teraz normalne warunki jakie tam panują i rozmowy o pierdołach. Może pojedziemy do Ikea, bo nie mam biurka.
Chcę się pozbyć wersalki, ale nie mam kasy na nową w tej chwili, a podjechał kontener ze wspólnoty na przedmioty wielkogabarytowe. Następny będzie za rok i nie wiem właśnie co teraz począć, czy oddać tą wersalkę? To w sumie jest jakiś znak

Wersalka miała iść do ludzi, bo jest ładna, ale kurde ten Maryś szarpał ponad rok i jednak wyszarpał dziurę i widać drewno :/ Jak mi nową tak załatwi to nie wiem co jej zrobię, bo ani razu nie było zakazu drapania i trochę to moja wina :/
Mam zamiar dziś obciąć Tosi paznokcie. Odkąd wydrapuje w kartonie powiększenie okien to ma trochę stępione, ale za mało.
Bożenko no ten pojazd to jest jaki dziwoląg

Ponoć plastikowy i wg prawa jest traktowany jak mały skuter lub rower

Witaj Moniko

Podsumowując to koty mają się naprawdę coraz lepiej. Podstawiam Tosię Kitusi pod nos to stykają się noskami, Marysia jeszcze syczy jak za blisko, ale łazi za małą i patrzy co to - choc na zabawy Tosi patrzy Marysia raczej z politowaniem

edit. pierwsze Tosiowe obcinanie pazurków zaliczone
