Mania to kolejny kot, z którym los okrutnie się obchodził. Podejrzewamy że ktoś świadomie ją skrzywdził. Po pierwsze koteczka jest przerażona. Przez prawie 3 dni nie chciała ruszyć jedzenia i nie wychodziła zza kanapy, w schronisku potrafiła ugryźć, gdy wyjmowano ją z klatki. Na szczęście to nie pierwszy przerażony kot, z którym się zetknęłam i już w schronisku oceniłam, że nie jest ani dzika, ani agresywna, tylko po prostu bardzo się boi.
Manianka ma porażone nerwy w połowie pyszczka. Kiedy coś wącha, to porusza się tylko połowa noska, nie zamyka też jednego oka (na szczęście sprawna jest trzecia powieka, która nawilża i chroni oczko). Na środku głowy ma wyrażnie wyczuwalną, dużą bliznę. W tej chwili sierść już zarasta to miejsce, ale sądząc po wielkości blizny, koteczka misiała od kogoś nieźle oberwać. Może ktoś próbował "humanitarnie" pozbawić ją życia uderzając szpadlem lub innym narzędziem w głowę? Tego już się nie dowiemy...
Mania powoli zaczyna się otwierać. Coraz chętniej zwiedza mieszkanie, bawi się myszkami i bardzo lubi głaskanie oraz noszenie na rękach. Jeszcze bardziej lubi Rubina, którego ugniata, myje i przytula. Jest ewidentnie domowym kotkiem. Czekamy z niecierpliwością aż ostatecznie pokona strach.
Michalina

najlepiej w dwupaku z Rubinkiem




