Innymi rzeczami wieczorem też wzgardził, choć akurat winstona nie dostał - w końcu zjadł trochę baby pate'a.
On się zdecydowanie wieczorami i w nocy gorzej czuje.
Rano jest lepiej - jojczy, ale wciąga.
Nie wiem, co to z nim będzie - jest teraz intensywnie leczony, co niestety kiepsko znosi.
W przyszły weekend chcę jeszcze raz zrobić kontrolne badania i zobaczymy, co dalej.
Jeśli nie będzie wyraźnej poprawy, to chyba odpuszczę część leków i zostaniemy tylko przy tych poprawiających komfort życia...
***
Wczoraj minął rok odkąd z alix76 i Agneską weszłyśmy do tego nieszczęsnego mieszkania - "tylko się rozejrzeć, zdjęcia porobić..."
To był piątek, 14 marca.
Z zabranych wtedy 3 kotów, 2 nie żyją - Pati['] i Laki[']

Trzecia z nich, Lotta u Agneski - chora.
Nie żyją również dwa inne koty zabrane niemal równie szybko, bo w niedzielę 16 marca - Pusia['] i Muffinek[']

Alfik trafił do mnie 10 kwietnia - chory...
Po niecałym roku w mieszkaniu zostało 7 kotów i tyle zabrała pani B. wyprowadzając się.
Ostatnio dotarła do mnie informacja, że już jest ich 8 - pani B. chyba wszczęła procedurę odzyskiwania kotków, którym sama znalazła domy.
Tzn. poupychała je po koleżankach i znajomych, często wyposażając w karmę i dalej lecząc na talony.
Takich upchanych przez nią kotów było 9 i tylko o dwóch wiem na pewno, że to DS.
Poprosiłam, żeby nie przekazywać mi więcej informacji o pani B.

Przez ten rok zyskałam fantastycznych przyjaciół, ale też poczucie totalnej beznadziejności i świadomość, że na nic nie mam wpływu.
Gdybym mogła cofnąć czas wiedząc to, co wiem dzisiaj, to jednak poszłabym ten rok temu planowo na piwo
