POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 02, 2015 15:11 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Lepiej późno niż wcale. :D
ObrazekObrazekObrazek

Salem 11

Avatar użytkownika
 
Posty: 2810
Od: Czw paź 24, 2013 20:05

Post » Czw kwi 02, 2015 18:59 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Opowiastka z ostatniej chwili o tym, dlaczego nie powinno się poprawiać i usprawniać pani Madzi ( te lody są mrożone ) Gessler z zaskakującą konkluzją.

W zeszłym tygodniu w Kuchennych rewolucjach pani G. reanimowała jakiegoś restauracyjnego trupka, w którym serwowano pizzę i produkty pizzopochodne. Między innymi pokazano tam takie śmieszne pierogi, robione z ciasta do pizzy z różnorakim farszem. Postanowiłam ( wiedziona ambicją ) zrobić coś podobnego. Przepis jest prosty, ja zesmażyłam mielone mięsko dodałam pomidorki z puszki kostkę rosołową typu drobiowa no i przyprawy, czosnek, oregano bazylię oraz tymianek, plus kukurydza z puszki oliwki i papryczka. Ciasto na pizzę według przepisu który do tej pory mi się sprawdzał, trzy szklanki mąki, szklanka ciepłej wody 30 dag drożdży które w tejże wodzie rozpuszczamy, wlewamy w mąkę dodajemy pół łyżeczko od herbaty soli całość mieszamy odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce. Po wyrośnięciu ( czysto teoretycznie bo u mnie nie wyrosło ) ciacho wałkujemy wycinamy krążki które faszerujemy uprzednio wykonanym farszem, robimy z nich coś w rodzaju pieroga i wrzucamy do piekarnika na czas mniej więcej 30 minut w 200 stopniach ( chociaż mogę się mylić bo mój piekarnik świruje lepiej brać na oko :D ). No i tak też zrobiłam. Nie powiem wam co wyszło, bo ani to pizza ani to pieróg w sumie taki produkt pizzopochodny. Mój syn po wyjęciu produktu z piekarnika stanął przy zlewozmywaku i miamląc w szczękach to dziwne coś wybełkotał patrząc za okno : " No tak, skoro święta to i pierogi..." Tak. Tego no. Jakby to powiedzieć. Produkt spożyć się dało. Aczkolwiek tak sobie myślę,że pani G. wyszło to zdecydowanie lepiej. A moja konkluzja która wynika z tej pouczającej opowiastki jest taka,że prawdopodobnie pani G. wyszło lepsze, bo ona to smażyła na głębokim tłuszczu. Na patelni. Ja zaś postanowiłam sobie zycie ułatwić i trochę chyba nie w tą stronę poszło.... Od dawna mówię,że ja plus kuchnia to jednak nie jest najlepsze połączenie niestety i szkoda,że nikt mi nie wierzy meh. Mimo,że większość potraw przyrządzanych przeze mnie Ojciec mój określał mianem trutki dobrej na stryjny..

#smutektakbardzo
#pieroginietakbardzo
#życiepodłejeststrasznie
#kuchniafuj
#jateżfuj
#idęsiępołożyćbomisłabo.
#pierógmojeprzekleństwo.
#meh.....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Czw kwi 02, 2015 19:39 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

1. Jaki dzięcioł? Duży, średni, dzięciołek, czarny, zielony, zielonosiwy?
2. Pierogów pizzopodobnych nie robiłam. Ale bułeczki pizzowe owszem. Na swoje nieszczęście - co spotykamy się z dziewczynami, to domagają się bułeczek, no więc świstak siedzi i wyrabia to ciacho drożdżowe...
3. Zazdroszczę ogródka. Z braku laku ogródkuję balkonowo. Lubczyk, rozmaryn, tymianek i chyba oregano przetrwały zimę na tymże balkonie. Rzodkiewka kiełkuje. Sałata nie kiełkuje i pewnie nie wykiełkuje (a jak jakimś cudem wykiełkuje, to i tak Mała Czarna ją przekopie).
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35247
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw kwi 02, 2015 20:19 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

30 dag drożdży dałaś? Na 3 szklanki mąki? 8O
Wow 8O

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39531
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Czw kwi 02, 2015 20:50 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Olat pisze:30 dag drożdży dałaś? Na 3 szklanki mąki? 8O
Wow 8O

:ryk: dlatego wyszły takie dobre :ryk:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Czw kwi 02, 2015 21:51 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Eee tego możliwe że coś nie wyszło albowiem pomyliłam proporcje :D Mówię przecież że ja i kuchnia to nie najlepsze połączenie :D Ale syn zeżarł i na chwilę obecną nie wykazuje objawów zatrucia pokarmowego znaczy będzie żył no chyba że dopadnie go coś w nocy :D
MB&Ofelia dzięcioł kowalik :D Ładny taki, duży i dorodny :D Określany przeze mnie mianem Lenina ze względu na czerwoną czapeczkę. Określeniem zaraziłam oczywiście całą rodzinę, albowiem szajba jest zaraźliwa wielce :D Zastanawiam się, czy gdybym pod jabłonią wysypywała mu robaczki i on by wiedział że to ode mnie to czy by się oswoił? Lubię moje ogródkowe ptaszki wszystkie naraz i każdego z osobna :D Szczególnym sentymentem daże jak wiadomo klapidupki straszliwie mnie rozczulają .... A co do ogródka chciałam co prawda w tym roku nieco odmienić wystrój ale chciałam to zrobić sama, miałam dosadzić białe klematisy i białe azalie a tu masz francowate białe gówno spadło z nieba i załatwiło sprawę za mnie :( Nie lubię jak ktoś mnie wyręcza, to mój ogródek.
Tak między nami małżowin odbywa wędrówki po sklepach wszędzie gdzie się zatrzymuje w poszukiwaniu karmy dla kotów w atrakcyjnej cenie. Oraz żelu do srania dla kotków. Boję się co będzie w weekend jak będzie u siostry, jest szansa,że przeciągnie ją po całym Heilbronie wzdłuż i wszerz również w poszukiwaniu. Skrycie liczę na to,że jednak sklepy będą zamknięte, biedna Ala mogłaby nie wytrzymać wizyty swojego braciszka i na ten przykład go udusić :D
A zaprzyjaźniony ukraiński separatysta ze względu na rodzinny charakter zbliżających się świąt zanabył drogą kupna najnowszą powieść naszego ukochanego autora czyli Futu.re Dimitrija Głuchowskiego z zaleceniem wysłania dzieła na mój adres domowy ,żeby jak twierdzi - nie nudziło mi się przy malowaniu jajek 8O ( co tak czy siak mnie bardzo cieszy bo ja akurat na tą książę czekałam dość długo). Których jako żywo malować nie będę bo ani Artem ani Brutus takowych nie posiadają,a szczerze wątpię czy mój syn w czasie tej operacji byłby spokojny i grzecznie poddawał się zabiegowi, pamiętam co było jak miał wietrzną ospę. Wtedy to dopiero miał pisanki ... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Czw kwi 02, 2015 22:06 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

kocia_mendka pisze:
A zaprzyjaźniony ukraiński separatysta ze względu na rodzinny charakter zbliżających się świąt zanabył drogą kupna najnowszą powieść naszego ukochanego autora czyli Futu.re Dimitrija Głuchowskiego z zaleceniem wysłania dzieła na mój adres domowy ,żeby jak twierdzi - nie nudziło mi się przy malowaniu jajek 8O ( co tak czy siak mnie bardzo cieszy bo ja akurat na tą książę czekałam dość długo). Których jako żywo malować nie będę bo ani Artem ani Brutus takowych nie posiadają,a szczerze wątpię czy mój syn w czasie tej operacji byłby spokojny i grzecznie poddawał się zabiegowi, pamiętam co było jak miał wietrzną ospę. Wtedy to dopiero miał pisanki ... :D
:ryk: :ryk:
Przecież wydmuszki też możesz pomalować i użyć w celach dekoracyjnych.
ObrazekObrazekObrazek

Salem 11

Avatar użytkownika
 
Posty: 2810
Od: Czw paź 24, 2013 20:05

Post » Pt kwi 03, 2015 7:20 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Jako ornitolożka z zamiłowania zaraz będę gryźć i drapać :evil:
Kowalik to kowalik, dzięcioł to dzięcioł. Jak miał czerwoną czapeczkę, to nie mógł być kowalikiem, musiał być dzięciołem. Bo kowalik czerwonej łepetyny nie ma (no chyba że go ktoś oskalpował :strach: ).
Z czerwoną czapeczką może być białogrzbiety, białoszyi, czarny, duży, średni, dzięciołek, zielonosiwy albo zielony. Ale jak był sporej wielkości, to raczej odpada dzięciołek (on jest pi razy oko wielkości wróbla), dzięcioł średni też jest niezbyt pokaźny.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35247
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pt kwi 03, 2015 9:08 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Ja się nie lubię kłócić szczególnie jeśli nie wiem czy mam rację :D Możliwe że coś pomyliłam ale że jestem uparta to pogrzebałam w zasobach internetu i okazało się,że bydlak samobójczy na mojej jabłoni to był dzięcioł białogrzbiety. Aczkolwiek dla mnie jest i pozostanie Leninem :D O tak wyglądał :

http://www.encyklopedia.puszcza-bialowi ... ie&id=3765
Siedział chamski cycek na jabłonce i walił łbem aż echo się po wiosze niosło, prawdopodobnie nie podobała mu się aura :D Dziś z resztą też przyleciał i też walił.I też w jabłonkę. Mam nadzieję,że nie zepsuje ona ma bardzo dobre jabłka ale nie wiem jaka to odmiana. A co do gatunku kłócić się nie będę, dopuszczam możliwość ,że ktoś się zna na tym lepiej bo ja ptaszki owszem ale głównie na talerzu przystrojone ziemniaczkami i surówką, resztę postrzegam głównie w kontekscie negatywnym głównie z powodu uporczywego obsrywania mi okien. A co do pomyłki istnieje możliwość złej interpretacji, bo pamiętam jak kiedyś z ojcem łaziłam po lesie i pokazywał mi zarówno dzięcioła białogrzbietego jak i kowalika, i z tego co pamiętam widziałam oba na raz na jednym drzewie, mogłam coś źle zapamiętać :D
Aura zaś w dniu dzisiejszym powoduje i u mnie myśli samobójcze, białe gówno leci z nieba w ilościach powalających, w ogródku mam biało na tarasie mam biało ogólnie wszędzie mam biało jedyny ruchomy punkt krajobrazu stanowią psy którym ten biały syf się podoba i ryją w nim z zapałem i uporem godnym lepszej sprawy. Koty zaanektowały łóżko i zakopawszy się w pościeli odmawiają wyjścia nawet na śniadanie. Bo nie i już. Zaraz idę rozpalać w piecu, jest mi zimno w odnóża górne i dolne, oraz w głowę a głupio bym wyglądała chodząc po domu w czapce.
Salem11 wydmuszki nie, zdecydowanie nie :D Osobiście skłonna jestem przypuszczać,że zarówno Artemowi jak i Brutusowi jakiekolwiek manipulacje przy wydmuszkach mogłyby sprawić niejaką przykrość oraz stanowiłoby to naruszenie ich nietykalności oraz dumy własnej a aż taką świnią to ja nie jestem :D Obejdę się w tym roku bez pisanek, z resztą córka siostry robi. Ze styropianu i cekinów. A niech robi, przynajmniej ma dziecko jakieś zajęcie :D Wydmuszki moich zwierzątek są w tym roku bezpieczne :D Może w przyszłym coś mi do głowy przyjdzie i wtedy nie ma zmiłuj :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pt kwi 03, 2015 10:16 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Mniam mniam, na białogrzbietego chętnie bym do ciebie przyjechała :mrgreen: Aczkolwiek w tym roku w sposób szczególny poluję na dzięcioła czarnego, do którego ewidentnie nie mam szczęścia.
Kowaliki też są fajne, aczkolwiek dzięciołami nie są. Dzięciołem jest natomiast niejaki krętogłów, którego okropecznie trudno wypatrzeć, bo skubaniec jak siedzi bez ruchu na drzewie, to wygląda jak ułamany kawałek gałęzi (widziałam tylko na fotce, w naturze jeszcze mi się nie trafiło).

Współczuję śniegu. U nas szczęśliwie dzisiejszy dzień bezśnieżny. i nie obraziłabym się, gdyby tak pozostało przez całe święta. Gdyż albowiem mam nowy płaszczyk, który za ciepły nie jest, i nowe spodnie, które też za ciepłe nie są. i nie chciałabym żeby mi doopsko odmarzło.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35247
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pt kwi 03, 2015 10:40 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Gdyby nie było tak upiornie ochydnie i zimno to bym się na samobója zaczaiła z aparatem :D Ale serio, nie chce mi się wychodzić z domu, aczkolwiek przed chwilą ochrzaniłam listonosza, że czego mnie z domu wyciąga na taką pogodę. Listy przywiózł a mógł sobie darować...Dwa pisemka z pogróżkami z banku, reklama chwilówki świątecznej oraz kartka od upierdliwej cioci, która uporczywie zaprasza nas ( znaczy mnie, małżowina i Młodego ) na świąteczne śniadanko oraz wycieczkę do pobliskiego kościoła w celu pokajania się za grzechy. Jeszcze czego. Byłam na imprezie, więcej grzechów nie pamiętam to po pierwsze. Po drugie w miejscach kultu ziemia parzy mnie w stopy pomimo glanów które na grubej podeszwie są. Jeśli zostałabym pokropiona wodą święconą * prawdopodobnie bym spłonęła ze szczętem a do tego mi się nie spieszy, mnie jest dobrze tak jak jest. Małżonka zaś w domu nie ma, wedle mojego rozeznania właśnie przebywa w okolicach granicy francusko-niemieckiej udając się do swej siostry. Mój syn zaś jeszcze śpi słodko a twardo albowiem z tego co wiem wczorajsze zmagania z internetem zakończył nad ranem. No. Zatem nigdzie się nie wybieram, bo nie i już.


* Co do tej wody, hmmm. Patrząc po litrażu kropielnicy, częstotliwości jej uzupełniania oraz zapasów wody znajdujących się na plebanii osobiście twierdzę,że woda święcona nie jest. W najlepszym wypadku jest ona średni nabożna. Jest szansa,że bym przeżyła ale tak sobie myślę, po gwizdek ryzykować? Mam koty na utrzymaniu c`nie? :D
Z resztą, jak mawiał wieszcz zwany AS-em- religia to mandragora dla mas. Ot co. <--------- Kropka nienawiści. :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pt kwi 03, 2015 11:49 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Tak na marginesie, czytałam kiedyś kiedyś historyjkę o kobiecie, której woda święcona ocaliła życie. A było to tak: kobieta owa, na wsi mieszkająca, z jakichś powodów nie była lubiana przez sąsiadów. Miejscowe kobieciny twierdziły, że jest ona czarownicą. Razu pewnego postanowiły czarownicę ukatrupić metodą prostą i skuteczną - przy pomocy wideł. Jak postanowiły, tak zrobiły.
"Czarownica" atak przeżyła, ale z tułowiem przeszytym widłami wylądowała w szpitalu. Lekarze nie mogli się nadziwić, że rana taka czysta, nie zainfekowana - a przecież wiadomo, do czego się wideł używa (gnojówka i te sprawy). Policja oczywiście "inkwizytorki" przesłuchała i co się okazało: dla pewności, coby czarownica na pewno ducha wyzionęła, kobieciny najpierw zanurzyły widły w wodzie święconej. Dlatego widły były generalnie czyste. Ale nie dość tego - na widłach wykryto ślady środka bakteriobójczego. Okzało się, że miejscowy proboszcz, w trosce o zdrowie duszyczek, w tejże wodzie święconej zanurzających łapki (nie zawsze umyte i zarazki roznoszące) dodawał do wody święconej tenże środek bakteriobójczy. I w ten sposób nieświadomie przyczynił się do ocalenia "czarownicy".
Tak więc, droga mendko kocia, nie narzekaj na święconą wodę :wink:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35247
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pt kwi 03, 2015 12:28 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Ha, a nie mówiłam?! Miałam rację :D Sama ze siebie że tak powiem mogłaby być szkodliwa ta woda. Ale proboszcz skubanieńki jaki spryciula proszę proszę :D Nie wiem czy i u nas tak robią chyba będę musiała kiedyś zadać kłopotliwe pytanie naszemu proboszczu, ciekawam co powie :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pt kwi 03, 2015 12:54 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

O tutaj też już "święte" tematy poruszone :) Dobre z tą wodą święconą, haha co za proboszcz, że dolewał środka bakteriobójczego do święconki ;p
Ja już trochę się znam na ptakach tych miejskich a zaczęło się tak, że parę lat temu zobaczyłam sikorkę na drzewie i byłam przerażona, chciałam ją łapać, bo się wystraszyłam, że to czyjś ptaszek z klatki typu kanarek i że go gołębie zagryzą, bo żółty ;p Potem poczytałam i się okazało, że to powszedni ptak niedomowy jak gołąb, a teraz wciąż widuję żółte sikorki,bo jest ich pełno - te rude i bure rzadziej ;)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt kwi 03, 2015 14:21 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Niedaleko mam do Ciebie, a u mnie na przemian: ciemno i białe paskudztwo wali, a za chwilę słoneczko świeci...
Cieszę się, że nie muszę nosa z domu wystawiać. Na zakupy nie idę i już! TŻ ma coś na sałatkę do rodziców kupić. Jak nie kupi to trudno. Albo wyjemy to co jest w zamrażarce albo wreszcie z TŻ-tem schudniemy :twisted:
Koty zapas chrupek mają, a to najważniejsze :ok:

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5920
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 131 gości