Łódź 1992+223 - Bianka Malowanka bis - str.101

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 08, 2015 10:13 Re: Łódź 1992+112 - Cukierenka w Psiej Budzie - str.51

jolabuk5 pisze:[...]farbą w sprayu oznaczyła wredną studzienkę tak, że teraz widać ją nawet po ciemku[...]

moje pierwsze w życiu graffiti!
... mry!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 08, 2015 10:15 Re: Łódź 1992+112 - Cukierenka w Psiej Budzie - str.51

ewa_mrau pisze:
Ewa L. pisze:Że tak się nieśmiało zapytam a co z Oskarem :?: :?: :?: :?:

Oskar, z braku Paszczaka, zajął się Burakiem...
a poza tym, jego ulubionym zajęciem jest leżenie na klawiaturze
... mry!

Czyli potrzebował towarzystwa maluchów. :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70692
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 08, 2015 15:25 Re: Łódź 1992+112 - Cukierenka w Psiej Budzie - str.51

ewa_mrau pisze:
jolabuk5 pisze:[...]farbą w sprayu oznaczyła wredną studzienkę tak, że teraz widać ją nawet po ciemku[...]

moje pierwsze w życiu graffiti!
... mry!

I od razu udane! :D :D :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 68774
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 09, 2015 12:36 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

gosiaa pisze:zaginął kot:

Obrazek

... mry!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 09, 2015 14:50 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

Byłam wczoraj z Ewą w maglu, wyciągnęłyśmy cztery mocno zakatarzone maluchy.
Relacja będzie pasjonująca, tylko nie wiadomo kiedy - Ewa Perfekcyjna cyzeluje :D
Ale warto czekać.
Kociaków potop.
Bardzo potrzeba domów tymczasowych.
I kto tu mruczy<- to nasz blog, można poczytać i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie
kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

hikora

 
Posty: 763
Od: Czw sie 23, 2012 5:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 09, 2015 14:55 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

hikora pisze:[...]Ewa Perfekcyjna cyzeluje[...]

... czy Ty mnie przypadkiem nie obrażasz?
imry!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 09, 2015 15:05 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

Ależ skąd! Jakbym śmiała! no fszyciu!
I kto tu mruczy<- to nasz blog, można poczytać i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie
kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

hikora

 
Posty: 763
Od: Czw sie 23, 2012 5:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 09, 2015 16:31 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

cd opowieści o Podziemiach PaniKa (str. 42, 43 i 44)
(a historia tego miejsca sięga 2o14 viewtopic.php?f=1&t=151980&p=10766337&hilit=Feli - str. 7o)
środa, o8.o7.2o15, ul. Felińskiego - tym razem blok obok
pamiętacie TęCoCycuszkamiMajta?
no więc ona jakieś parę tygodni temu urodziła kociaki
i miałyśmy z hikorą podejrzenie, że to właśnie w bloku obok
a to dziura, do której wchodziła i jej wnętrze
Obrazek Obrazek
PaniKa została poproszona o kontakt z PanemAdministratorem - bo ma bliżej
PaniKa nie spotkała się z PanemAdministratorem - mimo, że miała bliżej
no więc Baśka się z PanemAdministratorem skontaktowała - mimo, że ma dalej
ja na szczęście miałam najdalej, więc nie musiałam się szlajać po Dąbrowie
no więc skontaktowane byłyśmy i posiadałayśmy nr tel. do PanaAdministratora
ale też miałyśmy nr tel. do PaniBasi, która to, jak się szczęsliwie okazało, jest kuzynką Robaka, który na łapanki mnie czasem wozi
no więc mamy już dwa numery
no i mamy jeszcze kontakt do PanaMarka, co drzwi koło PaniBasi ma
no i się umówiłyśmy z Baśką, że do niego pojedziemy w poniedziałek, ten poniedziałaek, rzecz jasna
no bo Baśka zaczęła mieć paranoję, że te kociaki umrą tam z głodu
no i jak sobie policzyłam ile one (te kociaki) już mogą mieć, to ja też takiej paranoi dostałam
no więc umówiłyśmy się na rano
no i udało nam się spotkać z PanemMarkiem, co drzwi koło PaniBasi ma
no i PanMarek, co te drzwi ma obok PaniBasi, piwnicę nam otworzył
no i zobaczyłyśmy duuużo drzwi zamkniętych na klucz
ale na szczęście tylko dwoje z nich miało dobrą lokalizację
no to zadzwoniłyśmy do PanaAdministratora, ci by go poprosić, co by do nas przyszedł
no i PanAdministrator do nas przyszedł
i poszliśmy całą wycieczką do piwnicy
no i okazało się, że PanAdministrator nie ma kluczy od tych pomieszczeń
klucze do tych pomieszczeń ma PanZen, który ze Wspólnoty jest, i którego teraz nie ma, bo jest na działce
nie da się ukryć, że ciarki nam po plecach przeszły
te ciarki na plecy PanaAdministratora przerzuciłyśmy szybciutko
i PanAdministrator się był przejął kociakami
i PanAdministrator zadzwonił do PanZen, który ze Wspólnoty jest, i którego teraz nie ma, bo jest na działce
i PanZen też się przejął i powiedział, że będzie w domu we środę (szczęśliwe dla kociąt, kardiologa miał umówionego)
no i około południa miał przyjechać
więc stawiłam się pod blokiem około 11:oo
zadzwoniłam do PanaAdministratora
- PanZen będzie około 16:oo - usłyszałam w słuchawce
no i się wqrwiłam, bo właśnie straciłam ze dwie godziny na jazdę w tę i z powrotem
zadzwoniłam do Baśki, co by chociaż ona już czasu nie traciła
i wróciłam do szkoły
pod blokiem stawiłam się o 16:oo
Basia i PanZen przyjechali zdziebko później
no i pokazałyśmy PanuZen te drzwi
PanZen poszedł i wrócił z kluczami
z dwojga drzwi, które z Baśką wytypowałyśmy, kluczom poddały się tylko jedne - do magla
no to weszłyśmy
fetor trupi zaatakował nas od progu
cała nasza trójka zaklęla sobie siarczyście
przejrzeliśmy pomieszczenie bardzo pobieżnie
zobaczyliśmy dziurę w ścianie przez którą, z zewnątrz, wchodziła kotka
i wyszliśmy
z Baśką sobie zapaliłyśmy
PanZen nie pali, bo do kardiologa chodzić musi
z pracy przyjechał PanCzerwoneOrodniczki
no i z nami zapalił następnego
no i powiedziałyśmy Panom, że musimy jeszcze raz tam wejść i spruć taką dyktową ściankę zasłaniającą grzejnik
no i PanCzerwoneOrodniczki, najpierw podzedł a potem przyszedł i weszliśmi jeszcze raz do trupiego pomieszczenia
PanZen zaczął odrywać płytę po kawałku
szło bardzo szybko, bo konstrukcja była kiepska
kiedy oderwany został ostatni pasek tuż przy ziemi, przy podłodze przebiegł Pierwszy
złapałam
Baśka przejęła w ręcznik
potem do pracy włączył się PanCzerwoneOrodniczki i kawałki przegnitej płyty ino fruwały
- powolutku, źeby nic nie przygniotło maluchów! - przedarłam się przez odgłosy demolki
jest Drugi!
nie miałyśmy kontenera(!) - majdan został u PanaAn w piwnicy - więc wsadziłam Drugiego i zaraz potem Pierwszego do plecaka
potem znowu następny kawałek dołączył do sterty pod ścianą
jest Trzeci!
no to hop do plecaka
zostało jeszcze tylko przejrzeć dokładnie kąty i zobaczyć co jest w rurach wentylacyjnych leżących luzem na podłodze
no i w jednej z tych rur był Czwarty
no to hop do plecaka
pogrzebałam jeszcze w śmieciach
powyjmowałam różne metalowe profile
popodnosiłam jakieś tam większe szpargały
nie ma już żadnego
już nie pamiętam, w którym momencie znalazłam źródło trupiego fetoru - mocno już zmumifikowane zwłoki dorosłego kota
Baśka zrobiła zdjęcia demolki:
Obrazek
konstrukcja była na całą szerokość pomieszczenia i sięgała mi do oczu (do okienka) - czyli jakieś 1,5o mogła wysokości mieć
1- dziura w ścianie, przez którą kotka wchodziła
3 - rura na której stawała, co by potem zeskoczyć niżej do pudełka(2), w którym się okociła, które było oparte na jakiś szpargałach mniej więcej w połowie wysokości konstrukcji
Obrazek
4 - kocie truchełko
a po lewej, całkiem dobre dwie klapy od bagażnika od Skody (tak powiedzieli PanZen i PanCzewroneOgrodniczki)
i jeszcze to co zostało po ściance, po prawej postawione
Obrazek
5 - rura, w której siedział Czwarty
wyszliśmy
odetchnęliśmy świeżym powietrzem i papierosem
Obrazek
ustliłyśmy z Panami, że dostanął się do tego drugiego pomieszczenia i od środka zasłonią wejścia do pomieszczeń
piwnicę dla kotów się zrobi w wierzowcu PaniKa - wstępnie ustalone z PanemAdministratorem
PanAn zawiózł nas do Tropa
postawiłam plecak na stole i zaczęłam wyciągać kociaki
... znowu mnie któreś ugryzło!
Obrazek
a teraz przedstawiam Wam MieszkańcówMagla - foty Baśka robiła
Obrazek Fela
Obrazek Ela
podczas łapania ugryzła mnie w palec, bestia!
Obrazek Mela
Obrazek Zenek
------------------
przed chwilą dzwoniłam do PanaZen i dowiedziałam się, że był jeszcze w maglu wczoraj wieczorem i przeszukał jeszcze raz kąty
na szczęście już nikogo nie znalazł
jutro wieczorem jedziemy z Baśką łapać kotkę - TęCoCycuszkamiMajta
------------------
reasumując, kociaki nie miały żadnej szansy wydostać się z pomieszczenia
było dla nich za wysoko
jeszcze dzień lub dwa i umarły by z głodu i pragnienia
------------------
wszystkie mają mocno zaatakowane kocim katarem oczy
Obrazek Obrazek
są odwodnione i jedno z nich miało gorączkę, reszta tylko trochę podwyższoną temperaturę
mają około 6 tygodni i ważą tylko 600-700 g.
dzwoniłam dziś do Tropa - nie potrafią jeść, ale na szczęście są obsługiwalne
zostały odrobaczone i odpchlone wcierką an kark
dostają Unidox i Tobrex
dziś przewożę je do Lecznicy na ul. Adamieckiego - dr Ania z Tropa zaraz idzie na urlop i nie mogę dr Joasi zostawić z 9ma moimi kotami...
a tam będę musiała je nakarmić Convalescence ze strzykawki
------------------
bardzo potrzebna jest dobra karma dla kociaków
bardzo potrzebna jest kassa na ich leczenie
więc jeśli ktoś, coś by mógł, to będziemy bardzo wdzięczni
Fundacja For Animals - Łódź
71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z dopiskiem - kociaki z Magla

------------------
bardzo dziękujemy PaniBasi, PanuAdminstratorowi, PanuZen i PanuCzerwoneOgrodniczki
bardzo dziękujemy PanuAn za transport
bardzo dziękujemy Lecznicy Trop i Lecznicy Cztery Łapy na ul. Adamieckiego
bardzo dziękuję Basi za pomoc, bo wiem, że ona nie lubi łapać...

------------------
... mry!
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 09, 2015 18:01 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

Świetnie napisane, jak zawsze!
To nie tak, że ja nie lubię łapać. Zwyczajnie - nie umiem. A przy Was nadaję się tylko do noszenia chusteczek :D
I kto tu mruczy<- to nasz blog, można poczytać i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie
kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

hikora

 
Posty: 763
Od: Czw sie 23, 2012 5:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 09, 2015 18:03 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

hikora pisze:Świetnie napisane, jak zawsze!
To nie tak, że ja nie lubię łapać. Zwyczajnie - nie umiem. A przy Was nadaję się tylko do noszenia chusteczek :D

No i stania na czatach :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70692
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 09, 2015 18:35 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

o ja pierwiaszczę, ale akcja, Ewa to taki Indiana Dżons :strach:
Obrazek

wiesiaczek1

Avatar użytkownika
 
Posty: 2176
Od: Nie kwi 10, 2011 21:23
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 09, 2015 18:37 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

wiesiaczek1 pisze:o ja pierwiaszczę, ale akcja, Ewa to taki Indiana Dżons :strach:

z plecaczkiem :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70692
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 09, 2015 18:41 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

Ewa L. pisze:
wiesiaczek1 pisze:o ja pierwiaszczę, ale akcja, Ewa to taki Indiana Dżons :strach:

z plecaczkiem :ok:

na urodziny dostaniesz kapelusz i takie długie coś do łapania karmicielek za szyję /ja ma Indi u pasa/
to mój ulubiony bohater :201494
Obrazek

wiesiaczek1

Avatar użytkownika
 
Posty: 2176
Od: Nie kwi 10, 2011 21:23
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 10, 2015 11:41 Re: Łódź 1992+112 - czarna historia Ewy_mrau - str.51

W domach Paszczak i Cukierenka w Psiej Budzie, Feluś i Zuza z Kutna, i Gaspar

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek *
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 10, 2015 16:28 Re: Łódź 1992+112 - koci Indiana Jones - str.52

Zielona róg Strzelców Kaniowskich, stare centrum, rejon miejscami taki, ze niech się warszawska Praga schowa. I prośba z lecznicy - o pomoc kotom. Pani Ewa, która zgłosiła problem do lecznicy mieszka w pobliżu, swoje podwórko ma kocio uporządkowane, ale widzi, co się dzieje obok i serce jej pęka…
Podjechałam któregoś dnia, koci otwór w bramie garażu, w otworze kocie pyszczki - na kicianie i puszkę wyszły, podeszły dość blisko. Widziałam kilka. Ciarki mnie przeszły, jak od pani Ewy dowiedziałam się, maluszków jest 6-8, i sześć dorosłych kotek. Bo nie mamy już ani grama miejsca - wyłapać dorosłe i zostawić maluszki technicznie trudno, no i bez sensu - maluszki albo poginą, albo za pół roku trzeba je będzie łapać, zanim zaczną się rozmnażać, bo inaczej cała robota na nic. I łatwiej złapać maluszki niż podrostki, i skąd brać kasę na sterylki… Na szczęście lecznica obiecała zająć się malcami, my mamy tylko złapać, sterylki zrobimy w ramach programu miejskiego..

Obrazek

Niektóre maluszki chore, czas goni - podjechałam kolejnego o 6tej rano, pani Ewa czekała. Nastawiłyśmy klatki, przyszła zaspana i niezadowolona karmicielka - na pytanie, dlaczego nic nie zrobiła, by ograniczyć ten koci przyrost naturalny, dlaczego nikogo nie alarmowała, że maluszki chore i potrzebna pomoc - odparła, że chyba zwariowałam, żeby mieć odo niej pretensje o 6tej rano! Bo przecież ona karmi, niektóre maluszki nawet bierze w ręce i oczka i przeciera!! Ile jest wszystkich maluszków? Ano, z osiem to będzie, ale na pewno się nie złapią.
Trochę historii - kilka lat temu łapał tu Kotylion, złapał i wysterylizował cztery kotki piąta uciekła. Zawsze tak jest - nie udaje się właściwie nigdy bez pomocy karmiciela wyłapać wszystkich. Miała tę kotkę złapać karmicielka - podobno miesiąc klatka stała… Widziałam takie stojące klatki - w środku zeschnięte resztki, a obok miska z jedzeniem bo reszta kotów nie może być głodna, albo klatka zamknięta i pajęczynami porasta. W każdym razie karmicielka nie złapała, kotka urodziła raz i drugi, może i więcej - karmicielka nie wie. Potem KM zabrała jakieś kociaki, no i sama pani widzi, chorują, to i tak poumierają, albo je porozjeżdżają - i nie ma problemu - cytat z karmicielki.

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek

Maluszki łapały się w zasadzie taśmowo, gorzej z kotkami - ostrożne i agresywne, ja przekładałam złapane maluszki z klatki do kontenera, pani Ewa odganiała atakujące nas nie na żarty kocice. Któregoś źle złapałam wyciągając z łapki, podrapał mi rękę - ja niestety jak trzymam, to nie umiem puścić….

Obrazek

Przy 8mym kociaku zwątpiłam - miało być 6-8, w kontenerze już siedzi osiem, a ja na pewno widziałam jeszcze inne kocie mordki - na pewno malutkie. Ano tak, te najmłodsze chore, mówi karmicielka. Weszła do komórki, dwa wyniosła w rękach, chude i obsmarkane, trzeci uciekł.

Obrazek

Czyli do 7.30 złapało się 10 kociaków w różnym wieku, chyba 3 albo 4 mioty. Ostatni z najmłodszego miotu - najbardziej zafafluniony, chyba już nie mógł jeść - nie dal się złapać, Matka próbowała wyprowadzić go z komórki, udało się zawrócić. Ale czy później nie wyprowadzi? Jeśli tak - to go stracimy….
Nadal nie wiemy, czy został tylko jeden kociak, czy więcej - karmicielka też nie wie…
7.30 - ja na ósmą do pracy, na razie koniec. Klatki zostają zamknięte w garażu, przy każdej jeden maluszek w kontenerze „na przynętę” dla dorosłych kotek. Ja znika, pani Ewa ma zaglądać, no i złapane maluszki przekazać lecznicy. Oto ostatni obrazek z garażu - maluszek skulony na fotelu, dwie kotki w punkcie obserwacyjnym:

Obrazek * Obrazek

Pozostałe trzy kotki obserwowały akcję z bezpiecznych miejsc - jedna z dachu, dwie z nasłonecznionego ogródka:

Obrazek * Obrazek *

A dalej? Już nic atrakcyjnego - złapał się ten chory czarnuszek, na szczęście to był ostatni maluszek z tego podwórka.
A potem łapały się kotki - pani Ewa dzwoniła, ja zawoziłam do lecznicy, tam sterylizowali, i po odpowiednim czasie kotki wracały do siebie. Cztery burasie prawie identyczne:

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek *

i biało-czarny kocur, który w lecznicy odmówił przejścia do klatki pobytowej - więc przesiedział dwie doby w łapce - tej dużej.

Obrazek

A burasia z dachu na czas łapanek wyprowadziła się w nieznane miejsce - pani Ewa czuwa, jak kotka wróci, będziemy ją łapać. Na informację od karmicielki nie ma co liczyć…
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 57 gości