Lawenda słabiutka, ledwie ciężar własnego łebka może utrzymać przez chwilę. Martwię się, że mi marnieje.
Masowałam jej dziś uda, ależ to chudzinka, nie ma co masować. Wydawało mi się, że jej to nie przeszkadza, a może nawet się podoba. wyciągała przy tym kończynę na różne strony.
Brzuszek nadal duży, podałam jej właśnie laktulozę.
Mam glukometr ale ciągle zapominam, by ją na czczo zbadać. Dziś rano dałam jej jeść zanim pomyślałam o zmierzeniu poziomu glukozy. Myślę, by jej dać dziś kroplówkę pół na pół, najpierw 50ml NaCl, a potem nieco mniej glukozy. Zobaczę czy jej to doda nieco energii.
Dostaje przetarte przez sitko i zmieszane z wodą i dodatkami PON. Od wczoraj zeszło 3/5 puszki. Tak mało

Jutro przejdę się do weta i poproszę, by mi zamówił całą butelkę duphalyte. Będzie dostawać maksimum odżywienia przez kroplówkę. Boję się, że mi się zaczyna kociak poddawać

Nie znam żadnych przypadków kotów po zapaleniu opon mózgowych, nie wiem jak długo trzeba czekać, by stwierdzić czy leczenie działa czy nie. Mała nadal ma oczopląs. Nadal jest przeczulona na dotyk, choć dała się wymasować. Jednak dziwnie wydaje mi się, że lekki dotyk może jej sprawiać więcej bólu niż masaż. Poświęciła dziś góra 5 minut na higienę. Czyszczę ją jak mogę w okolicy pyszczka, bo po każdym karmieniu jest bardzo umorusana, jednak wacikiem niewiele mogę zdziałać. Z przodu brudna, z tyłu obsikana. nie chcę jej z tyłu myć, bo ją boli, a poza tym mokre futro bardziej podatne na odleżyny i sprawia dyskomfort. Rozczesuję tylko delikatnie, by szybciej schło.
Dwa dni temu było lepiej, niż jest teraz. Może jednak zmiana leków nie była dobrym pomysłem

Nie wiem już co robić. . B1 nie przynosi wyraźnej poprawy,a tak na to liczyłam. Kotek mi słabnie.
Czy jestem zbyt niecierpliwa i leczenie jeszcze nie miało czasu zadziałać, czy ona odchodzi?
