Nie wiem, jak byłoby z jazdą, bo nie wyobrażam sobie wyjścia z domu.
Wczoraj szalał koło nas jakiś miłośnik rajdów, z gatunku tych co to mają głośny silnik i siano w głowie. Murzyn chwilę słuchał a potem wypadł na balkon, żeby sobie pooglądać. Na pewno jego, bo kręcił łebkiem i wychylał się, a kiedy tamten sobie pojechał, Murzyn wrócił do miseczek
