Och, ach, życie jest cudowne absolutnie
Upał jest, co roku mniej mnie męczy, można się prawie nie ubierać i nie suszyć włosów

Zresztą, jak znam klimat, za trzy dni będzie po upale tylko wspomnienie.
Nowy rower ma 8 zębatek z tyłu, podczas gdy ja mentalnie zatrzymałam się na sześciu

dzięki ośmiu zębatkom na tę górkę, co to kilka dni temu mało się nie porzygałam, pardon my french, ze zmęczenia, dziś se wjechałam jako tako spokojnie. A potem było z górki i to już w ogóle było Verano Azul, czyli Niebieskie Lato - dziewczęta, czy Wy pamiętacie z polskiej TV serial Niebieskie Lato? Bo TŻ pamięta. Jak Chanquete umarł, to ponoć cała Hiszpania płakała

nawet gazety o tym pisały na pierwszych stronach.
Jechałam w dół
zesto na godzinę i wołałam "łiiiiii", no jak dziecko i do tego niekoniecznie zrównoważone
Jutro mam urodziny, wszyscy będą mnie wycałowywać i pytać, ileż to mam lat, a potem, że nie wyglądam, a ja powiem "chodź na ciastko", bo ciastka kupiłam, leżą w samochodzie i w ogóle będzie miło i sympatycznie. Zafoliowane leżą, to nic im nie będzie. Jak znam życie, to mają datę przydatności do spożycia do przyszłego roku
TŻ robi kolację. W związku z czym nie muszę nic na jutro na obiad robić, wystarczy i dla mnie.
Kotom gorąco, ale i tak mnie kochają.
A'phopos "pahdon my fhench", zaklepałam na weekend hotel w Biahhtiz

boć to jeszcze prawie-nie-sezon to i ceny znośne.
No bosko, cudnie, chwilo - trwaj
Dobranoc!
