ASK@ pisze:Życzę powodzenia.
A kto pisze o lotnej kontroli i sanepidzie? Czy aby nie zagluszasz swoich obaw takimi wpisami?
Rozumiem, że umowy nie podpisujesz?
Sypać negatywnymi przykładami nie zamierzam.Choć jest ich sporo. Tak jak wątków na miau.Dla mnie nie jest miarą odległość jaką dom ma przebyć by kota dostać. To nie swiadczy o dobroci domu Nasze " śledztwo " jest tylko i wyłącznie wynikiem doświadczeń przez lata tymczasowania. Może i krzywdzące ale mające swoje podstawy.To ja oddaję kota i ja mam władzę

A umowa zabezpiecza kota nie mnie.
Proszę, doczytaj do końca zanim zaczniesz kamienować
Asiu, te trzy koty to nie są pierwsze zwierzęta jakim szukam domu. Dosyć często mam do czynienia również z ludzką głupotą i niefrasobliwością w stosunku do zwierząt, psów kotów, koni itp.
Tak jak napisałam do rozmnożenia tej kotki doszło niechcący, mój błąd... i tu zgadzam się w całej rozciągłości. Kocina się przybłąkała, ponieważ jest maleńka byłam przekonana że mam jeszcze czas na sterylkę, nie widziałam żeby rujkowała, a kiedy się zorientowałam było za późno. Wiem wiem zaraz mi napiszesz że sterylkę aborcyjną można wykonać prawie do samego końca, ale to nie zupełnie tak wygląda. Jak się wyciąga kociaki z kocicy w ostatnim miesiącu ciąży to one przeważnie są zdolne do życia i trzeba je po prostu uśmiercić. Tyle na ten temat. Jak napisałam mam niejednokrotnie do czynienia ze złym traktowaniem zwierząt, dlatego nie szukam im domów w typowych wiejskich "zagrodach" gdzie kot ma łapać myszy bo do tego go bozia stworzyła. Tak jak napisałam już wcześniej, dlatego piszę na forum że chciałbym żeby kociaki znalazły dobre domy. Po rozmowie z tą uroczą kobietą, która łamiącym się głosem opowiadała o tym że odszedł ich ukochany 17 letni kot, nie mam wątpliwości że to właśnie jest dobry dom. Właśnie takiego szukam dla moich kociaków. Trzeba mieć także trochę wiary w ludzi Asiu, bo w innym przypadku miłość do zwierząt zaczyna trącać lekkim fanatyzmem.
Przez mój dom również przewijają się - fakt głównie psy, ale koty również, to są często zwierzaki wyciągane z różnych tarapatów, ale czasami po prostu zgubione i albo mam szczęście do ludzi albo nie wiem co, bo większość psów które do mnie trafiły miały gdzieś swojego zdruzgotanego zaginięciem pupila właściciela

Ja wiem... czasem wygląda to dużo mniej ciekawie, miałam psa z wrośniętym drutem w szyję, dziś jest w nowym domu, jest kochany i jest mu dobrze. Dzięki wielu dobrym ludziom. Ale miałam (nawet ostatnio) też szczeniaka, który gdy go znalazłam wyglądał jak 100 nieszczęść, potrącony chyba przez auto ze spuchniętym stawem skokowym, wychudzony, zapchlony, wyglądał jak typowa ofiara ludzkiej bezduszności. Okazało się że szczeniak zgubił się na spacerze na którym był z 13 letnią dziewczynką i musiał włóczyć się dość długo (3 tygodnie chyba) prawdopodobnie ktoś go przygarnął na podwórkowca (pewnie z stąd te pchły). Wiem zaraz napiszecie że dzieci nie powinny same wyprowadzać psów na spacer bo mogą je zgubić. Mają chodzić z ochroniarzem.Niestety świat nie jest doskonały, a wypadki się zdarzają. Rozumiem Asiu że twoja postawa wynika z nie najlepszych doświadczeń w tym względzie, ale popadanie w skrajności nikomu nie służy, nie służy także sprawie, jeśli ludzie ratujący zwierzęta są postrzegani jako banda nawiedzonych fanatyków...(oczywiście nie mam na myśli nikogo z tego forum

pozdrawiam wszystkich serdecznie
