Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 24, 2015 19:31 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

W pewnych sytuacjach pewni ludzie dają kotom po prostu swoją pracę, swój czas, swoje emocje - a inni, którzy nie mogą przyjąć kota pod swój dach, pomagają finansowo. To, moim zdaniem, jest godne pochwały. I nie umniejsza zasług tych pierwszych.

Ja sama przyniosłam do domu zaledwie kilka kotów - resztę mi dostarczono. Niekiedy dostarczycielami były fundacje, kiedy indziej - TOZ i osoby prywatne.
Najpierw specjalizowałam się w odchowie osesków, potem zaczęłam brać staruszki, zagrożone śmiercią (nie mogące sobie poradzić w schronisku, wymagające leczenia i nakładów finansowych). Jedna staruszka, której moja vetka (zresztą znakomita) przepowiadała dwa i pół roku temu rychły zgon, leży sobie teraz koło mnie na podusi. To Amelka - jak niżej. Jest straszliwie stara, ma niewydolność serca i nerek - ale żyje, bo dostaje codzienną porcję leków i je pokarm dietetyczny. Amelka co jakiś czas się wkurza i gryzie mnie boleśnie, ale jak tu nie wybaczyć babuleńce takiego drobiazgu?

A swoją drogą, nie jestem najmłodsza i najzdrowsza, więc ostatnimi czasy bardzo ograniczyłam swą działalność.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 25, 2015 9:01 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

lilianaj pisze:Słowo "zbieraczka" może budzić różne, często negatywne skojarzenia. Mówi się tak o osobie, która kolekcjonuje koty, jak znaczki i nie troszczy się o ich utrzymanie, co jest skutkiem zaburzeń psychiatrycznych. Kiedyś przez cztery dni wysprzątałam cały dom zbieraczce przedmiotów. Jak wróciła ze szpitala, to nie musiała poruszać się tunelami w rupieciach i była na mnie wściekła, że wyrzuciłam jej najdroższe skarby. Musiała zacząć gromadzić od nowa. Taki chory człowiek zawsze zaprzecza swojej chorobie.
Czym innym jednak jest ratowanie życia kotom i niezgoda na pozostawienie ich na pewną śmierć. Nawet kosztem pogrążenia się w kłopotach finansowych. To trochę, jak finansowanie leczenia chorego dziecka za wszelką cenę. Chyba jednak, Agnieszko, nie jest tak, że pomagasz kotom, nie licząc się z opinią innych. Gdyby tak było, na Twoim wątku widniałby numer konta, na który można by było wpłacać pieniądze, żeby wspomóc koty będące pod Twoją opieką. Nie ma takiego numeru, prawda? Kiedyś pisałaś, że nie chcesz od nikogo pieniędzy na "swoje" koty, żeby nie być narażoną na poniżające komentarze i wypominanie pomocy w przyszłości. Rozumiem, że każdy ma potrzebę zachowania godności osobistej, ale w tej sytuacji pieniądze nie byłyby dla Ciebie, tylko dla dziczków, które przecież należą do samych siebie, a do Ciebie mają zaufanie na tyle, żeby pozwolić sobie pomóc... Zresztą, nawet u dziczków, głód jest silniejszy, niż strach. Przykro mi, że pogrążasz się w kredytach... Nie zasługujesz na los osoby zapętlonej, z powodu własnej wrażliwości i dobrego serca.
Nie mogę zostawić samych w domu na pół nocy sześciolatki z jedenastolatkiem i trzynastolatkiem i zacząć chodzić kocimi ścieżkami. Pozostawienie dzieci bez opieki jest karalne. To prawda, że bałabym się przyniesienia do domu kocich chorób, chociaż i bez tego ciągle latam do weta, bo jak jeden przestaje kichać, to drugi z trzecim zaczyna prychać... Ale chętnie pomogłabym Twoim kotom. Nie chcę żebyś utonęła w kredytach na kocią karmę.


Lilianaj, przede wszystkim dziękuję za ciepłe słowa. :1luvu:
I chce coś wyjaśnić. Kiedy pisałam, o chodzeniu ludzkimi drogami i kocimi ścieżkami nie miałam na celu stawiać komukolwiek zarzutu a tym bardziej Tobie. To było wyjaśnienie skąd się biorą koty u karmicieli i "zbieraczy". Ja nikogo nie namawiam do prowadzenia takiego trybu życia jak mój. Kiedyś też miałam pełną rodzinę i ona była dla mnie najważniejsza, choć zawsze kochałam zwierzęta. Teraz koty stanowią moją rodzinę i nic mnie nie ogranicza w pracy dla nich.

Nie liczę się z opinią, że mogę być/jestem uznana za zbieraczkę biorąc kolejnego kota. Bo to sprawa mojego sumienia.
Sprawy finansowe to co innego. Nie każdy ma tak czyste myśli, jak Ty Lilianaj. Niektórzy sądzą swoją miarką. Podejrzliwość, brak zaufania, stawianie warunków, wchodzenie w prywatność, jątrzenie - nie mam czasu i siły na takie rozgrywki.
Osoby autentycznie szczere i życzliwe, do tego najczęściej skromne potrafią do mnie dotrzeć, gdy chcą pomóc. Dziękuję im za to.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw cze 25, 2015 11:11 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Miuti jesli ta twoja kolezanka ktora glodzi koty mieszka w krakowie, to powiedz mi dlaczego nie wezwalaś Ktoz krakow na nią? odebrali by koty i zawiezli do schroniska , przynajmniej by dostaly jeść.
a ty nic wolałas udawać że nie widzisz ich cierpienia!!
Kotka Milka
 

Post » Czw cze 25, 2015 14:10 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Spokojnie. Skąd ta agresywna reakcja?
To historia sprzed wielu lat.
Koty tej pani udało się "zagospodarować" bez KTOZu i policji. Miałam w tym swój udział. Dla dwóch kici znalazłam dom.
A ta pani wyprostowała sobie zycie- zresztą z pomocą pewnego pozytywnego pana.
Nie potępiam jej. Chciała jak najlepiej - tylko... cóż, artyści to szczególni ludzie. Trzeba z nimi postępować... ostrożnie. A ta osoba była w stanie permanentnego załamania nerwowego. Bałam się, że w przypadku jakiejś, nazwijmy to, zdecydowanej interwencji może zrobić coś głupiego.
Nawiasem mówiąc, pomagałam tej dziewczynie finansowo i rzeczowo, znalazłam jej nawet dorywczą pracę.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 26, 2015 11:24 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Miuti pisze:Spokojnie. Skąd ta agresywna reakcja?
To historia sprzed wielu lat.
Koty tej pani udało się "zagospodarować" bez KTOZu i policji. Miałam w tym swój udział. Dla dwóch kici znalazłam dom.
A ta pani wyprostowała sobie zycie- zresztą z pomocą pewnego pozytywnego pana.
Nie potępiam jej. Chciała jak najlepiej - tylko... cóż, artyści to szczególni ludzie. Trzeba z nimi postępować... ostrożnie. A ta osoba była w stanie permanentnego załamania nerwowego. Bałam się, że w przypadku jakiejś, nazwijmy to, zdecydowanej interwencji może zrobić coś głupiego.
Nawiasem mówiąc, pomagałam tej dziewczynie finansowo i rzeczowo, znalazłam jej nawet dorywczą pracę.

UFFFFFFFFFFF :!: to kamień z serca, bo już myslalm o tych biednych umierajacych kotach :placz:
Kotka Milka
 

Post » Pt cze 26, 2015 12:21 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Kotka Milka pisze:
Miuti pisze:Spokojnie. Skąd ta agresywna reakcja?
To historia sprzed wielu lat.
Koty tej pani udało się "zagospodarować" bez KTOZu i policji. Miałam w tym swój udział. Dla dwóch kici znalazłam dom.
A ta pani wyprostowała sobie zycie- zresztą z pomocą pewnego pozytywnego pana.
Nie potępiam jej. Chciała jak najlepiej - tylko... cóż, artyści to szczególni ludzie. Trzeba z nimi postępować... ostrożnie. A ta osoba była w stanie permanentnego załamania nerwowego. Bałam się, że w przypadku jakiejś, nazwijmy to, zdecydowanej interwencji może zrobić coś głupiego.
Nawiasem mówiąc, pomagałam tej dziewczynie finansowo i rzeczowo, znalazłam jej nawet dorywczą pracę.

UFFFFFFFFFFF :!: to kamień z serca, bo już myslalm o tych biednych umierajacych kotach :placz:


Miuti, nie jest z tych co spokojnie patrzą jak umierają koty ani nie udaje, że nie widzi ich cierpienia.
Trzeba ważyć słowa, bo można kogoś skrzywdzić.
Myślę, że poza "ufffff" należą się jej przeprosiny.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 26, 2015 12:26 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

MIUTI kajam sie przepraszam..
Kotka Milka
 

Post » Pt cze 26, 2015 12:31 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Myślę, że koty cierpiały kilka lat temu tak samo, jak cierpiałyby dziś. Tylko skoro sprawa jest dawna i zakończona to nie ma już nic do zrobienia teraz.
Połowiczny wpis niestety był dość mylący i nic nie wskazywało na to, ze sytuacja uległa poprawie. Zabrzmiało to jak wspomnienie zjawiska, nic dziwnego, ze padło pytanie o podjęte działania.

Niestety, wpisy Miuti nadal odbieram (może mylnie) jako usprawiedliwienie miłością działań de facto krzywdzących zwierzęta :( . Zaburzenie emocjonalne tłumaczą mechanizmy tych zjawisk, ale krzywda pozostaje niezależna od dobrych intencji :(

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Pt cze 26, 2015 12:53 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

alix76 pisze:Myślę, że koty cierpiały kilka lat temu tak samo, jak cierpiałyby dziś. Tylko skoro sprawa jest dawna i zakończona to nie ma już nic do zrobienia teraz.
Połowiczny wpis niestety był dość mylący i nic nie wskazywało na to, ze sytuacja uległa poprawie. Zabrzmiało to jak wspomnienie zjawiska, nic dziwnego, ze padło pytanie o podjęte działania.

Niestety, wpisy Miuti nadal odbieram (może mylnie) jako usprawiedliwienie miłością działań de facto krzywdzących zwierzęta :( . Zaburzenie emocjonalne tłumaczą mechanizmy tych zjawisk, ale krzywda pozostaje niezależna od dobrych intencji :(


A ja znam Miuti i wiem, że nic takiego nie usprawiedliwia. Dlatego to napisałam. Wiem też, że ma współczucie dla osób chorych. Pomagając im, pomaga ich zwierzakom. Bo to jedyny sposób na zbliżenie się i zyskanie zaufania takich ludzi. Odtrącenie czy działania siłowe powodują tylko jeszcze większe ich wyobcowanie i odrzucanie pomocy. Cierpienie zwierząt wówczas pogłębia się.
Wiem, to z własnego doświadczenia. Znałam kobietę podobnego pokroju co znajoma Miuti. Interwencje TOZ'u kończyły się fiaskiem. Nikomu nie otwierała. Ja małymi kroczkami zyskałam jej zaufanie. Wysterylizowałyśmy w efekcie wszystkie koty, część udało się wyadoptować. Teraz sama zwraca się do mnie w potrzebie.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 26, 2015 12:54 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

WĄTEK PRZEKROCZYŁ STO STRON.
ZAPRASZAM DO DRUGIEJ CZĘŚCI "SZAFY".

viewtopic.php?f=1&t=169448
Ostatnio edytowano Pt cze 26, 2015 13:44 przez NITKA/KARINKA, łącznie edytowano 1 raz
Powód: Zamknęłam wątek.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia i 230 gości