chyba jeszcze nie wkleiłam żadnego zdjęcia ani relacji z adopcji Larsa i Ludwisia. To juz stare ale mam i pokazuje:)
Noc była ciężka, kociaki trochę popłakiwały i mnie budziły, ale przetrwaliśmy i mam nadzieję, że dzisiaj będzie już lepiej. Jak byłam w pracy, to chłopcy rozrabiali w mieszkaniu

Gdy wróciłam, to najpierw byli przerażeni i bardzo się bali, ale teraz już przełamaliśmy lody i chłopaki chodzą już po całym mieszkaniu, biegają za laserkiem i bawią się ze mną piszczącą myszką

Jeszcze się mnie boją i na razie lepiej się czują, gdy są na odległość, ale w ciągu ostatnich 3 godzin zrobili ogromny postęp, więc jestem z nich dumna

Rudasek już nawet wchodzi mi teraz na łóżko, kiedy ja na nim siedzę. Więc będzie dobrze

Bezbłędnie korzystają z kuwety. W nocy zjadły trochę suchej karmy i rano zostawiłam im jedną porcję mięsa rozmrożonego (co swoją drogą jest dla mnie strasznie ciężkie, bo tak jak Pani nie jem mięsa- od 10 lat, ale wiem, że kotki są drapieżnikami i mięsożercami, więc muszą, dlatego się przełamuję

), jak wróciłam to było zjedzone, więc dałam im puszkę ale nie chcą jej jeść. Zjadły w dzień też trochę suchego, więc chyba nie są teraz głodne. Chodzą już swobodnie po całym mieszkaniu i tylko uciekają, gdy ja się zbliżam, ale mam nadzieję, że szybko to się zmieni.

To było następnego dnia po adopcji. Bardzo się bałam o chłopaków bo to największe tchórze z calego miotu ale jest ok.