
Wiosenka nam sie zrobiła pełnym pysiem. Słoneczko świeci, śpiewają ptaszki i jest cieplutko. Kotki są szczęśliwe bo mogą wygrzewać futerka na słoneczku.
Wczoraj już się nie odzywałam bo padłam po powrocie do domu. Jestem zła na koleżankę za to że odeszła z pracy i zostawiła mnie z tym bagnem.

Nie wiem czy te co zostały sa aż tak głupie czy aż tak złośliwe że nie potrafią przyswoić podstawowych informacji. Co dziennie powtarzam to samo - parówki w opakowaniach, kiełbasy bez, w folię pakujemy wędliny brudzące typu - schab w majeranku, łopatka w majeranku, pieczeń rzymska - reszta bezwzględnie nie.
Dodam że nie jest to moje widzimisię tylko wytyczne narzucone przez audyt i debila który coś takiego wymyślił i ma tak być czy mi się to podoba czy nie.
Wczoraj gdy przyszłam wszystko co się dało było w folii - pasztetowe, pasztety, szynki.....jak to zobaczyłam to chciało mi sie płakać





Dla poprawienia sobie nastroju parę foteczek.