Koty wegrowskie cd- zbieramy na wybieg

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 15, 2005 9:33

a teraz o moich kotach:
kocurek którego mi przywieziono ma niezauważalne oznaki męskości a nie jest 4-miesięczny jak mi przekazano tylko dorosły - zęby stałe
skóra i kości
nieprawdopodobna wola życia chyba go powinnam nazwać jak Kasia D Witalisem
ale nazwę go Boni
Boni chodził mi wczoraj po głowie , ssał i gryzł włosy , strzelał baranki
nie zjada tylko wymiata wszystko, musze go karmic ostroznie zeby nie sprowokowac biegunki
swierzbowiec sie wylewa z uszu a robaki pewnie beda rosly teraz razem z nim
dzis dostanie stronghold bo w jego stanie to bedzie lek najbezpieczniejszy
założe mu watek jak beda zdjecia, na razie byłyby drastyczne bo wyglada jak zmokła kura, nastroszona ubrudzona sierść, dopiero go wczoraj troche pomyłam
jestem dobrej mysli bo jesli przezyl tyle to pewnie jest odporny
niestety równiez musi siedziec w klatce zeby nie pozarazac innych kotów
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto mar 15, 2005 10:00

WYJAŚNIENIE I DEMENTI- CANIS:
1. Sonia była BEZDOMNĄ suką - jedną z bardzo wielu, która w czasach funkcjonowania lecznicy Dr Doolittle na Marymonckiej służyła gminie Bielany do "zbierania" psów zewsząd (z ulicy, niechcianych z domu itp.) i przerzucania ich do schroniska hycla Lacha w Krzyczkach- Pieniążkach.
Znaleziona z NOWOTWOREM, zoperowana i zdiagnozowana: NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY nie miała szansy na szybkie znalezienie domu, a rokowania mówiły: 6 mies. życia max.- my toczyłyśmy wówczas w kilka zaledwie osób (zapytajcie lakshmi) niesamowitą walkę o MATYCHMIASTOWE lokowanie psów po naszych domach i naszych znajomych kiedy padało w lecznicy hasło- wywózka do Lacha!
Jaki miałyśmy wybór w lokowaniu suki z takim rokowaniem : p. Joanna (podówczas normalna), u której mieszkała 1 suczka Anulka i 30 kotów w dobrej formie czy schronisko - krematorium w Krzyczkach?
Pani Joanna otrzymywała od fundacji CANIS wsparcie materialne w postaci karmy kiedy tylko było czym dzielić (może dlatego psy były w lepszej kondycji w porównianiu z kotami) - jedzenie woził pan Leszek.
2. CANIS to organizacja charytatywna jednoosobowa + kilka zatyranych i oddanych zwierzętom osób (niektórzy z Was wiedzą osobiście jak bardzo i że ponad siły kosztem swojego zdrowia). Działamy głównie w Warszawie - życie wymusza na nas oddalenie się od miasta o 60-100 km, na co nie mamy zupełnie logistyki ani środków. Z wielkim trudem pomaga się w takich miejscach jak u p. Makowskiej czy u p. Liliany bez samochodów, facetów do noszenia ciężarów itp., a osoby te też są mało racjonalne.
Proszę Was, abyście nie rozwijali dyskusji na forum w kierunku "czy CANIS nie wiedział" - CANIS nie wiedział- kiedy się dowiedział - skutecznie zainterweniował!
Jak widzicie to właśnie dzięki CANISOWI (i Wam) udało się wydobyć i uratować wszystkie ocalałe zwierzęta w ciągu jednego dnia.
- CANIS wie natomiast o wielu innych miejscach nędzy totalnej i paranoi, w jakiej "miłośnicy" zwierząt trzymają zwierzęta, tak jak wiedzą o tych miejscach inne organizacje. I CO MOŻEMY Z TYM ZROBIĆ: z p. Makowską w depresji , z p. Lilianą i fatalnymi warunkami psów w boksach i na łańcuchach, z Różanem - koszmarem mnożenia i śmierci psów i kotów itd.
Warszawa też pełna jest mieszkań z kotami i psami w typie domu pani Joanny.
- Pisałam tekst o tragedii zwierząt w domu p. Joanny na podstawie informacji od Danuty, która z kolei takie właśnie informacje wstępnie uzyskała od osób utzrymujących kontakt z p. Joanną.
Prawda, jaką odkrywamy codziennie po kawałku z kolejnych informacji jest coraz bardziej smutna i świadczy o tym, że pani Joanna od dawna nie zachowywała się racjonalnie i jej pomoc była zgubna dla zwierząt.
Podobno do lata ub. roku koty były wychodzące i jei chorowały - kiedy p. Joanna odkryła, że ktoś wyłapuje koty do łapki za stodołą (ok. 10) zamknęła je w domu. Nie wychodzily również wogóle na dwór małe psy!
Koty były "leczone" przez p. Joannę środkami, które szkodziły ich rozwojowi i niszczyły zdrowie (np. Baytril podawany kociętom na wszelki wypadek, aby nie zachorowały!). Pani Joanna zbierała podobno koty z okolic - nawet wbrew woli osób dokarmiających je - pewnie na wolności miałyby się o wiele lepiej, wiele z nich żyłoby nadal.
Nie chciała sterylizowac ani kastrować (CANIS chciał sponsorować zabiegi), więc koty mnożły sie wsobnie, urodzone kocięta umierały.
NIKT NAS O TYM NIE INFORMOWAŁ.
Po śmierci pani Joanny przed zabraniem zwierząt przez nas pani z TOZu z Węgrowa znajdowała podobno codziennie zwłoki kotów......ile nie wiemy.

Prosiłam Was na początku wątku o skupienie się na maksymalnej POMOCY tym zwierzętom, które przeżyły.
- Ja nie mam czasu na odpisywanie wszystkim uczestnikom forum na Ich wątpliwości, zapytania czy dywagacje- jestem w pracy!
- Załatwiłyśmy wczoraj:
- testy białaczkowe (będą dzisiaj)
- karmę suchą dla kotów i psów ze schroniska "Na Paluchu" - darowizna od nich.
- będziemy dziś- jutro zamawiać puszki dla kotów i psów.
Potrzeby:
- transport z w/w w weekend do Nasielska, Konstancina, Milanówka, Łomianek i na Bielany - 3 samochody
- koniecznie zrobienie zdjęć psów w Milanówku i Łomiankach
- transport typu WAN na odebranie 300m2 wykładziny dywanowej - W-wa Centrum i przewóz do mag. CANIS na Żerań - (kontakt ze mną)
- transport na odbiór makaronu z Wołomina (kontakt z Danutą).
Anna Wydra
CANIS

Canis

 
Posty: 54
Od: Pt sie 27, 2004 14:09
Lokalizacja: Warszawa- Bielany

Post » Wto mar 15, 2005 10:04

Maryla pisze:... spróbujcie zrozumiec ze Canis to nie organizacja tylko zwykli normalni ludzie majacy swoje problemy, prace i mnóstwo swoich zwierzat i nie rzuca wszystkiego zeby rozwiazywac problemy swiata ...
niech sobie Ci którzy zadali takie pytania odpowiedzą co oni zrobili w tej sprawie?
to tyle odnośnie Canisu

no, poza Canisem jeszcze są chyba jakieś organizacje, do których teraz można sobie powołać: "hop, hop, gdzieście byli, jak koty ginęły?", krótko mówiąc, dlaczego szanowne forumowiczki widzą tu jakąś winę Canisu, kiedy chyba tylko on ruszył natychmiast na miejsce, aby ratować co się da?

Zastanawia mnie mocno, dlaczego tak ogromnie żal Wam kotów, może psów, a na człowieku, nieżyjącym przecież używacie ile wlezie? Ta nieszczęsna kobieta według Was nie cierpiała? Ona miała lepsze warunki życia? Objadała się do syta? Ktoś przy niej był? Czy możecie sobie wyobrazić jaką męką było jej życie i śmierć?

ef-ka

 
Posty: 950
Od: Nie gru 19, 2004 14:46

Post » Wto mar 15, 2005 10:12

już ciiiiiii ludziska. Skupmy sie na tym co można jeszcze zrobić.
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Wto mar 15, 2005 10:14

Proszę, zarówno w swoim imieniu, jak i napewno w imieniu wielu osób z forum-to jest olbrzymia tragedia dla wielu osób i zwierząt. Nie roztrząsajmy pobocznych tematów, skupmy się na pomocy ocalałym zwierzętom. Wiadomo, że zmarła też nie miała lekko, wiadomo jakie jest życie, nie oskarżajmy, nie polemizujmy tylko pomagajmy. Wiemy jaka jest teraz sytuacja i to jest główny temat. Nie ma sensu rozpatrywać już innych, to do niczego nie doprowadzi. I tak ta tragedia jet przeolbrzymia i szkoda nerwów i dodatkowego stresu na takie dyskusje.

Pomoc zwierzętom i ich obecnym opiekunom jest teraz najważniejsza !

Agusia

 
Posty: 3615
Od: Czw wrz 16, 2004 10:17
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Wto mar 15, 2005 10:39

PRASA - in my opinion:
Jak napisać o tym wszystkim, aby nie przedstawiać tragedii zwierząt tylko w kontekście opiekunki zwierząt jako "wariatki".
Ja znam co nieco prasę i wiem co ona potrafi zrobić z PRAWDĄ i MERITUM SPRAWY. Jestem pewna, że prasa zainteresuje się jedynie kontekstem "jak można było dopuścić.....baba zwariowała.... nikt nic nie zrobił...." (bez wnikania kto to jest NIKT), bo prasa wie jak grać na płytkich emocjach ludzi i czym zainteresować "maluczkich" - aferami - tylko takie tematy (na jedno wydanie - na chwilę) budzą ich zaintereswanie.
Taki kontekst jak sami wiecie nie byłby wskazany ani dla dobra ludzi zajmujących się zwierzętami jako takimi (mam nadzieję, że większość jednak racjonalna) i ze względu na rodzinę zmarłej p. Joanny.
Poza tym, że chce mi się wyć z powodu fatalnego skutku Jej działalności, chce mi się wyć również z powodu wielkiego dla niej współczucia: to była osoba w średnim wieku, która zagubiła gdzieś na drodze swojego życia sens i logikę działania, ale ja jestem w stanie to zrozumieć i nawet usprawiedliwić.
Za to nie jestem w stanie zrozumieć i usprawiedliwić TUMIWISIZMU I IGNORANCJI władz miast i wsi, którzy trzymając kurczowo obydwoma rękami swoje stołki NIE WIDZĄ ZWIERZĄT BEZDOMNYCH I ICH PROBLEMU, nie widzą potrzeby wspólpracy z organizacjami pozarządowymi, rzucają 1 x w roku "ochłap" dotacji najczęściej dopiero w maju- czerwcu, eksperymentują z udziałem naszych wspólnych pieniędzy tworząc jakieś tajemnicze nowe struktury (czytaj: DOBRZE PŁATNE STANOWISKA URZĘDNICZE ).
Nam potrzebny jest tylko kontekst POMOCOWY - w dodatku rozciągnięty nieco w czasie- na rzecz tych zwierząt oraz kontekst MĄDREJ DYSKUSJI I NACISKU NA WŁADZE na temat BEZDOMNE ZWIERZĘTA.

Jeśli znajdziecie dziennikarzy, gotowych na głębsze przedstawienie sprawy i autoryzację tekstu - zabierzemy głos.
Anna Wydra
CANIS

Canis

 
Posty: 54
Od: Pt sie 27, 2004 14:09
Lokalizacja: Warszawa- Bielany

Post » Wto mar 15, 2005 10:53

Canis pisze:.

Jeśli znajdziecie dziennikarzy, gotowych na głębsze przedstawienie sprawy i autoryzację tekstu - zabierzemy głos.
Anna Wydra
CANIS


mysle ze program "animalsy"(chyba tak sie pisze) na tv2
gazety o psach - nie znam tytułow
kocie sprawy- nie wiem co sie z nimi dzieje

NattyG

 
Posty: 2843
Od: Nie cze 20, 2004 15:20

Post » Wto mar 15, 2005 10:54

ARKA pisze:
Jadwiga pisze:Opiekunka potrzebowała pomocy, bo przekroczyła granicę miłości do zwierząt. Dlaczego nikt z jej środowiska nie syganlizował problemu???? Jak bardzo zostały skrzywdzone koty. Ona je zgarniała w kontererze z każdego miesjca, a przeciez one pewnie żyły na wolności i dawały sobie radę. Takich ludzi jest znacznie więcej i uważam, że należy edukację w mediach prowadzić o sprawowaniu opieki nad zwierzętami. Inaczej chora i skrzywiona miłoćć do zwierząt odbierze wolność, zdrowie, a nawet życie.


Tak i nawet gorzej jest w Karczmiskach, Wasz teren, u Pani Marty....do dnia dzisiejszego zadnej odpowiedzi od powiatowego wet.
Wszyscy wiedza a koty tam maja oboz koncentracyjny,taki sam.....


u marty tez jest taki koci oswiecim 8O :cry: nie mozna z tym cos - tylko co ?- zrobic

NattyG

 
Posty: 2843
Od: Nie cze 20, 2004 15:20

Post » Wto mar 15, 2005 10:56

Aniu, tak sie zastanawiam. Ale chyba nie ma jeszcze jednoznaczej odpowiedzi JAK DLUGO te zwierzeta byly same. :(
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Wto mar 15, 2005 11:01

NattyG pisze:
ARKA pisze:
Jadwiga pisze:Opiekunka potrzebowała pomocy, bo przekroczyła granicę miłości do zwierząt. Dlaczego nikt z jej środowiska nie syganlizował problemu???? Jak bardzo zostały skrzywdzone koty. Ona je zgarniała w kontererze z każdego miesjca, a przeciez one pewnie żyły na wolności i dawały sobie radę. Takich ludzi jest znacznie więcej i uważam, że należy edukację w mediach prowadzić o sprawowaniu opieki nad zwierzętami. Inaczej chora i skrzywiona miłoćć do zwierząt odbierze wolność, zdrowie, a nawet życie.


Tak i nawet gorzej jest w Karczmiskach, Wasz teren, u Pani Marty....do dnia dzisiejszego zadnej odpowiedzi od powiatowego wet.
Wszyscy wiedza a koty tam maja oboz koncentracyjny,taki sam.....


u marty tez jest taki koci oswiecim 8O :cry: nie mozna z tym cos - tylko co ?- zrobic


Tam sa dwie lokalne organizacje, one powinny pilotowac sprawe.
Kazdego to przerasta-zawsze jest pytanie-a GDZIE umiescic te zwierzeta-schronisko miejskie nie:(
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Wto mar 15, 2005 11:08

Wiecie co, ja podziwiam osoby które tam weszły i "posprzatały"...nie wiem czy potrafiłabym to robic przez cały dzień i wrócić o 3 w nocy (jak Bonifacy) nadal na adrenalinie. Chyba usiadłabym gdzieś i ryczała...
Jak zobaczyłam te biedne (juz wolne) kicie które zmarły w kartonach...przytulone do siebie...by może choć przez chwilkę, na sekunde przez ostatnim zamknięciem powiek odrobiny ciepła zaznać...to az mi sie w środku trzęsie...i płaczę....

Wszyscy na forum powinni te zdjęcia zobaczyć...by uświadomić sobie, ze jest to jedne pewnie z setek takich miejsc w Polsce. By później mocniej tulic nasze kitki w domach i dziękować że rozumu nam nikt nie odebrał...że znamy granice...i, że możemy pomóc...w różny sposób.

Dla Bonifacego, Jenny170, MariiD, Danusi Skarbek i innych zaanagazowanych składam wielkie wyrazy uznania i podziękowania. JESTEŚCIE WIELCY
Ostatnio edytowano Wto mar 15, 2005 11:54 przez Yoasia, łącznie edytowano 1 raz

Yoasia

 
Posty: 1929
Od: Czw lut 05, 2004 0:30
Lokalizacja: Republica Banana

Post » Wto mar 15, 2005 11:11

nie chce mi się na żyć na takim świecie.

postaram się wspomóc finansowo.

:cry:
Obrazek

Yasmin

 
Posty: 3505
Od: Pon lip 07, 2003 13:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto mar 15, 2005 11:15

q-c
ObrazekObrazekObrazek

Bomba

 
Posty: 7167
Od: Czw sty 31, 2002 23:09
Lokalizacja: Kielce

Post » Wto mar 15, 2005 11:20

No nie, u Marty az tak nie ma...
Tutaj juz ręcze głową...
Ona ma 2 kotki niewycięte, reszta po sterylkach.

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Wto mar 15, 2005 11:53

Co do jeżyka moja mama kiedyś uratowała takie stworzonko karmiła go mięskiem , w nocy im chodził po domu i było tylko słychać jak tepunia po swojej willi. Po zimie wypuścili go do lasu.
Obrazek

Lilu

 
Posty: 4123
Od: Śro mar 03, 2004 16:41
Lokalizacja: Legionowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek, Szymkowa i 120 gości