no więc tak: Ania i Krystian przywieźli żarełko i wymiziali kogo się dało

Jakby nie było dziś anima_a to bym chyba miała nockę... Anka, kocham Cię normalnie

już w czasie mojej pracy dzwonił Anmajo, że był w ciągu dnia i zastał sajgon totalny i wszystko pozrzucane z parapetów, łącznie z radiem
po kolei:
Szpitalik:
- w szpitaliku było zwymiotowane, a zaraz po daniu mokrego - ktoś znów puścił pawia. Wiadomo, że albo Balbina albo Ptyś, ale jeśli jutro znów będą rzygi - trzeba będzie zamknąć jedno z nich w klatce. Ptyś mieszka w szafce, ale już po daniu jedzonka wylazł i nawet nie uciekał jakoś bardzo. Obawiam się, że to on wymiotuje, bo bardzo łapczywie je.
- Dzikusek "z ogonkiem" jest przerażony, sika i kupka pod siebie - dwie wymiany kocyka dziś były, budka też do prania. Dałyśmy mu transporter, raz żeby łatwiej było mi go jutro spakować (Ania chce go widzieć), a dwa ta budka się zapadła, kot w środku, a w szpitalu 30 stopni... trzeba będzie wyczyścić ścianę za jego klatką...
- Persiczkę przeniosłyśmy do klateczki, musimy zobaczyć, czy ona w ogóle je...
- przyjechała Tereska (dzięki, Ania) - jest bardzo wystraszona

Ogólny:
po awanturze z zrzucaniem radia Milagros wylądowała w kanapie. Ale jak przyszłyśmy to wychodziła, chociaż może niekoniecznie swobodnie. Musiały ją dziewczyny nieźle postraszyć. Może i dobrze... W rogu między kanapami postawiłam jej osobne miski z jedzeniem i wodą. Zobaczcie w weekend jak to będzie wyglądało, ok?
Tajfun ma - mam wrażenie - małe zgrubienie na udzie, pewnie dostał pazurem, ale dał się tam dotknąć, jak Krystian go miział. Nie kuleje (Tajfun, nie Krystian

) i wygląda, że nic mu nie jest. Trzeba paczaczać. A na szczepienie wieźć, najwyżej jeszcze u weta wyjdzie, jeśli coś tam się dzieje poważniejszego.
Amerykanki:
Ornipural podany. Dziewczyny rozleniwione i wymiziane przez Krystianową Anię.
Seniorzy:
- Marlenka luzik
- Lunę trzeba wykopywać spod koca bo się dziewczyna tam udusi...
- Kajtek to zupełnie inny kot niż w lecznicy. Naprawdę już w zeszłą sobotę myślałam, że trzeba go będzie wypuścić, a tu wielka zmiana - mizia się jak szalony, tylko trzeba do niego spokojnie - też anima_a napisała.
Wyjęłam pranie z pralki, zrobiłam drugie, Krystian powiesił

trzecie (budki) się piorą, więc jutro trzeba wyciągnąć. Pamiętajcie, że persica będzie lepiej jadła z płaskich miseczek. Miska na wodę też nie może być za wąska. Zabrałam książeczki Amerykanek, żeby podstemplować te wszystkie szczepienia grzybowe, oddam jutro a najpóźniej w poniedziałek. Kto znów popsuł zmieniacz kran/prysznic w łazience? leci jednocześnie dołem i z prysznica...
chyba tyle - jakby co to dzwońcie.
Jeszcze raz dziękuję animie_a za wieeelką pomoc w dyżurze oraz Państwu Krystianostwu za wymizianie towarzystwa
