Nie było moim zamiarem deprecjonowanie lecznicy, podałam tylko suche fakty .
Wiem, że operacja to ryzyko , zwłaszcza ze wcześniej nie ma możliwości dogłębnego zbadania stanu zdrowia kota.
Wiem też, że nie mamy wpływu na przetargi, bo cena najważniejsza.
Nie wiem jak zadziałać by wybierane były lecznice , które mają duże doświadczenie z "dziczkami" i żeby ilość równała się z jakością.
Nie wiem tez czy kotka była do uratowania, sekcji nie było, a pewnie powinna, chociażby dla pogłębienia wiedzy wetów.
Włoczka, przykro mi , ze upierasz się że nie padły słowa , które ja na pewno usłyszałam, zwłaszcza, że piszesz , ze słyszałaś tylko fragment tej rozmowy
