Kciuki dla Grzesia sprawdziły się.

W sobotę wieczorem wyszedł na salony. Noc spędził wtulony we mnie na kanapie. W niedzielę już biegał za mną, za gośćmi, nawet jak dużo rumoru robili. Oczywiście, goście zachwyceni nowym koto-psem.
Chłopak radzi sobie bez problemu. Miski odnalazł galopem. Na powarkiwania nie zwraca uwagi, nawet potrafi odpowiedzieć, odgonić pyskatych kumpli. W stadzie wygląda jakby był tu zawsze.
ASK@, Pętelka ma jakieś 2 lata, jest milusińska i przytulasta, ale lubi powariować - wspinać się na ściany, chować samej sobie zabawki, po to żeby je za chwilę odnaleźć i ganiać po łóżku. Hurgoczącą piłeczką najbardziej lubi bawić się po północy.

(Swoją drogą, mam nadzieję, że robi też hurgot jak mnie nie ma i odwzajemnia hałasy moim głośnym sąsiadom.

)
Za ogłoszenia będziemy bardzo wielce zobowiązane.
Wczoraj był również dzień psa.

Franek od sobotniego wieczoru byl "jakiś taki". Osowiał nieco. W niedzielę rano nie chciał jeść, a na spacerze ani razu nie pociągnął smyczy. Więc wsiedliśmy szybko w samochód, co by doktory obejrzały. Bo ja już panikowałam i widziałam hasło "babeszja". Na szczęście, tylko moja panika to była. Odkleszczowe wykluczono, obadano, obmacano, przeanalizowano, zaaplikowano antybiotyki i inne specyfiki. I pies wrócił do domu już jak normalny pies. Wielkie ufff...
