
Leki działają, kotka przytyła trochę, apetyt ma jak wilk. Czuje się ok. W przyszłym tygodniu ma kolejną kontrolę poziomu hormonów.
Koty nadal atakuje, ale już rzadziej i nie wpada w amok. Popędzi, postraszy, capnie bezzębną paszczą za ogon, strzeli łapą i na tym koniec. Czasami zdarzają się jej nawet pokojowe kontakty - ostatnio przyszła jednego obwąchać, jak spał.
W każdym razie charakterek ma mocno nieustępliwy i nie boi się niczego. Dzisiaj zarekwirowała kocurom żarcie... Trochę się zdziwili, ale grzecznie dali się odpędzić.

Co prawda Hemi próbował trochę *swojego* jedzenia spróbować...

... ale został tak obsyczany i obwarczany, że odpuścił.


Grzecznie siedzieli i czekali, aż skończy.
