Puckie Puckotki

A na co mi pewność? I tak na sterylkę idzie. Dowiem się po :twisted:

Dyskusja w innym wątku przypomniała mi sytuację sprzed kilku dni.

Telefon. Ludzie znaleźli małego kociaka, ślepego. Na środku podwórka, w ulewnym deszczu. Kociaka wyłowili z kałuży, ale co dalej? Dzwonię po ludziach. Jest! Fundacja go przyjmie!
Ale Fundacja usypia ślepe mioty. Nie wiem, jaki to kociak - czy ślepy bo maleńki, czy ślepy, bo chory. Jak chory, to miejsce ma, zawozimy do Rumi. Jak noworodek, to... no właśnie, jak noworodek, to nie zawozimy, ale co wtedy z nim zrobić?
Jedziemy z koleżanką po kociaka. Pierwszy rzut oka i ulga, ma już z miesiąc. Pojedzie do fundacji.

Nie uśpię maleństwa, które poznało dotyk matki liżącej go po brzuszku, które poczuło słońce, wiatr i deszcz. Nie potrafię. Ale czy miałam nie przyjąć pomocy od kogoś, kto postępuje inaczej niż ja?
Nie, jestem bardzo wdzięczna za pomoc.

Wiozła mnie koleżanka, która nie przyłoży ręki do sterylizacji aborcyjnej. Często jeździmy razem na łapanki. Gdy jesteśmy razem, wmawiam jej, że kotka w klatce brzucha nie ma, a ona wierzy, albo udaje, że wierzy. Gdy łapie sama, nieraz pozwala kotce urodzić. Jej wybór, jej problem, sumiennie szuka domów kociakom.
Mam odrzucić jej pomoc? Wiedząc, ile kociąt zgarnęła, wyleczyła i wyadoptowała? Bo mamy różne zapatrywania na aborcyjne sterylki? Wiedząc, ile kotów wolno żyjących dokarmia, ile budek postawiła dla bezdomnych kotów?

Uważam, że się jakoś uzupełniamy. Różnimy się po to, by się móc uzupełniać.

Malutki kociaczek jest pod opieką Fundacji Bezbronne Zwierzęta.

Nie da się wpływać na decyzje innych ludzi,ale mozna wspolpracowac lub nie.

Jestem zwolenniczką wielu odcieni szarosci między czarnym i białym :kotek:

Kotki w koszyczku

Edit: czarne i bure ciemniejsze

i samo bure ciemniejsze

Serduszko dla każdego

Irmina SM pisze:Serduszko dla każdego

Mało

Są jeszcze 2 większe

A to przepraszam

dla kwiatuszków

Samochodowe kociaki to chyba 3 dziewuchy.
W domu jest więc 9 dziewczyn i jeden facet bez jaj :roll:

Jasna bura to Pinia, ciemna bura - Sosna, czarna - Jodła. Takie iglaki

Czarne cudne ale burasek ma obledny rysunek

jaaana pisze:Wszystkie prawie w porząsiu. Tylko Pinia ma chore oczka, ale się leczymy.

Mama Rabatka jutro idzie do weta. Najwyższy czas. Zaczęła się chować przed dzieciakami, od czasu do czasu jeszcze ją dopadną, ale wyraźnie nie chce ich już karmić. Na mnie też się bardziej złości, nie pozwala się dotykać.

Iglaki, gdy dostaną coś dobrego do jedzenia, warczą jak tygrysy i nie pozwalają się dotknąć, palec by odgryzły.

Jodełka jest najodważniejsza i najbardziej ciekawska. Pierwsza zaczęła mruczeć i wcale się mnie nie boi.
Sosenka to strachulec, wciska się w podłoże i trzęsie jak osika. Ale bardzo lubi drapanie pod bródką i dziś też zaprezentowała mruczanko.
Pinia mnie nie lubi, przez te oczka.

O Kwiatki nikt nie pyta

I fotki
Czekamy na obiad