

Pazurki, jak pazurki, ale jak wyście ją w nosidło wsadzili bez ofiar...

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Pinezkowa pisze:Pazurki, jak pazurki, ale jak wyście ją w nosidło wsadzili bez ofiar...
dilah pisze:Jeszcze nikt nie napisałto zrobię to ja
od kilku godzin Milagros w domu
Państwo którzy byli wczoraj przemyśleli i zdecydowali, zabrali Milę, troszkę obaw jest, ale zapewniliśmy, że gdyby nie udała się aklimatyzacja Mila może zawsze do nas wrócić, i choć wczoraj Mila panią podrapała, to pani Wioletta nie odpuściła
![]()
Po może 2h rozmawiałyśmy, Mila w domu po prostu zamieszkała, zwiedziła włości, zjadła, pospała, mizia się do opiekunów, którzy póki co jej nie dotykają i chcą jej dać czas na bliższe zażyłości.
Dziś przed jej adopcją wraz z Drotkądokonałyśmy niemożliwego, tzn. obcięłyśmy jej pazurki
szczegóły i wrażenia zostawimy dla siebie
![]()
łatwo nie było
![]()
Dzień dobry, minęły właśnie cztery miesiące odkąd Wasza kotylionowa podopieczna zmieniła adres zamieszkania. Od tego czasu sporo się zmieniło, teraz nazywa się Bonitka, zmieniło się jednak przede wszystkim jej zachowanie. Początki były trudne ze względu na konieczność przemywania zaropiałego oczka, bardzo się denerwowała, wszyscy mieliśmy podrapane ręce. Tak naprawdę do tej pory czasem zapomina w zabawie, że ludziom może nie podobać się jej drapieżność, jednak jest tego znacznie mniejPoza tym trzeba przyznać, że z Bońki zrobiła się bardzo aktywna zawodniczka- uwielbia biegać za sznurkiem,biegać z przytupem, skakać przez drapak,skakać wzwyż, wspinaczkę również praktykuje
) Bardzo szybko wytworzyły się u nas kocie rytuały, których u moich pozostałych kotów nie zauważyłam- najmilsze są moje powroty z pracy,kiedy Bonitka zawsze na mnie czeka, muszę wtedy ją wytulić, pobiegać ze sznurkiem...oj czasem można się zdziwić ile energii skumulowało się w kocie przez cały dzień- późnej obowiązkowo trzeba kotu nasypać odkłaczacz , dzien kończy się bardzo typowo - spaniem na łóżku, gdzie ja leżę wciśnięta w ścianę, a Bonit zajmuje drugą połowę
Mimo, że wydawało nam się, że będzie ją ciągnęło na dwór, jednak ona wybrała póki co życie w domu. Na dworze jest konkurencja, za którą ona nie przepada, a poza tym mam wrażenie, że jest bardzo zagubiona, zachowuje się inaczej niż w domu. Kilka razy wyszła na dwór ale zachowywała się gapowato albo siedziała cały dzień w kryjówce pod krzakiem. Moim zdaniem jednak jest szczęśliwa w domu, nic nie wskazuje na to, żeby coś jej doskwierało, a jeżeli zacznie się sama pchać do wyjścia na zewnątrz to będzie wiadomo, że nadszedł czas
Tak w skrócie można opisać jej kocie życie we własnym domu, już nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez niej, każdego dnia potrafi zaskoczyć swoim wesołym usposobieniem.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 33 gości