Moje koty XVII. Rysia - guz listy mlecznej :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 08, 2015 10:37 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

casica pisze:Tzn, że co? Że z tej vłóczki będę miała sveterek, drugi i trzeci sveterek, rajstopki, majtasy, halkę, szalik i czapeczkę? :twisted:

Sweterek dla siebie, dla sąsiada, kaftanik, szaliczek z pętelką - o takie tam mi chodziło. Ale w podstawówce na pytanie "co robisz? królowała odpowiedź "majtki z golfem" to i majtasy (moja mam zawsze musi się głęboko zastanowić jak śledzie matjasy kupuje) i haleczka jak najbardziej mogą być
casica pisze:Przeglądu gratuluję :ok: :)

Dziękuję!
casica pisze:A nie povinnam bo też złą kobietą jesteś :P

Ale jak to - złą? Toż ja do nieba pójdę stopami o chmurkę nie zawadzając :-P

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt maja 08, 2015 10:48 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

jozefina1970 pisze:
casica pisze:A nie povinnam bo też złą kobietą jesteś :P

Ale jak to - złą? Toż ja do nieba pójdę stopami o chmurkę nie zawadzając :-P

Se obiecuj :twisted:

Evan tak mnie vpędziła v konfuzję ostrygami, że nie viem, czy nie valnę tym v kat i nie pójdę na suszi, v braku ostryg
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 08, 2015 10:52 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

casica pisze:Se obiecuj :twisted:

Zobaczysz, he, he :twisted:
casica pisze:Evan tak mnie vpędziła v konfuzję ostrygami, że nie viem, czy nie valnę tym v kat i nie pójdę na suszi, v braku ostryg

Ale jedno drugiemu nie przeszkadza. Można spożywać wytwornie ostrygi a potem, siedząc w eleganckiej, koronkowej sukni czy innych aksamitach, z kotem na kolanach (niebieskim np. to już ho, ho - wyższe sfery) dziergać lub haftować. Na tamborku.

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt maja 08, 2015 10:55 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

Vizja nie jest doskonala - koty się na mnie śmiertelnie obraziły. Alboviem każdy z bandy usiłovał robić ze mną :roll:
Musiałam pogonic tovarzystvo
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 08, 2015 10:58 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

Hmmm? To może jakiś sztuczny? Są takie samochodowe - na poduszkach.
Kiedyś, zimą znajomy nasz rzucił się z mordą i łapami do szwagra, że psa w taki mróz w samochodzie zostawił, szczeniaka. M. zgłupiał, dopiero po chwili się zorientował, że chodzi o pieska na tylnej półce, na poduszce. Tak są realistyczne a i szyby były nieco zmrożone.
Ja z Mru na kolanach też nie powyszywam ;-) (już nie piszę: pohaftuję)

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt maja 08, 2015 11:05 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

No akurat pohaftovać to bys mogła :P

No proszę Cię, tylko bez sztucznych pieskóv, chociaż gdy byłam dzieckiem piesek kivajacy łebkiem był moim marzeniem. A podli moi rodzice tego marzenia spełnić nie chcieli :placz:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 08, 2015 11:12 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

Co tu się dzieje 8O :strach:

Casica, dziecko - na pewno dobrze się czujesz? :roll:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pt maja 08, 2015 11:13 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

casica pisze:No proszę Cię, tylko bez sztucznych pieskóv

:twisted: Wiedziałam, że Ci się spodoba pomysł.
casica pisze: chociaż gdy byłam dzieckiem piesek kivajacy łebkiem był moim marzeniem. A podli moi rodzice tego marzenia spełnić nie chcieli :placz:

Widzisz, a takie skromne marzenia miałyśmy :-( Ja grzybek i konika na biegunach, Ty pieska. Mam takiego pieska teraz, dostałam od synka znajomej :-)

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt maja 08, 2015 11:15 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

AYO pisze:Co tu się dzieje 8O :strach:

Casica, dziecko - na pewno dobrze się czujesz? :roll:

Zaczynam mieć coraz povażniejsze vątplivości :twisted:
jozefina1970 pisze:
casica pisze:No proszę Cię, tylko bez sztucznych pieskóv

:twisted: Wiedziałam, że Ci się spodoba pomysł.
casica pisze: chociaż gdy byłam dzieckiem piesek kivajacy łebkiem był moim marzeniem. A podli moi rodzice tego marzenia spełnić nie chcieli :placz:

Widzisz, a takie skromne marzenia miałyśmy :-( Ja grzybek i konika na biegunach, Ty pieska. Mam takiego pieska teraz, dostałam od synka znajomej :-)

:lol:
V punkt :)
Grzybek miałam, tzn babcia miała - nie był moim marzeniem, konika miałam
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 08, 2015 11:19 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

casica pisze:Grzybek miałam, tzn babcia miała - nie był moim marzeniem, konika miałam

I tego konika Ci nie daruję. Grzybka to może nie tyle chciałam mieć ile wyrazić swój podziw dla niego :-) a się wstydziłam. Może powinnam zacząć chodzić do jakiegoś psychoanalityka? Takie traumy z dzieciństwa wg. obecnych trendów bywają zabójcze :twisted:

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt maja 08, 2015 11:28 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

Grzybka miala moja Babcia i tez mnie fascynowal, ale nie AZ. TAK, jak piesek ruszajacy glowa :D No i dopielam swego, tak bylam konsekwentna w marudzeniu i szlochach, ze w koncu sie doczekalam :mrgreen:
Na szczescie mama nie miala wowczas auta i piesek mieszkal u mnie w pokoju, a nie pod tylna szyba samochodu :twisted:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt maja 08, 2015 11:30 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

jozefina1970 pisze:
casica pisze:Grzybek miałam, tzn babcia miała - nie był moim marzeniem, konika miałam

I tego konika Ci nie daruję. Grzybka to może nie tyle chciałam mieć ile wyrazić swój podziw dla niego :-) a się wstydziłam. Może powinnam zacząć chodzić do jakiegoś psychoanalityka? Takie traumy z dzieciństwa wg. obecnych trendów bywają zabójcze :twisted:


Obrazek
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pt maja 08, 2015 11:32 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

skaskaNH pisze:Grzybka miala moja Babcia i tez mnie fascynowal, ale nie AZ. TAK, jak piesek ruszajacy glowa :D No i dopielam swego, tak bylam konsekwentna w marudzeniu i szlochach, ze w koncu sie doczekalam :mrgreen:
Na szczescie mama nie miala wowczas auta i piesek mieszkal u mnie w pokoju, a nie pod tylna szyba samochodu :twisted:

:ryk:
AYO, no co? Trauma jest trauma. Mogę Wam zrobić zdjęcie bramy warsztatu dziadka której zwierzałam się o swojej fascynacji grzybkiem i wrzucić na fejsa :smokin:

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt maja 08, 2015 11:34 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

DAWAJ :smokin:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pt maja 08, 2015 11:35 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

AYO pisze:DAWAJ :smokin:

Ale to już chyba jutro, dzisiaj muszę do warsztatu po rehabilitacji.

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kankan, Tygrysiątko i 25 gości