Dokładnie tak ... o rany

Karmiłam ją dziś dwa razy, ale nie grzebałam w gnieździe, żeby stwierdzić co u maluchów. Z tego co wiem w innych ośrodkach, próby odchowywania takich maluszków kończyły się niepowodzeniem - więc uznałam, że wszystko w łapkach Kropki. Nie denerwuje się przy wyjmowaniu, zjada najprędzej jak się da, widać, że sutki były w użyciu ... więc może, może ... Ale przyznam, że duszę mam na ramieniu.
I tak trochę ni z gruszki, ni z pietruszki

co jakiś czas docierają do mnie informacje, co wypisuje o naszej fundacji i Jeżurkowie pan Kuziomski... że szkodzimy jeżom, ba - wręcz je zabijamy nieodpowiedzialnym traktowaniem. Przyznam, że nawet zastanawialiśmy się nad reakcją na te rewelacje (trochę zmieniane wiszą na jego stronach od ponad roku), znalazłam kilku prawników, którzy pracują pro bono dla zwierzaków. Ale ostatecznie doszliśmy do wniosku, że szkoda czasu i energii, a zwierzakowego prawnika pro-bono lepiej jest wykorzystać dla zwierzaków, niż personalnych przepychanek. W sumie wszystko to kwestia priorytetów - wolny czas jaki mamy wolimy dać kotom, które nie są już młode, psu, któremu zostało go już mało, jeżom, którym nie wiadomo co dolega ... na przykład Bertowi czy Kropce... albo neurotycznemu Pisiorkowi.
Nie mogę się oprzeć uwagi na temat programu Maja w ogrodzie, jaki jest polecany przez Igliwiaka - jeże są super, ale inne zwierzaki już nie. Krety, nornice - do zabicia, spalenia... otrucia ... ja się z tym po prostu nie zgadzam
