Belka na pokładzie - nie wiem, nie ogarniam, zarobiona jestę

[anulka111]

:lol:
Poczucie humoru umiera ostatnie

To prawda.

Z łapskiem nie ma zartow. Sluchaj lekarzy

Trzymam kciuki za postepy w dochodzeniu do siebie koteczki i Ciebie

Nie ufaj jej- kotom nie wolno ufac hyhy Po operacji jak zejdzie przeciwbolowy bedzie taki moment ze bedzie wiecej spala i mniej sie ruszala, to normalne, ale potem szybko zacznie szalec

Jakby w miejscu szycie pojawil sie guz ala sliwka to znaczy ,ze sie goi- ja z tego powodu mimo uprzedzenia.....zrobilam super cyrk Przeszlam do historii jak wpadlam w histerie i placzac opisywalam straszliwa krzywde koteczki, potem taksowka gnalam z kotka do kliniki-a tam sie okazalo ,ze uprzedzali ze bedzie sliwka ,ale ja myslalam,ze mniejsza bedzie Dalej moje koty obsluguja ,ale po tym wyczynie zaczeli mnie traktowac "specjalnie " Bowiem pracownikow postawilam na nogi ,chyba mieli widmo jakis sadow-nie pamietam co im wyplakalam w sluchawke

[Hańka]

byłam na czyszczeniu >< to było wstrętne. mam się pokazać, jakby nie chciało się goić.

krwawiłam jak jeniec wojenny prosto z okopów. z paszczy, ręki i tentego.

Bloody Mary, jako żywo

[kwiat groszku]

Belka ma wisienkę.
też dzwoniłam w panice do weta. uspokoili mnie i nie pogoniłam męża, bo musiałam łapkę rzeźnikowi pokazać, a potem efektownie umierałam. więc musiałam mieć widownie. wrrrróć! opiekę. no.

dostałam jakiś mocny przeciwbólowy i jestem lekko przydymiona.
Belce zszedł przeciwbólowy, ale ona nawet teraz nie jest śpiąca ani spokojna. z chęcią bym ją zamknęła w transporterku, ale lampa się nie mieści

[anulka111]

Jak ma wisienke to bardoz dobrze. Dla mnie najgorszy byl wieczor po sterylce Smakusi ,bo probowala sie wspinac....nalatalam sie za nia, potem juz bylo z gorki,bo nie kombinowala w kaftaniku.

Dzielna jestes

[TyMaBRI]

Zaraz poszukam sobie wateczek powitaniowy i pozakladam stosowne watki o sobie i sowich kociastych, ale poki co tutaj sie powitam. Bella - znaczy piekna, a że imie mialo byc na literke J.. .to jest Jezebel. Ciesze sie,ze w nowym domku kotek super sie odnalazl, trzymam kciuki za szybki powrot do formy i obiecuje zagladac i czytac regularnie

[kwiat groszku]

cześć, Miła Pani Hodowczyni

Luśka wraca do normy. Znaczy się zaczyna marudzić przy mokrym jedzonku. i zaczęła interesować się raną. Bidulka musi kołnierz całą dobę mieć, bo jak ściągam, to nawet buzi nie umyje, tylko zębami sięga do rany.

Na szczęście jest miłą dziewczynką i udaje obrażoną lampę. Nie dostaje przeciwbólowego, bo po nim latała pod sufitem, a ja z zawałem biegałam za nią "Lusia nie wolno, Lusiunia zejdź, podniosę Cię, słoneczko, popatrzysz na ptaszki, Belluna, nie można, stój, nie wchodź, gdzie zaś leziesz, mówiłam stój, na dół chcesz? zaniosę Cię" przy dzieciach tak nie cuduję...

A wczoraj byliśmy w Wielkim Mieście.
Zewnętrzne dzieci miały wizytę u szpecjalisty. Do Beluśki oczywiście dochodząca opieka przyszła, bo przecież nas nie będzie cały dzień. A ja umarłabym z nerw i strachu.

Wyjechaliśmy wcześnie, żeby w mieście być spokojnie ze dwie godziny wcześniej. Na spokojnie obejrzeć kawałek dużego, pełnego ludzi i samochodów miasta. zobaczyć oszklone wieżowce i nałykać się smogu. No i dupa.

Na autostradzie korek. Gigantyczny wypadek (kurna, czy ja mam pecha jakiegoś z tymi wyjazdami??), bo wypadek. Zamiast włóczyć się po mieście - staliśmy na autostradzie. Mła, monż, trzy dzieci. A czas mijał. Aż minął.

Spóźniliśmy się do szpecjalisty... Po kolejnych dwóch godzinach wałęsania się wśród uśmiechniętej służby zdrowia i miłych współczekaczy uciekliśmy z przybytku. Mandat! tadam! przekroczyliśmy czas parkowania o 10minut! To był najdroższy parking... W nagrodę pojechaliśmy do wielkomiejskiego McDonalda




pytanie konkursowe, jakie miasto miało okazję mnie gościć?
zdjęcia komórkowe, bo obładowana potomstwem i histerią nie wyciągnęłam aparatu.

widok z okna przychodni


nie, to nie Katowice.


zgadza się, padało. i świeciło słońce, jak to na wyspie


to nawet nie jest najgorsze


a jakie korki w Wielkim Mieście są


centrum handlowe, och, jak się czuję zachęcona



a tak wyglądają domy na przedmieściach Wielkiego Miasta, ta jest jedną z lepiej utrzymanych. Reszty ruder nie udało mi się uchwycić, bo mieszkańcy w kadr wchodzili.


uciekamy od cywilizacji, s trone zachodzącego słońca



Nienawidzę dużych miast.
Nie potrafię w nich zobaczyć NIC ładnego.

[Bryska4]

Ale miałam zabawę w googlowanie, ale już wiem
Ale nie powiem.
Faktycznie, ten tego... no... audi ładne.
Chociaż jakby te domy na przedmieściach odnowić, to całkiem stylowe by były.
Pogooglam sobie, czy tam faktycznie w całości tak nieładnie.

EDIT: Groszku, tam nie jest ładnie. Ja rozumiem, że przemysł, ale wygląda, jakby tam, poza przemysłem i biznesem nie było nic.

[kwiat groszku]

pewnie nie. bo ja stronnicza jestem.

dla odmiany muszę do Salisbury z aparatem pojechać. tam jest pięknie

[Bryska4]

Koniecznie bo - nie - to miasto mi się nie podoba. Poszukałam strony w stylu "największe atrakcje" i wychodzi mi, że poszłabym tylko do ZOO i ogrodu botanicznego. Ja tam lubię pałace, kamienice, parki, nawet kościoły, byle stare były. No dobra, katedra ładna.

[anulka111]

A jednak wyglada troche jak KAtowice

[TyMaBRI]

szaro buro i ponuro, prawie jak w Brukseli... chco tu akurat duuuuuuuuuuuuuuzo starych kamienic... w zasadzie same stare, zagrzybiale i wilgocia nasiakniete... tylko jak meza przekonac do mieszkania na przedmiesciach? jak Tobie sie to udalo?

[kwiat groszku]

My prawie na wsi mieszkamy. Do Woodhenge na piechotę iść można.

Miasta powyżej 60.000 mieszkańców są nie do życia. małżon na szczęście na taki sam pogląd.

[Hańka]

A dla mało kumatych będzie info, szto eto za gorod?

[kwiat groszku]

dwa najdebilniejsze pomysły z dupy wzięte. zresztą chyba to wizytówki tego miasta. sarkazm czy srakazm, że zacytuję...


większość widzianych przeze mnie mieszkanek wyglądała tak:
albo tak

na facetów nie gapiłam, bo to niebezpieczne.

jeszcze jedna podpowiedź: muzułmanie podstępem tam szkoły publiczne szariatowali.

[ana]

http://www.libraryofbirmingham.com/
a co ty, groszku chcesz od Buki