» Czw kwi 02, 2015 23:11
Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy 15.
Frania dostała swoje pół tabletki (trochę więcej, bo ukroić ją trudno). Trochę się ślini, niestety. Ale ma apetyt. Chodzi prawie normalnie.
Fasolka śpi w schowanku. Pan Doktor naciągnął jej dziś skarpetkę na pyszczek tak, że tylko nos wystawał, bo chciał coś zobaczyć, a ta nic. Powiedział, że może to jest jakiś pomysł: zrobić dziurki na uszy i naciągnąć, ale z Panią Pauliną stwierdziłyśmy, że ściągnie. Potem Doktorzy rozmawiali, a szczęśliwy Fasol wodziła oczkami od jednego do drugiego, a jak już Pan Doktor głaskał przedświątecznie, to tylko miała maślane oczy. Obiecuję jej, że przecież możemy się umawiać i przyjeżdżać tam towarzysko, raz na jakiś czas, na pewno pozwolą wpaść i się pogłaskać, nie musi się dziurawić, ale ta kotka woli mieć pewność, że wizyta będzie.
Została posmarowana granatowym lekarstwem. Żel (bezbarwny) powoduje, że dziura przynajmniej nie jest zainfekowana.
U Pana Doktora był piesek, wyglądał strasznie, całe ciało w okropnym stanie. Zapytałam, co jest grane. Psa chcieli uśpić dwaj lekarze, właściciel się nie zgodził. To amstaff, ma tylko osiem miesięcy, miał nużycę, która przeszła w ropawicę, jak to określił Pan Doktor. Jest smarowany takim samym żelem, jak Fasolka, tylko na całym ciele.
Nasypało śniegu, ciągle pada, jest +1 stopień.

