Jarku! Nie sądziłam, że jeszcze ktoś robi czarno-białe zdjęcia! Na nich wszystko inaczej wygląda. Co nie zmienia faktu, że kota można zjeść.
A kto jest autorem hasła miesiąca Twojej strony? Czyżby futrzani współpracownicy?
WIDZIALAM ULUBIEŃCA!!!!!!! Gratulacje!!! Masz być z kogo dumny!!!!
Jak ja zobaczyłam Lewkę jako ulubieńca, to się popłakalam!
Czy Ty też uroniłeś łezkę szczęścia???
Czarno-białe zdjęcia dużo wybaczają? Ha, to teraz już wiem, dlaczego najlepiej się prezentuję właśnie na takich fotkach! A co do cyfrówki... Na liście rzeczy do kupienia jest gdzieś w drugiej pięćdziesiątce... Pewnie będę nią fotografować...wnuki!
Jarku, z dzieciem to już po imprezie Mały brzdąc dobrze wychodził na wszystkich zdjęciach, nawet idiotkamerą, a teraz ma mnie w nosie razem ze wszystkimi aparatami świata. Bardziej zależy mi na dobrych fotkach kotów, bo tym czymś, czym robię teraz, to na zdjęciu nie zawsze mogę poznać czy to bura, czy łaciata...
Och, skarbie, żebym to ja wiedziała... To jest idiotkamera typu cośtam-cośtam international, czyli aparat marki aparat. Na początku jakoś tam wychodziło, ale widać swoje już odpracował.
Mój TŻ ma ruskiego Fieda i zdjęcia są cu-dow-ne, tylko ustawia się pół godziny. Ja mam smienę i też wychodza piękne, ale kocie robimy na razie takim dziadowskim kodakiem dla inteligentnych inaczej, bo czasem uda się uchwycić MOMENT...
A planuję kupić Nikona - w porównaniu z cyfrówką to i tak pół ceny. Tylko KIEDY?
Jako małolata uczyłam się fotografować na starej Smienie mojej mamy. Nawet nieźle wychodziło. Ale potem kolorowe filmy zaczęły wypierać czarno-białe, i tych ostatnich nie wywoływali w żadnym zakładzie. No i musiałam kupić aparat nadający się do kolorowych kliszy. Z powodu skromnych finansów skończyło się na plastikowym szajsie...