Dzięki wielkie za życzenia

Mania2 dodatkowo za cudne zdjęcia

Mnie pogięło w długi weekend. Nacieszyłam się krótko (zawsze za krótko

) Olą. W piątek już byłam sama, kręgosłup zaczął coś tam pogwizdywać pod nosem, ale jeszcze dawało radę. W niedzielę masakra. Tak mnie trzasnęło, że dopiero po czwartym ketonalu forte byłam w stanie otworzyć lodówkę (w lodówce jest insulina dla kundla i BBK). Powinien dostać zastrzyki o siódmej, było po dziesiątej... Była potrzeba wyprowadzenia Gamonia choć na krótki sik. Był głód bezbrzeżny we wszystkich oczach...
Nie mogłam się ruszyć. Nie mogłam stać, pochylić, usiąść, siedzieć, położyć się, leżeć. Miałam wrażenie, że oddychanie mnie boli. Tylko łzy płynęły sobie radośnie...
Już jest lepiej. W poniedziałek byłam w pracy. Ktoś litościwy ustąpił miejsca w tramwaju.
To chyba kara za to, że nie zakładam nowego wątku...
