Żyjemy. Był balkoning ale krótki - jak podlewałam kwiaty to towarzystwo wyleciało, ale potem bez oporu dało się zagnać do środka. Jak poszłam na spacer z Topciem pod nasz balkon (kretyn przyciął bzy już -zaraz-z pączkami

, więc wsadziłam do ziemi u siebie - albo się ukorzenią, albo będę miała płotek, żeby panowie od zieleni znów nie wycieli mi irysów i powoju wonnego przy samej ziemi), to wcześniej wypuściłam białaczki na balkon. Rukia co jakiś czas się upewniała, że ją widzę i kocham

a Fuks usiłował zabić dłuższe gałązki (na początek oparłam o balkon, bo wytyczałam sobie odległość i odstępy. Lara nie wyszła, bo ma zakaz od Fuksa

, zresztą jej na dwór nie ciągnie zbytnio i musi się długo zastanawiać, żeby główkę wychylić za okno.
Topcio sikał i w domu i na spacerze, a teraz śpi spokojnie.