Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 10, 2015 18:35 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Ekstra Ci wyszło :P Oczko też niezłe a rybki będą ?

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26742
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 10, 2015 18:41 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

No ba :D Oczywiście że będą rybki muszę zobaczyć miny moich kotów :D Chwilowo oczko służy Maszy jako okop z którego prowadzi działania zaczepne i jestem ciekawa co zrobi jak nalejemy wody :D W sumie zastanawiam się nad wyłożeniem włókniną jeszcze kawałka koło ogrodzenia, ale to może dopiero wtedy jak mi kręgi wrócą na miejsce i odpocznę :D Obecnie na samą myśl o schyleniu się mam mdłości oraz reakcje lękowe :D Ale co się dziwić urobiłam się przez ostatni tydzień jak oślica a plus do roboty w ogródku jeszcze sprawy domowe bo i obiad i posprzątać i bydlątka oporządzić.... Ale jestem zadowolona bardzo, już mam bliżej niż dalej w porównaniu z tym co było wcześniej, normalnie masakra syf kiła i mogiła. A jak skończę z ogródkiem to się biorę za przód podwórka, też mam już wizję, poinformowałam o niej małżonka a skoro nie zaprotestował to znaczy że mam wolną rękę :D Z przodu też będzie pięknie a co, kto bogatemu zabroni :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40


Post » Nie maja 10, 2015 19:24 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Powiem tak: niezły wybieg zrobiłaś dla kotków (i jak widać na załączonym obrazku, bardzo im odpowiada) :wink:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35042
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie maja 10, 2015 21:52 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

No bo w założeniu miał to być mój ogródek. ALe jak psy zaczęły przy okazji ganiania za kotami demolować mi uprawy to stwierdziłam pies to ( nomen omen ) srał, kotom też się coś od życia należy :D Maszu i Artemu zadowolone nieziemsko, Maszka znalazła przy okazji cel swojego życia znaczy wnerwianie psów. Brutus się układa tuż przy siatce, Trufla vis a vis furteczki i tęsknie wdycha. Brutusek przysypia na słoneczku, Masza podchodzi cichcem do siatki i pac Brutusa w zadek.A następnie udaje,że skąd znowu to nie ona, jak on mógł coś takiego pomyśleć, przecież ona sobie leży grzecznie i patrzy na ptaszki...Brutus usypia ponownie. Masza go paca łapskiem. Brutus się budzi zdziwiony wielce, Masza udaje że to nie ona bo ona tylko leży... I tak w kółko... Jestem ciekawa kiedy Brutus się pokapuje kto mu w spaniu przeszkadza i wejdzie mi do ogródka razem z słupkami i siatką, ostatecznie ona się chwilowo trzyma na słowo honoru, bo w planach docelowo na przyszły rok jest drewniany płotek. Oczywiście odpowiednio wysoki,żeby pieskom w łebkach nie postało,że można go przeskoczyć.....
I tak oto wilk jest syty i owca cała, znaczy ja mam gdzie się tarzać w rozpuście w chwilach wolnych od niewolniczych prac domowych, koty mają spokojne miejsce do szkodzenia a psy telewizję na żywo :D Z utęsknieniem czekam aż w oczku będzie woda i rybki :D Ciekawe, co wtedy zrobią koteczki ale spodziewam się kupy zdrowej radochy, bo nie ma śmieszniejszego a zarazem żałośniejszego widoku niż mokry kot z głupią miną :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon maja 11, 2015 8:44 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Jaka Masza malutka na tym zdjęciu... Ona jest taka drobiutka, czy tylko taka się wydaje w tym pięknym ogrodzie? Zazdroszczę miejsca do odpoczynku i czytania książek...

kocia_mendka pisze:A tu mój nowy kotek. Jak ta flądra wlazła na okno nie wiem i nie chcę wiedzieć. Ale jak widać poduszeczka się przydała :D

Jak to "jak"? Szybko :mrgreen:

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5908
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Pon maja 11, 2015 14:14 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Alyaa Masza jest jak to mówią filigranowa. Wagowo w porządku, w tej chwili 4 kilogramy jak obszył, apetyt ma że hoho ale moje Panydoktory mówią,że ona już taka jest. No w porównaniu z Artemem fakt, mała jest jakby :D Artem waży 7, 5 kilograma mimo,że po nim nie widać odkąd w domu jest ta mała futrzasta zgaga z piekła rodem Artem zdecydowanie więcej się rusza :D I dobrze, przynajmniej już nie jest leniwą tłustą buła :D A ogródek czy ja wiem czy duży? 13 metrów długości i jakieś 6 szerokości, w większej części zajęty jak widać oczkiem. Ale co mnie cieszy to właśnie to,że mam gdzie zeprzeć zadek i w spokoju ( no powiedzmy ...) poczytać tudzież potarzać się w rozpuście na łonie natury :D Zawsze chciałam mieć ogródek. No i nareszcie mam. Małż oczywiście nieco marudzi wiadoma rzecz bo jak połowę oczka wykopałam samodzielnie tak drugą połowę kopali na zmianę z Młodym klnąc przy tym nader kunsztownie. :D A ja się zaparłam bo co to za oczko w którym rybki nie mogą przezimować? W tym roku postanowiłam,że choćby się waliło i paliło ogródek zostanie wykończony na tip top, mam dość ustawicznego plewienia chwastów to ma być przyjemność a nie męka... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon maja 11, 2015 14:56 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Raz a porządnie :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pon maja 11, 2015 16:22 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Cześć Kasiu! :1luvu:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70692
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 11, 2015 20:20 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

kocia_mendka pisze:Alyaa Masza jest jak to mówią filigranowa. Wagowo w porządku, w tej chwili 4 kilogramy jak obszył, apetyt ma że hoho ale moje Panydoktory mówią,że ona już taka jest. No w porównaniu z Artemem fakt, mała jest jakby :D Artem waży 7, 5 kilograma mimo,że po nim nie widać odkąd w domu jest ta mała futrzasta zgaga z piekła rodem Artem zdecydowanie więcej się rusza :D I dobrze, przynajmniej już nie jest leniwą tłustą buła :D A ogródek czy ja wiem czy duży? 13 metrów długości i jakieś 6 szerokości, w większej części zajęty jak widać oczkiem. Ale co mnie cieszy to właśnie to,że mam gdzie zeprzeć zadek i w spokoju ( no powiedzmy ...) poczytać tudzież potarzać się w rozpuście na łonie natury :D Zawsze chciałam mieć ogródek. No i nareszcie mam. Małż oczywiście nieco marudzi wiadoma rzecz bo jak połowę oczka wykopałam samodzielnie tak drugą połowę kopali na zmianę z Młodym klnąc przy tym nader kunsztownie. :D A ja się zaparłam bo co to za oczko w którym rybki nie mogą przezimować? W tym roku postanowiłam,że choćby się waliło i paliło ogródek zostanie wykończony na tip top, mam dość ustawicznego plewienia chwastów to ma być przyjemność a nie męka... :D

Biorę z Ciebie przykład tzn chcę wziąć tylko nie wiem kiedy :ryk: :ryk: Zamiary są - oczka chyba nie bardzo mogę mieć bo działka przy lesie w wszędzie igły i niestety bym cały czas musiała czyścić oczko, ale myślę o małej fontannie. Synowie prowadzą hurtownię akwarystyczną więc profesjonalny sprzęt będzie i porada fachowa też.

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26742
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 12, 2015 15:15 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Cześć Ewunia jak ja Cię dawno nie widziałam :D Cieszę się,że jesteś :D

Gosieńko ja do sprawy reanimacji dojrzewałam trzy lata ;D Do tej pory rosło wszystko z chwastami na czele ale stwierdziłam,że skoro kiedyś był ogródek, fajnie się w nim siedziało no to można by w sumie...I tak wpadłam po same uszy z robotą:D O fonntannie też myślę, jest szansa,że uda mi się upolować w miarę tanio coś odpowiedniego. A czyszczenie oczka, no cóż. Czasem trzeba :D Ale za to jak potem będzie milutko :D Co mi tam liście muł i robale dam se rade duża jestem :D No.
A żeby wam kochane dziewczynki było w dniu dzisiejszym weselej to wam coś opowiem.


OPOWIASTKA O DEKADENCJI DLA UBOGICH.

Dawno dawno temu oglądałam film z życia tak zwanych wyższych sfer w którym to filmidle szczególnie zainteresowała mnie scena , gdzie huzarzy pod wpływem trunków wyskokowych będąc kąpali konie w szampanie. Będąc wierną ideałom mej rodziny( w końcu na ryjoksiążce występuję jako Domicela Poniatowska zupełnie jak mojej świętej pamięci ciocia ) dziś jako że gorąco było sakramencko a ja w przewiewnym satynowym szlafroczku kultywowałam najlepsze tradycje "wysoko urodzonych" (no dobra siedziałam w ogródku na leżaczku, gadałam przez telefon i ciągnęłam zimnego browca) poczułam się na tyle dekadencko, że chciałam zobaczyć jak to by było, powtórzyć taką scenę bo powiem wam, że w filmie robiła naprawdę olbrzymie wrażenie. Niestety, z braku odpowiednich rekwizytów ( konie i szampan) jedyne co mogłam zrobić to oblać Artema piwem.


I teraz nie wiem, było to wystarczająco dekadenckie?
Nadmienię iż kot zadowolony nie był. Ja zresztą też bo potem dla mnie browara zabrakło...

No. Dekadencja pełną gębą c`nie :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Wto maja 12, 2015 15:50 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Na wszelki wypadek ostrzegam - jeśli ktokolwiek z Was, lub Waszych znajomych otrzyma maila z poczty polskiej informującego (z błędami stylistycznymi, gramatycznymi etc.) o niedostarczonej przesyłce, koniecznie wywalcie całość i broń boże nie klikajcie w link, bo ściągniecie sobie do kompa kryptolockera i wasze dane nie będą wasze póki nie zapłacicie. Dziś pojawiły się takie maile w Polsce, ponad miesiąc temu w Hiszpanii.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24275
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Wto maja 12, 2015 17:58 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Jestem , jestem tylko po rannej zmianie śnięta i nie przytomna. :mrgreen:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70692
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 12, 2015 18:37 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Nie wiem, czy było to dekadenckie. Ale jak dobrze pamiętam, mycie w piwie wzmacnia włosy.
Nie zdziw się, jak Artem zamieni się w maine coona :wink:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35042
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto maja 12, 2015 20:29 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Maine coona ?! 8O I będzie miał mnóstwo długaśnych kłaków?! I ja te kłaki będę miała wszędzie? O jeżu mój kolczasty i borze szumiący więcej nie wylewam piwa na kota postanowione. Jeszcze by mi tego brakowało, jakby mało tej sierści fruwało wszędzie po chałupie...I jak raz akurat teraz jak mi się odkurzacze popsuły obydwa? Jeden się zepsuł z miesiąc temu i małż nie zdążył sprawdzić co mu dolega bo mu zapomniałam powiedzieć a drugi zdechł w zeszłym tygodniu... Wytwór niemieckiej myśli technicznej skapitulował w obliczu przeważającej siły wroga w postaci kłaków Trufli, Brutusa Artema i Maszy*.... I teraz wprawdzie odkurza ale tak jakby chciał a nie mógł, strasznie wyje oraz śmierdzi. Worek zmieniony, zmieniony filtr, znajomy szpec od tych rzeczy twierdzi,że to najpewniej coś z silnikiem. Odkurzać niby odkurzam ale strasznie po łebkach.... Dobrze że chociaż te przeklęte po stokroć solary działają i ciepłej wody mam ile chcąc...
A dziś inauguracyjnie zwodowałam żółwia :D Wyniosłam do ogródka balię, wstawiłam kamyczek i nalałam wody. Kapselek cały szczęśliwy z tej radości ćwiczył szajbę przez całe rano, mianowicie wchodził na kamyk, stawał na krawędzi i skakał na główkę. Wiosna wszystkim jak widać na głowę padła.... Na noc oczywiście wrócił do baniaka w domu, jeszcze jest za zimno,żeby mógł siedzieć całą dobę na dworze, jeszcze mi się przeziębi. Ale za czas jakiś będzie sobie siedział tak jak w zeszłym roku. A zadowolony był wtedy wielce... :D


* Mogłam się tego szczerze mówiąc spodziewać, jak się odkurza codziennie a na podłodze sądząc po ilości piachu naniesionego przez pieski pustynia typu Sahara czy inna Gobi. No dobra, przesadzam. Sahara może nie ale Błędowska na 100%. Bo jako że wyżej wspomniana zarasta roślinnością a u mnie niekiedy jakaś roślinka też się trafiła...No. :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], haaszek i 47 gości