
Kropę zdobyłam przypadkiem. Wczesnej jesieni, gdy myszy zaczęły się przenosić z pól do domów, mój TŻ stwierdził, że cholera go weźmie z nimi, więc musi mieć kota. Kota na myszy oczywiście.




Transakcja była przedziwna... Pytam ile kotek ma miesięcy – nie wiedzą, pytam jak wygląda – znajoma mówi, że nie wie, bo nie widziała, pytam jakiej płci – też nie wie. W końcu okazało się, że pewna mama kociczka zamieszkała sobie w pustym, remontowanym domu i tam urodziła małe kotki. Kotki zostały wykryte przypadkiem, przez pana właściciela domu, który wpadał tam na małe remontowe robótki każdego dnia. Małe chodzące za matką odkryto w sierpniu 2004-go roku, więc urodziły się Bóg wie kiedy.

Państwu zrobiło się żal małych kocików i postanowili je wydać póki są małe. Nie wiem ile ich było, ale moja Kropa jako najszybszy zwierz i ulubieniec pana właściciela, została na deser.

Zanim do mnie przyjechała powiedziałam do TŻ, że źle to załatwił, bo nawet nie wiemy co to za kot, a ja bym chciała burasa i najchętniej dziewczynkę. TŻ stwierdził tylko, że za późno i pojechał po kota...
Stał się cud! Jak zobaczyłam, że to burek to już byłam w szoku.


Tak to kupiłam kota w worku


Kotka odebraliśmy na początku listopada. Jej obecność w tym momencie zrobiła nam o tyle przyjemność, że w Święto Zmarłych mój TŻ pochował dziadka. Gdy wrócił z pogrzebu miał w domu zajęcie i inny temat do myślenia, niż ostatnie, mało przyjemne wydarzenia...
Więc tak, kot dostał amu (whiskasa tymczasem), kuwetkę i mleko (tak go nauczono niestety). Obadał wszystko i postanowił się ukryć. Wlazł za kuchenną szafkę i tam już został.


Po dwóch dniach przestała się chować, zaczęła natomiast tęsknić, bo gdy TŻ wracał z pracy od razu zaczynała za nim łazić, wskakiwać mu na kolana i tak się rozgadała, że gdy rozmawiałam z nim przez tel. ciągle słyszałam koci traktor.


Potem nastąpiła mała zmiana. Kota i TŻ zostali przeniesieni do mnie na czas remontu naszego M3 o wielkiej powierzchni 40 metrów.


Ale o tym już płakałam - http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=24379&highlight=
W lutym zrobiliśmy sterylkę, którą bardzo przeżywałam w tym wątku - http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=24271&start=0
Aktualnie szykujemy się do zmiany miejsca zamieszkania po raz kolejny, tym razem już do siebie. Ciekawe co Kropa na to i czy odzyskamy naszego miziaka...
Pozdrawiam wszystkich, którzy pomogli mi w posterylkowym stresie (w przedsterylkowym też) i tych, którzy uświadamiali mnie w kwestii kociego papusiania, które też przeżywałam, gdy dotarło do mnie co jest w Whiskasie, a czego tam nie ma, choć być powinno - http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=24268&start=0
Pozdrawiam i proszę o wybaczenie, jeśli zamęczę Was osiągnięciami mojej przepięknej i wybitnie inteligentnej kotki.
