Po niedawnej śmierci Brucka zrobiłam typową coroczną kontrolę pozostałym kotom w naszym domu, jak zwykle poszerzone badania krwi. Robię kotom badania od lat i świetnie je odczytuję, ale tym razem nie wiem co się dzieje.
Otóż w wynikach Rysia wyszedł mi jakiś koszmar:
5-krotnie podwyższona lipaza (GDDR) 120 U/l (norma max. 26),
kreatynina w górnej granicy 169 ummol/l (norma max. 168) (mocznik w dolnej),
lekko przekroczony cholesterol 5,52 mmol/l (norma max. 3,6)
Reszta wyników w idealnej normie, poszerzona morfologia, został zrobiony poszerzony profil wątrobowo-nerkowy, cały jonogram i inne oznaczenia. Nie robiliśmy hormonów.
Rysiek wygląda idealnie, ma świetny nastrój, normalne kupy, nie schudł, nie ma apatii, nie wymiotuje - nic się nie zmieniło.
Jest zadowolony i uśmiechnięty jak zwykle. To mnie zaskakuje, bo spodziewałam jakiś spektakularnych objawów - a tu nic.
Od kilku lat jest na karmie RC Renal, z racji wieku (13 lat) i wolniejszego metabolizmu, ma 7 kilogramów, nie dało się go odchudzić.
Dostaje codziennie pół saszetki karmy mokrej i do tego trochę suchego, pije normalnie.
Rano jedziemy na Gagarina na USG do dr Marcińskiego, potem idziemy na ponowne badanie krwi do dr Gójskiej - jest naszym lekarzem prowadzącym, jest świetna i mam do niej pełne zaufanie. Wiem, że coś wymyśli.
Jednak i tak mam do Was pytania, bo co dwie głowy to nie jedna.
Czy ktoś miał takie doświadczenia i ew. jakie badania mogę jeszcze wykonać?
Macie jakieś rady, tylko proszę o rozważne, bo jestem mocno zaawansowanym opiekunem kotów

Nie mam pojęcia skąd wzięła się ta obecna choroba i czemu nie widać jej objawów...
Rano przed wyjazdem do lekarza będę zaglądać na forum.