Dziekuje za rady ASKA@, oczywiscie zeszycik zalozony

Dzisiejsza waga poranna przed jedzeniem:
Tomek (tygrys) : 100g, dwie kupy do tej pory (jedna duza, druga malutka), sik przy kazdym masowaniu
Kasia (szylka) : 107 g, jedna kupka (na reke corki

), sik przy kazdym masowaniu.
Konsystencja zadawalajaca, takie "glistki", nie ma biegunki ani zatwardzenia, kolor kupy lekko zolto-brazowy, siki blado zolte.
Kropelki na gazy zakupione, bede wprowadzac do jedzonka.
Parafiny nie mam, ale kupie

, na szczescie brzuszki pracuja niezle. Mam pytanie co do pepowiny, kiedy powinna odpasc?
Dzieciaki zaczynaja dzis swoje 48 godzin zycia, a ja dalej sie trzese i trzasc sie nie przestane, mimo ze ruchliwe i glosne sa skubance.
Kociaki maja swoje legowisko: butelka z goraca woda po srodku owinieta w kocyk (nie parzy, daje ciepolo, trzyma nawet 6 godzin), do tego moje "futro", takie cos dziwnego w szafie mialam, nie noszone, wiec z checia oddalam kociszom.Dodatkowo kocyk na gore (zostawiam szpary na powietrze). kociaki najczesciej spia wtulone w siebie. Karmienie 2-3 godziny, w nocy 3-4 (raczej 3 niz 4

)
OCZYWISCIE MUSZE PODKLAD WLOZYC do gniazda, ale ze mnie ciapa

, co prawda po dotyku poznaje ze chyba cos zrobily bez masowania, ale oczywiscie lepiej miec dowod "wzrokowy".
Koty nie interesuja sie dzieciakmi, boja sie ich i nie podchodza, psy rowniez zwiewaja na ich widok.
Wziete w dlon i usadowione do jedzenia ustami lapia za palec i cmokaja, co mnie NIEZWYKLE CIESZY, odkladam strzykawke, ktorej najbardziej sie balam, polubily swoja butle

, pelzaja dosc szybko i wydaja dziwne odglosy.
Ach jeszcze zapomnialam dodac, ze bede im przemywac oczka sola fizjologiczna (na razie "lize" cale cialko, nie tylko brzuszek i kuperek-przypominam sobie jak nasze koty sie pielegnuja i nasladuje ich zachowanie). Taka opieka nad malcami torche mnie przeraza, z tego strachu nie bralam prysznica dwa dni

, przypominam sobie jak urodzila sie corka, i pierwszy tydzien to byl strach i niepewnosc, tym bardziej ze nie moglam liczyc na fizyczna pomoc nikogo doswiadczonego, zas po tygodniu zlapalismy o co chodzi i bylo juz z gorki.
Wczoraj przyniesli nam do opieki Martina (to ten bez pazurkow), dzis Maxa (grubasek). Na szczescie kocury byly u nas kilkakrotnie, natychmiast zajely swoje ulubione poduszki i spia





