Parę słów o kociakach.
Przez ponad tydzień mocno "wydoroślały". Już nie takie nieruchliwe i gapciowate jak na pierwszym zdjęciu na niebieskim kocyku. To zdjęcie było robione pierwszego dnia ich pobytu u mnie. Teraz dwoją się i troją, naparzają się, mocują, wędrują po całym pokoju, choć nadal najlepiej się czują na łóżku, gdzie czuwa Salma, zastępcza mama. Kocica oszalała na punkcie dzieci. Przegania swoich dotychczasowych kocich przyjaciół. Całe stado unika wchodzenia do sypialni, a ew. śmiałek natychmiast dostaje po łbie. Kociaki garną się do niej, trwa walka o sutki. Nie wiem czy ma mleko, kiedy uciskam sutki nie widzę. Raz jakby pokazało się pól kropelki. Tak czy siak, kociaki mają matczyną pieszczotę, brzuszek do którego mogą się przytulić. Oczywiście obowiązuje system zmianowy.

Maluchy są z kilku miotów więc drobne różnice w ich wieku pewnie są. Dlatego cztery z nich zaczynają jeść samodzielnie - wpylają Gerberki i mielonego indyka. Ale ciągle smoczek jest podstawą. Innym poza mlekiem z convalescensem, daję strzykawką paszteciki drobiowe Gerbera. Dziś zamówiłam kolejne 10 buteleczek ze smoczkami, bo maluchy maja już ząbeczki i przegryzają smoki.
Codziennie idzie 5-6 kartoników kociego mleka, 5 Gerberów, 2 saszetki Conva, pół kilo mielonego. W diecie tej oprócz kociąt ma udział Salma oraz sparaliżowana i zagłodzona kotka Niunia, która ma wilczy apetyt ale nie potrafi jeść samodzielnie - nie trafia pyszczkiem do miseczki. Dostaje mięso z ręki, pasztet i rosołek Gerbera ze strzykawki.
Całe to towarzystwo przyprawia mnie o zawrót głowy, kosztuje wiele czasu i pracy. Małe wszędzie siusiają. Łóżko usiane małymi, żółtymi kupalkami.

Same kocięta też trzeba wykąpać albo przynajmniej tyłeczki przetrzeć chusteczką dla niemowląt.
Samo karmienie jest bardzo stresujące. Jak zaczynam karmić jednego kociaka, pozostałe "kwiczą" i obłażą mnie jak robactwo. wspinają się po ubraniu, gołej skórze też, wchodzą na głowę. Każdy pcha się do smoka. Jak uciekam z tym aktualnie karmionym, kwik jeszcze większy, skaczą a raczej spadają z łóżka (spoko- wokół łóżka rozłożone są poduszki) i gonią mnie. Pierwsza runda ma na celu zaspokojenie pierwszego głodu. Druga runda poprawkowa. Bardziej żarłoczne pchają się jeszcze po raz trzeci. Cyrk na kółkach.

Dziś odwożę trójkę maluchów do Pani poleconej mi przez Carmen201. Jutro Nilith zabierze kolejne. ( Nie ustaliłyśmy jeszcze ile). Dziękuję bardzo.

