ja moją Najstarszą Starowinkę zapakowałam - niestety na pół roku prawie :/ - w kaftan zrobiony z dziecięcego body, takiego zapinanego na napy w kroku - wylizała sobie 
gupiapipa dziurę wielkości pięciozłotówki na brzuchu i lizałaby pewnie aż do kręgosłupa, gdybym jej nie spakowała  
 tak czy siusiak, pomogło. Ruchów nie miała ograniczonych, natomiast syndrom kaftanikowy jak ta lala :/
natomiast Mamoniowi po operacji wyszycia cewki popieprzyła się echolokacja w kołnierzu - chodził tyłem i rozwalał sobie szwy o meble  
 wpadłam w natchnieniu na genialnie prosty pomysł i obróciłam kołnierz rozszerzeniem w stronę bebzola, w efekcie koteł nie mógł sięgnąć do rany, ale wymyć się z grubsza i zjeść bez problemu jak najbardziej, no i przestał łazić tyłem...